9 czerwca 2008 r. Mistrzostwa Europy w Austrii i Szwajcarii. Na stadionie w Bernie siły mierzą drużyny Holandii i Włoch. Oranje demolują przeciwnika 3:0. W swoim drugim spotkaniu podopieczni Marco van Bastena masakrują wicemistrza świata Francuzów 4:1. Na koniec gładko odprawiają z kwitkiem Rumunów, będących najsłabszym zespołem w grupie „śmierci”. Bilans bramek 9:1, lepszy od późniejszych triumfatorów imprezy Hiszpanów(8:3). Część mediów i kibiców już koronują Holendrów jako mistrzów Europy.
W fazie pucharowej Pomarańczowym przychodzi spotkać się z Rosją, niespodzianką rozgrywek. Charyzma Guusa Hiddinka, plus charakter naszych sąsiadów eliminuje jednak Holendrów z dalszej rywalizacji.
Dlaczego przypominam te skądinąd wspaniałe widowiska po drugim meczu Holandii w RPA? W pewnym sensie staram się szukać wytłumaczenia dla kunktatorskiej gry Oranje, obliczonej na 7 spotkań i zwycięstwo w finale na stadionie w Johannesburgu(„Mogliśmy oczywiście zagrać lepiej, ale trudno mieć jakieś zastrzeżenia, jeśli po dwóch meczach ma się sześć punktów bez straty bramki. Przyjechaliśmy po mistrzostwo świata, ale to nie jest łatwe i przyjemne.” - trener Bert van Marwijk)
Moim zdaniem selekcjoner reprezentacji Holandii wyciągnął wnioski z błędów swojego młodszego poprzednika Van Bastena, ongiś wspaniałego piłkarza. Będąc umieszczonym w relatywnie słabej grupie, selekcjoner Oranje chce jak najmniejszym nakładem sił zająć pierwsze miejsce, a także nie prezentować wszystkich atutów swojej drużyny potencjalnym rywalom.
Mecze z Duńczykami i Japonią miały, w pewnym zakresie, podobny scenariusz. Holendrzy w pierwszej połowie wyczekiwali na ruch swoich oponentów, nie starali się za wszelką cenę ich zdominować. Kiedy po 45 minutach okazywało się, że rezultat jest niekorzystny – w drugiej odsłonie przyspieszali tempo, częściej stosowali pressing. W obu meczach pomogli rywale – z Duńczykami samobójczy gol Aggera, z Japonią fatalna interwencja bramkarza przy strzale Sneijdera, ale była to przede wszystkim zasługa zwiększenia intensywności gry przez reprezentację Oranje.
Dodatkowo za Holandią przemawiają dwaj świetni rezerwowi – Elia i Afellay, którzy przy odrobinie wyrachowania mogli powiększyć zdobycze bramkowe. Do gry przygotowywany jest Arjen Robben, zdecydowanie najlepszy piłkarz Bayernu w minionym sezonie. Ogniwo bez którego Bawarczycy mogli być w zupełnie innym miejscu, i zapewne byłoby to miejsce znacznie niższe.
Szczególnie w przypadku tej drużyny jestem zatem daleki od wyciągania daleko idących wniosków. Jestem przekonany, że Oranje nawiążą jeszcze do gry, którą zademonstrowali dwa lata temu w Austrii i Szwajcarii. Jednak wszystkie teorie, używając piłkarskiego truizmu, zweryfikuje bezlitośnie boisko.