Od wielu lat, zwłaszcza za granicą, pojawiają się określenia takie jak "polskie obozy śmierci”, „polskie obozy zagłady” czy "polskie obozy koncentracyjne”. Zdarza się, że takich określeń wielokrotnie używają te same osoby, tytuły prasowe, stacje telewizyjne lub radiowe. Coraz częściej Polacy są przedstawiani jako współwinni holocaustu.
Taka sytuacja powoduje oburzenie większości z nas. Jednak tylko nieliczni podejmowali działania. Alarmowali polskie władze i zachęcali do jakiejkolwiek reakcji. Sporadycznie występowali na drodze prawnej przeciwko osobom i instytucjom, które szkalowały Polskę i Polaków. Ich działania niestety najczęściej nie były skuteczne m.in. ze względu na ograniczone pieniądze i brak wsparcia ze strony panstwa. Metody dyplomatyczne jakie dotąd najczęściej stosował MSZ przyniosły także ograniczony efekt. Tylko niektóre redakcje czy agencje zobowiązały się do nieużywania określeń typu „polskie obozy”.
Nadal jednak powtarzają się sytuacje, gdy takie określenia padają, a formacje Polskiego Państwa Podziemnego przedstawiane są jako organizacje podejrzane czy wręcz zbrodnicze. Pamiętamy serial "historyczny" wyprodukowany przez niemiecką telewizję publiczną ZDF - "Nasze matki, nasi ojcowie".
Wydaje się oczywistym, że w interesie państwa polskiego czas najwyższy zmienić tę sytuację. Czas by to instytucje państwowe, a nie tylko pojedynczy Polacy czy organizacje pozarządowe, stanowczo reagowały gdy falszowana jest historia i niszczone dobre imię naszego Narodu. Czas by żaden polski urząd czy funkcjonariusz, jakim jest np. prezes polskiej telewizji publicznej, nie ośmielił się już propagować kłamstw historycznych czy materiałów, które je zawierają.
Dlatego też zaproponowałem zmianę polskiego prawa. Przewiduje ona karę do 5 lat więzienia dla osób i instytucji, które używają określenia "polskie obozy" dla określenia niemieckich, nazistowskich obozów oraz w przypadku oskarżenia organizacji niekomunistycznych Polskiego Państwa Podziemnego o udział w masowych zbrodniach. 15 października br. Klub Parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość zgłosił projekt zmiany ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej oraz Kodeksu Karnego, aby tego rodzaju czyny stały się przestępstwem ściganym z urzędu. Intencją tej nowelizacji jest także zobowiązanie organów państwa polskiego do reagowania na podobne przypadki, występujące poza granicami naszego kraju.
Proponowane rozwiązania nie są czymś wyjątkowym. Najbardziej znanym przykladem jest chyba Izrael. Dzięki konsekwentnej polityce państwa, ale także dzięki zaangażowaniu wielu środowisk żydowskich spoza Izraela, w prawie pojawiło się pojęcie "kłamstwa oświęcimskiego". Za publiczne podważanie faktu wymordowania Żydów w trakcie II wojny światowej, można zostać skazanym (w Polsce był przynajmniej taki jeden przypadek).
W ostatnich latach jednak, coraz częściej pojawia się tendencja by winnymi holocaustu czynić nie tylko Niemców, ale także i Polaków, pomijając fakt, że nasze państwo było wtedy okupowane. Ostatnio prof. Dieter Schenke, niemiecki historyk stwierdził wręcz, że powtarzające się użycie określenia "polskie obozy koncentracyjne" nie jest przypadkiem. Sugerował, że wynika to z chęci wyparcia z niemieckiej świadomości winy ich dziadów i ojców za zbrodnie dokonane w trakcie II wojny światowej, także na Polakach. To właśnie ten niemiecki profesor zachęcał wręcz nas do działania w tej sprawie.
Właściwie dziś niemal każdy rząd prowadzi własną politykę historyczną i wydaje ogromne środki na budowanie pozytywnego wizerunku swego narodu i państwa. Potrzebna jest więc także wytrwała i konsekwentna polityka historyczna polskich władz. Pomocne do tego mogą być narzędzia prawne.
Pozostaje oczywiście pytanie, czy obecny rząd chce prowadzić politykę historyczną zgodną z polskim interesem publicznym?
Tekst projektu ustawy:
http://www.dariuszpiontkowski.pl/str_trsc.php?943779=223&x=30&y=28
Dariusz Piontkowski
Poseł na Sejm RP
