Wybory prezydenckie w Rumunii i Polsce nie tylko zbiegły się w czasie, ale też ujawniły wspólne napięcia – wzrost nastrojów antysystemowych, rosnącą popularność radykalnej prawicy oraz społeczne zmęczenie dotychczasowym establishmentem. Rumunia ostatecznie wybrała jednak drogę stabilizacji i umiarkowania. Czy Polska podąży tym samym szlakiem?
Rumuński scenariusz, którego Polska się obawiała
W kampanii wyborczej w Polsce wielokrotnie przywoływano „scenariusz rumuński” – najpierw jako ostrzeżenie przed możliwym unieważnieniem wyborów (co faktycznie miało miejsce w Rumunii), później – jako przykład politycznej radykalizacji, gdy George Simion, kandydat radykalnej prawicy, zdominował pierwszą turę powtórzonych wyborów.
Wbrew oczekiwaniom, Rumunia nie wybrała jednak rewolucji. W drugiej turze prezydentem został Nicusor Dan – polityk spoza starego układu, ale bez radykalnego tonu, nastawiony na modernizację państwa i utrzymanie prozachodniego kursu.
Simion – głośny sojusznik PiS, przegrany wyborów
George Simion, lider ruchu AUR, był wiceszefem frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów i bliskim ideowym sojusznikiem Prawa i Sprawiedliwości. Poparł Karola Nawrockiego w wyborach w Polsce, chwalił Giorgię Meloni i Viktora Orbána, a jednym z jego ostatnich gości kampanijnych była Marion Maréchal z francuskiej skrajnej prawicy.
Choć próbował uchodzić za umiarkowanego – w przeciwieństwie do wykluczonego z pierwszych wyborów Calina Georgescu – jego narracja była jednoznacznie antysystemowa, antyukraińska i eurosceptyczna. Głównym postulatem uczynił przywrócenie Georgescu do polityki, a kampanię zakończył apelem o „przywrócenie sprawiedliwości”.
Dan – umiarkowany i prozachodni
Nicusor Dan, burmistrz Bukaresztu, był jego zupełnym przeciwieństwem – mało charyzmatyczny, wyważony, raczej akademicki niż trybuniczny. Przypisywano mu brak emocji, niektórzy nazywali go nawet „autystykiem”, ale – jak zauważył Jakub Bielamowicz z Instytutu Nowej Europy – „to właśnie skromność i poczciwość pomogły mu wygrać”.
„Game changerem była autentyczność przekazu, konsekwencja poglądów, bycie sobą i posiadanie realnych sukcesów na stanowisku burmistrza Bukaresztu, a także w okresie działalności w ruchach miejskich i antykorupcyjnych” – ocenił Bielamowicz.
Sam Dan, po przegranej pierwszej turze, powiedział jasno w telewizji Digi24:
„To będzie spór między kandydatem prozachodnim a antyzachodnim. Uważam, że na tym powinna polegać kampania – na zachowaniu zachodniego kierunku Rumunii: UE, dobrobyt i NATO”.
Mobilizacja zamiast radykalizacji
W drugiej turze doszło do rekordowej mobilizacji. Głosowało aż 1,6 mln Rumunów za granicą – niemal dwa razy więcej niż w pierwszej turze. Paradoksalnie, choć Simion zdobył więcej głosów niż wcześniej, to procentowo stracił – z 61 proc. spadł do 56 proc. wśród diaspory. Dan zyskał prawie trzy razy więcej głosów niż w pierwszej turze.
„Dan wygrał, bo skoncentrował się na mobilizowaniu swojego elektoratu, a nie na nieudolnych próbach zagarnięcia wyborców oponentów poprzez wchodzenie na ich pole” – podkreśla Bielamowicz.
Nie dał się też wciągnąć w populistyczne narracje, nie atakował UE, Ursuli von der Leyen, ani nie próbował wzbudzać lęku wobec Ukraińców. To strategia przemyślana – i skuteczna.
Stabilność w dyplomacji, trudności wewnątrz
Zwycięstwo Dana oznacza, zdaniem Oany Popescu-Zamfir z ECFR, stabilność w polityce zagranicznej:
„Rumunia utrzyma swój proatlantycki i proeuropejski kurs. To oznacza dalsze wsparcie dla Ukrainy i twardą postawę wobec Rosji” – powiedziała ekspertka w rozmowie z PAP.
Jej zdaniem Dan może nawet wzmocnić pozycję Rumunii w UE, zwłaszcza w dziedzinie obronności. Jednak wyzwaniem będzie polityka wewnętrzna. „Dan musi jednocześnie ograniczyć ogromny deficyt budżetowy – jeden z najwyższych w UE – i łagodzić podziały społeczne. To dwa cele, które mogą się wzajemnie wykluczać”.
Jeśli postawi na twarde reformy fiskalne, ryzykuje gniew społeczny i dalsze wzmocnienie skrajnej prawicy. Zwłaszcza jeśli stworzy rząd z udziałem skompromitowanych elit z PNL i PSD – co może osłabić jego antysystemowy wizerunek.
„Nowy prezydent będzie musiał opanować trudną sztukę równowagi” – podsumowała Popescu-Zamfir.
Głos z północy: Trzaskowski faworytem, Rumunia wybrała dobrze
Premier Norwegii Jonas Gahr Stoere uznał wybór Dana za słuszną decyzję. „Europejskie rządy przychodzą i odchodzą, ale kurs wsparcia dla Ukrainy się nie zmienia. Jesteśmy demokratyczną rodziną” – powiedział.
Dodał również, że Rafał Trzaskowski jego zdaniem wciąż jest faworytem do wygrania wyborów w Polsce. „To wyjątkowy prezydent Warszawy. Myślę, że to on ma największe szanse”.
Z tego artykułu dowiedziałeś się:
- Dlaczego wybory w Rumunii porównywano do polskich
- Kim są George Simion i Nicusor Dan i co ich różni
- Jakie czynniki zdecydowały o zwycięstwie umiarkowanego kandydata
- Dlaczego wygrana Dana to gwarancja stabilnej polityki zagranicznej, ale potencjalne trudności wewnętrzne
- Co o wyborach w Rumunii i Polsce sądzi premier Norwegii
na zdjęciu: prezydent elekt Rumunii Nicusor Dan, dotychczas burmistrz Bukaresztu. fot. PAP/EPA/ROBERT GHEMENT
SW
Inne tematy w dziale Polityka