Zawirowania polityczne wokół taśm kompromitujących polityków PO, to dla PiS-u duża szansa na odsunięcie obecnego rządu od władzy, ale również na zjednoczenie wokół siebie małych partii prawicowych i odbudowanie pozycji lidera. Apel o stworzenie jednego silnego prawicowego bloku, który miałby raz na zawsze rozprawić się z Platformą, nie jest jednak skierowany do prawdziwie konserwatywno-liberalnych środowisk, a głównie do rozłamowców, czyli ziobrystów, (skręcających jeszcze bardziej w lewo od PiS-u) ewentualnie osób skupionych wokół Jarosława Gowina, w tym byłych PiS-owców z PJN. Konsolidacja tzw. „prawicowych” i „konserwatywnych” ugrupowań pod wodzą Kaczyńskiego nie odznacza żadnych zmian, ani alternatywy dla socjalnych reform Platformy, wręcz przeciwnie: mogą się one jeszcze bardziej pogłębiać. W otoczeniu Kaczyńskiego od dawna nie ma już bowiem wolnorynkowców spod znaku prof. Zyty Gilowskiej, a pierwsze skrzypce grają tacy doradcy jak Mariusz Błaszczak i Adam Hofman, którzy pozwalają prezesowi puszczać wodze fantazji i wypływać na szerokie wody socjalizmu.
Skoro socjalchadecy z PiS mają walczyć o zjednoczenie prawicy tylko dlatego, że w ich programie można znaleźć część poglądów odpowiadającym partiom konserwatywnym, równie dobrze, mógłby to robić Twój Ruch, który przecież programowo opowiada się choćby za obniżaniem podatków i zminimalizowaniem biurokracji.
Twój Ruch, wcześniej Ruch Palikota to specyficzna lewica, która obok mocnych haseł postępowych i antyklerykalnych, w wyborach 2011 roku postawiła również na postulaty przyjazne przedsiębiorcom. Dostrzegali problemy związane np. ze zbyt wysokimi pozapłacowymi kosztami pracy, a w celu zdynamizowania działań urzędów i przyśpieszenia procedur optowali wprowadzenie zasady milczącej zgody, która ukróciłaby odwlekanie w nieskończoność przez urzędników wydawania pozytywnych lub negatywnych decyzji na różnorakie przedsięwzięcia biznesowe. W czasie prac w komisjach sejmowych z ich haseł wyborczych o przyjaznym państwie nic konkretnego nie wyszło, ale za to wcześniej pomogły im one odebrać część głosów wyborców KNP, zniechęconych z powodu zablokowania startu Nowej Prawicy na listach w całym kraju.
Pomijając różne dziwadła, które dzięki Palikotowi przewinęły się przez ławy sejmowe (jak np. posłanka Anna Grodzka) oraz spadkobierców myśli PZPR-owskiej (m. in. Andrzej Rozenek), można znaleźć tam też libertynów, nastawionych na szeroko rozumianą wolność, w tym gospodarczą. Skoro gospodarczo podzielają część poglądów KNP, dlaczego nie nazwą siebie prawicą? Podobnie jak robi to Jarosław Kaczyński, również podzielający część poglądów KNP, tyle, że nie na gospodarkę, a na tradycyjny stosunek do religii i wartości transcendentnych.
Na korzyść Twojego Ruchu przemawia również start w tegorocznych wyborach do PE prof. Jana Hartmana, któremu, pomimo antychrześcijańskich konotacji, należy się chwała za to, że jako jedyny z lewicowych autorytetów naukowych jest jawnym krytykiem masowego i powszechnego kształcenia. Współczesną szkołę nazywa fikcją, sprzeciwia się powszechnej maturze oraz wyższym uczelniom otwartym na przeciętnych i słabych studentów. Swoimi poglądami w tej sprawie jak najbardziej wpisuje się nie w lewicowy, a w konserwatywny porządek świata.
Traktowanie poważnie polityków PiS jako przywódców prawicy, twardo opowiadających się za koniecznością przymusowych ubezpieczeń społecznych, jest tak samo niedorzeczne jakby Leszka Millera, sprawującego urząd premiera w latach 2001-2004, po obniżce podatku cit okrzyknąć konserwatywnym-liberałem.
Dlaczego o byciu lewicowym lub prawicowym ma decydować tylko światopogląd i stosunek do religii, a nie gospodarka? Czy określenie prawica mogą zawłaszczyć sobie ludzie forsujący egalitarne i fiskalne rozwiązanie w zarządzaniu państwem? Niestety prawdopodobnie żyjemy w czasach, kiedy słowo prawica zostało już tak wypaczone i nadużyte, wręcz sponiewierane, że może używać je każdy, kto akurat widzi w tym jakąś polityczną szansę.
Inne tematy w dziale Polityka