Daleko Daleko
2616
BLOG

Lech Kaczyński. Daleko od Wawelu - odcinek jedenasty

Daleko Daleko Polityka Obserwuj notkę 3

 Rozdział II.

 

Postać ulepiona z emocji

 

Były minister PiS-owskiego rządu relacjonuje: „Prezydent jest miękki wobec swoich współpracowników. Byłem w Pałacu i przez jakiś czas czekałem na przyjęcie przez głowę państwa. Wrażenie było piorunujące. Pięć kobiet dyskutujących o serialach, fryzurach i wychowaniu dzieci. Zero pracy intelektualnej. Tak w Pałacu mija dzień”.

Czasem prezydent rozdrażniony niemocą dworzan usiłował wprowadzać dryl. Polityk PiS mówił w 2008 roku: „Chwyta wtedy za swoją prywatną komórkę, starą Nokię. Nie wspomnę, że to jest zwykły telefon, bez żadnych systemów szyfrujących. Wydzwania z niego do swoich ministrów. Kiedy nie odpowiadają, wścieka się: »Ty mnie lekceważysz. Tak nie da się pracować«.

Były urzędnik pałacu opowiadał nam w połowie kadencji: „To prawda, że szef potrafi się często wkurzać. Chodzi wtedy po gabinecie i wygraża palcem. Często w takich chwilach używa zwrotu: »Ja sobie wypraszam!«. Pamiętam, jak wyrzucił dyrektora z kancelarii. »Jest pan zwolniony«, krzyczał. Przerażony dyrektor zapytał Elżbietę Jakubiak, co robić. Ta poradziła mu, by na 2 dni zniknął prezydentowi z oczu. Dnia trzeciego został wysłany do Kaczyńskiego z jakimiś papierami. Szef podpisał, nie miał żadnych uwag, tak jakby o wszystkim zapomniał. Prezydent rzeczywiście dość często »wyrzuca z pracy«. Było tak jeszcze w warszawskim Ratuszu. Tam chyba nie było dyrektora, który przynajmniej raz nie »straciłby« roboty. Ale takie groźby działają na krótką metę. Za trzecim razem nikt się nimi nie przejmuje”.

Były minister z Pałacu mówił nam w 2008 roku: „Potrafi wpaść w szał. Krzyczy, wścieka się, opieprza. Potem mu przechodzi. Zapomina o awanturze i odnosi się do delikwenta, jakby nic się nie stało, albo oświadcza: »Nie mówmy już o tym«. Poza wszystkim prezydent lubił wybaczyć, jeśli ktoś się ukorzył, przyznał do błędu, słabości. „Często korzystał z tego minister Andrzej Urbański, któremu prezydent Kaczyński chętnie odpuszczał” – opisywał polityk PiS-u.

Zmienność – to chyba najlepsze określenie oddające naturę pana prezydenta. Otoczenie nie zawsze umiało odczytać falujący nastrój szefa. To wpływało na atmosferę, na to, jak wyglądała codzienna praca…

Uroczystość w Pałacu, którą przygotował Aleksander Szczygło. Prezydent odznacza przedstawicieli służb mundurowych. Kaczyńskiemu wydaje się, że impreza dobiega końca. Ale ktoś mu szepce na ucho, że to jeszcze nie koniec, bo w jego bibliotece na wręczenie orderów czekają oficerowie służb specjalnych, którzy ze względów bezpieczeństwa nie mogą występować publicznie. Prezydent oburza się, że nikt go nie uprzedził, ciężko obraża się na Szczygłę w sumie za absolutną drobnostkę. Zachowanie „od ściany do ściany” było dla Lecha Kaczyńskiego bardzo charakterystyczne. Prezydent był postacią ulepioną ze sprzeczności.

3 października 2008. Lech Kaczyński odwiedza 1. Pułk Specjalny Komandosów w Lublińcu. W klubie garnizonowym spotyka się z rodzinami wojskowych, którzy służą w Afganistanie. Wypytuje o dzieci, choroby, żywo interesuje się codziennymi problemami kobiet, których mężowie są na wojnie kilka tysięcy kilometrów od domu. Po ludzku rozmawia bez stawiania żadnych barier. Następnego dnia dowódcy odbierają telefony od zachwyconych rodzin: „Mieliśmy go za bufona i sztywniaka, a to jest pierwszorzędny facet. Jesteśmy oczarowani!”.

Prezydent potrafił mieć do siebie dystans. Znana postać ze świata biznesu zagaduje do Lecha Kaczyńskiego. Opowiada, że ma koleżankę, która studiowała z prezydentem. Głowa państwa kpi sama z siebie: „Piękna dziewczyna, podkochiwałem się w niej. Ale co ja mogłem, taki brzydal?!”.

Albo taka historia. Koniec męczącego dnia spędzonego gdzieś w Polsce. Prezydencki samolot wylądował właśnie na wojskowym Okęciu. Współpracownicy wychodzą jednym trapem, Kaczyński schodami podstawionymi specjalnie dla niego. Dwa kroki od schodów czeka limuzyna, BOR-owiec już otworzył drzwi. Ale Kaczyński zamiast do pancernego BMW kieruje kroki do niskiej rangi urzędników kancelarii, którzy stoją kilkadziesiąt metrów dalej, przy ogonie samolotu. „Ścisnął dłonie, podziękował, życzył dobrej nocy. Fajne, normalne zachowanie” – opowiada nasz rozmówca.

 

Na następny odcinek „Daleko od Wawelu” zapraszamy jutro o godzinie 17. Książka jest już dostępna w sprzedaży.

Daleko
O mnie Daleko

Czerwone i Czarne to wydawnictwo książek dobrych i pięknych. Książki wydawane przez Czerwone i Czarne to literatura faktu skupiona na polskim życiu publicznym. Czerwone i Czarne tworzy nową jakość w projektowaniu książek. W księgarni łatwo je znajdziecie. Szukajcie czerwono-czarnych okładek.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka