Marek Przychodzeń Marek Przychodzeń
108
BLOG

Czy miasto jest contra naturam?

Marek Przychodzeń Marek Przychodzeń Polityka Obserwuj notkę 9

Fragment artykułu, który ukaże się w najbliższym czasie na łamach Pressji, czasopisma Klubu Jagiellońskiego. 

 

  Moje zwątpienie w nieograniczony potencjał rozwojowy cywilizacji technicznej wywołała praca Roberta Sokolowskiego.W średniowiecznym obrazie całości wpisywaliśmy się w świat jako istoty rozumne, człowiek był pojmowany jako zależny od reszty rzeczywistości, lecz jednocześnie zobowiązany do czynienia ją sobie poddaną, zgodnie z dyktatem rozumu. Z naturą, jako stworzoną przez Boga, i poddaną rozumnej władzy człowieka rozstaliśmy się już dawno.
 Sokolowski zwraca uwagę na trudność poszukiwania dobra wspólnego w ramach ogromnych, współczesnych aparatów państwowych, opartych na scentralizowanej biurokracji i polityce medialnej. Mieszkam obecnie w Krakowie i trudno tu nie zauważyć negatywnych konsekwencji typowo wielkomiejskich warunków życia. Anonimowość wielkiego miasta uwalnia ludzi od tyranii opinii, jednakże bez jej kurateli brakuje im hamulców broniących ich przed samymi sobą. Czy zatem wciąż jesteśmy zdolni do racjonalnej władzy nad naturą, czyli stworzeniem?

      W średniowiecznym obrazie całości wpisywaliśmy się w świat jako istoty rozumne, człowiek był pojmowany jako zależny od reszty rzeczywistości, lecz jednocześnie zobowiązany do czynienia ją sobie poddaną, zgodnie z dyktatem rozumu. Z naturą, jako stworzoną przez Boga, rozstaliśmy się już dawno. Zdaniem Catherine i Michaela Zuckertów:

            “nowocześni filozofowie, nawet ci przed Nietzschem twierdzili, ze nie istnieje żaden ponadludzki, istniejący niezależnie porządek lub źródło moralności, ponieważ chcieli oni ulepszyć ludzką egzystencję. Według Straussa, uważali oni, że aby znacząco ją ulepszyć, konieczne okaże się manipulowanie przyrodą, a nawet jej całkowite przekształcenie. Lecz natura nie byłaby i nie mogłaby być manipulowana tak długo, jak długo uważano ją za produkt boskiego stworzenia. By przerobić świat, nowocześni myśliciele musieli odrzucić Boga Stwórcę. Strauss zaczął więc podejrzewać, podobnie jak później argumentował Heidegger, że istota nowoczesnej filozofii jest technologiczna”[1]
 
            Obecnie traktujemy otaczającą nas naturę z pewną nieufnością, prawie jako jako Kartezjańską "rzecz rozciągłą", coś wyraziście odmiennego od naszej subiektywnej świadomości, świadomości "rzeczy myślącej". Jest nam potrzebna jako zasób surowców, a jednocześnie jest groźna i nie daje się całkowicie zrozumieć i dowolnie kontrolować.
Nasz dwuznaczny stosunek do natury rozpoczął się całkiem niedawno, wraz z powstaniem i karierą tzw. nowoczesnego umysłu, ukształtowanego na filozofii postkartezjańskiej. Istotę tego projektu zgrabnie naszkicował Leo Strauss:
 
            "Zgodnie ze współczesnym projektem filozofia bądź nauka nie miała być dłużej rozumiana jako zasadniczo kontemplatywna i dumna, lecz aktywna i dobroczynna; miała służyć polepszeniu losu człowieka; miała być uprawiana na rzecz ludzkiej władzy, miała umożliwić człowiekowi stanie się władcą i posiadaczem natury poprzez intelektualny podbój natury. Filozofia lub nauka powinna umożliwić postęp w kierunku coraz większego dobrobytu; powinna zatem umożliwić wszystkim udział we wszystkich udogodnieniach społeczeństwa lub życia, a zatem w pełni urzeczywistnić naturalne uprawnienie każdego do komfortowego zachowania samego siebie, oraz wszystko to, co z tego prawa wynika, lub naturalne uprawnienie każdego do rozwinięcia wszystkich jego władz, w pełnej zgodności z robieniem tego samego przez wszystkich innych"[2]
 
               Reakcją ludzi na tego typu bezlitosny stosunek do stworzenia (którzy sami stali się przy okazji przedmiotem tych przekształceń) była m.in. obrona natury przeciwko cywilizacji. Ta reakcja przybiera obecnie różne formy, przy czym skrajne stronnictwa tzw. „zielonych” stanowić mogą realne zagrożenie dla optymalnej współegzystencji człowieka z przyrodą.[...]
      Moje zwątpienie w nieograniczony potencjał rozwojowy cywilizacji technicznej wywołała praca Roberta Sokolowskiego, który w swym eseju "Human Person and Political Life"[3] zwracał uwagę na trudność poszukiwania dobra wspólnego w ramach ogromnych, współczesnych aparatów państwowych, opartych na scentralizowanej biurokracji i polityce medialnej. Jak bowiem można odkrywać wspólne dobro w dyskusjach na temat problemów tak odległych od obywateli, jak te, przed którymi staje obecnie Unia Europejska, Polska a może nawet i miasto Warszawa?
            Dodatkowo wrażenie sprzeczności klasycznej myśli politycznej z obroną cywilizacji opartej na centrach handlowych, multinarodowych korporacjach i miastach podporządkowanych jedynie słusznej zasadzie skuteczności i zysku, wywołała na mnie uwaga poczyniona przez Leo Straussa w liście do Karla Lowitha z 15 czerwca 1946 roku:
 
            "Można wykazać na gruncie rozważań filozoficznych, że małe miasto-państwo co do zasady przewyższa obszerne państwo lub państwo feudalno-terytorialne. Bardzo dobrze wiem, że tego nie można przywrócić; lecz słynne bomby atomowe - nie wspominając już w ogóle o miastach z milionem mieszkańców, gadżetach, domach pogrzebowych, "ideologiach" - pokazuje że nowoczesne rozwiązanie, tj. całkowicie nowoczesne rozwiązanie, jest contra naturam"[4]
           
 [...]
               Za współczesną cywilizacją stoi współczesna filozofia. Nic dziwnego, że wielu filozofów upatrywało przyczyn obecnego stanu rzeczy w marnej jakości nowoczesnego myślenia. Być może częściową winę ponosi tu oderwanie nauki i myślenia od moralności, czyli to wszystko, co zwykło się wiązać z procesem tzw. „odczarowania świata”. Świat poddany dyktatowi techniki, gdzie cele jej stosowania nie są racjonalnie wyznaczane, to świat potencjalnie poddany dyktatowi irracjonalnych popędów, tyle tylko, iż obecnie tysiąc razy bardziej skutecznie zaspokajane.[...]
            Wykładnicza prędkość postępu technologicznego, owych „nauk i sztuk”, którym nie odpowiada „naprawa obyczajów” powoduje powstanie realnej groźby zaburzenia symbiozy pomiędzy człowiekiem a światem. To, że tego typu zaburzenie jest możliwe, uwidoczniła wyraźnie katastrofa wojen światowych oraz destrukcyjna moc współczesnych systemów totalitarnych. Systemy komunistyczny i nazistowski wystarczająco wyraźcie pokazały do jakich zbrodni posunąć się może człowiek zły, dysponujący nowoczesnym systemem zarządzania i technicznymi środkami realizacji stawianych sobie celów, dla którego wszystko inne stanowi „zapas materiału”. [...]
 
Marek Przychodzeń


[1] C. Zuckert, M. Zuckert, The Truth About Leo Strauss: Political Philosophy and American Democracy. (University of Chicago Press, Chicago 2006), str. 34.
[2]Leo Strauss, "Introduction" w: The City and Man (Chicago 1964), str. 3-4.
[3] R. Sokolowski, “Human Person and Political Life”, w: The Thomist 65 (2001).
[4]List do Karla Löwitha, "Correspondence concerning Modernity: Karl Löwith and Leo Strauss", Independent Journal of Philosophy 4 (1983): 107-8.
 

 

Marek Przychodzen Utwórz swoją wizytówkę Marek Przychodzeń - ur. 1978. Doktor filozofii. Opiekun merytoryczny organizowanych na WSE w Krakowie studiów podyplomowych "Filozofia polityki ONLINE". Członek redakcji "PRESSJI", czasopisma Klubu Jagiellońskiego. Tłumacz i publicysta. Członek Katedry Filozofii Klubu Jagiellońskiego i jej szef w roku akademickim 2007/08. W latach 2004-2008 współpracował z Przeglądem Politycznym.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka