26 kwietnia podczas konferencji prasowej premier Donald Tusk stał dumnie pośród matek i ich maleńkich pociech, które urodziły się pomiędzy 1 stycznia, a 17 marca b.r. i w pierwotnym kształcie ustawy nie obejmował ich przedłużony urlop macierzyński. Z satysfakcją mógł wtedy stwierdzić, ze udało mu się wygospodarować dodatkowe pieniądze na inwestycję w dzieci i w polskie rodziny. Jako nowy bohater mediów zbierał same pochwały i słowa uznania od zadowolonych z prowadzonej przez niego polityki rodziców. Jakże bardzo może zmienić się pozycja człowieka w tak krótkim odstępie czasu: aktualnie kancelarię Prezesa Rady Ministrów zaczęły nachodzić matki IV kwartału 2012, domagające się tych samych praw co matki I kwartału 2013 roku. Teraz z dobrotliwego wujka, który rozdaje dzieciom cukierki, Tusk zamienił się w niedobrego pana, który nie chce tego samego uczynić maleństwom urodzonym zaledwie dzień, lub kilka dni przed styczniem 2013 roku. Ledwo co zyskał sobie nowych przyjaciół i zwolenników, a już ma sporo wrogów, czyli rodziców wszystkich poprzednich kwartałów. Czy grudniowe mamy stoczą zaciętą walkę i okażą się tak waleczne, jak ich poprzedniczki, okaże się niebawem.
Donald Tusk widocznie nie przewidział, że ustępując jednej grupie, da ciche przyzwolenie do wymuszania i roszczenia sobie przywilejów kolejnej. Pokazał, nie tylko, że jest socjalistą, który rozdaje nie swoje pieniądze, ale przede wszystkim słabym politykiem, który ugina się pod presją jakieś grupy społecznej, alby zaskarbić sobie jej wdzięczność. Śp. Margaret Thatcher jest podziwiana na całym świecie właśnie za nieugiętą politykę, brak ustępstw i kompromisów wobec protestujących górników. Prawdziwy twardy polityk powinien konsekwentnie przestrzegać powziętych zobowiązań, terminów i zasad! Nie zważać na to, że kiedy przestają obowiązywać jedne przepisy i zastępują je kolejne - korzystniejsze, to jak największa ilość osób zrobi wszystko, żeby też się na nie załapać. Cóż, taka już natura ludzi wychowanych w socjalizmie.
Podobno pieniądze na urlopy mają pochodzić z m. in. z rezerwy powodziowej. Daj Boże, żeby nie było w tym roku żadnych nawałnic i kataklizmów, bo jeśli wydarzy się jakaś katastrofa natury, to wtedy Tusk – a właściwy Minister Jacek Rostowski będzie musiał sięgać coraz głębiej do naszych kieszeni, nie omijając przy tym również kieszeni matek I kwartału.
Inne tematy w dziale Polityka