unukalhai unukalhai
1040
BLOG

Nieznani i zamilczani

unukalhai unukalhai Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Nieznani  i zamilczani 

Zamieszczam jeszcze dwa teksty z Archiwum Emigracji . Archiwum Emigracji zostało zdeponowane  w zbiorach Bliblioteki Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, natomiast  wybór tekstów zamieszczanych  w ww. zeszytach jest zdigitalizowany i dostępny w formie plików pdf (teksty są dostępne w zeszytach „AE” edytowanych w  latach 1998-2011).

TEKST nr 1

Autor:
Nina Kozłowska (Niemcy)

Tytuł publikacji:
„Autor pierwszej książki o Gułagu i Kołymie – Kazimierz Zamorski (1914–2000)”
 

Z nieukrywaną dumą określał siebie jako autora pierwszych powojennych książek o Gułagu i Kołymie. Pierwsza z nich, Sprawiedliwość sowiecka, napisana wspólnie ze Stanisławem Starzewskim, ukazała się we Włoszech w 1945 roku pod pseudonimami Sylwester Mora i Piotr Zwierniak. Wydanie włoskie i francuskie wyszło tegoż roku w Rzymie, a hiszpańskie w Bilbao w 1947 roku. Już z podaniem pełnych nazwisk autorów książka została opublikowana w 1989 roku jeszcze w drugim obiegu w wydawnictwie BAZA w Warszawie, a trzecie uzupełnione wydanie ukazało się w wydawnictwie ALFA w Warszawie w 1994 roku.

Maria Danilewicz Zielińska oceniła Sprawiedliwość sowiecką w swoich Szkicach o literaturze emigracyjnej jako „najlepsze wprowadzenie do problematyki Polaków w Rosji i literatury zsyłkowej”.
David J. Dallin, profesor Yale University,
pisze w swej pracy Forced Labor in Soviet Russia z 1947 roku:

„Jedną z najważniejszych książek o rosyjskich obozach pracy, jakie się kiedykolwiek ukazały, jest La justice soviétique, wydana w języku francuskim w Rzymie. Napisali ją dwaj polscy oficerowie, Sylwester Mora i Piotr Zwierniak, opierając sięz jednej  strony na własnych przeżyciach i doświadczeniach, a z drugiej na licznych relacjach byłych więźniów”.

Istotnie, opracowanie to powstało na podstawie osobistych doświadczeń i materiałów zebranych w Biurze Dokumentów  i Biurze Studiów 2. Korpusu, działających najpierw na Bliskim Wschodzie, potem w Rzymie, gdzie obaj autorzy pracowali jako referenci. W pierwszej części książki szczegółowej analizie poddane są zasady sowieckiego wymiaru sprawiedliwości; część druga, obszerniejsza, zawiera uporządkowane według określonych zagadnień opisy przeżyć ludzi rozmaitych narodowości, zawodów i wieku, kobiet i mężczyzn. Autentyczność tych relacji, spisanych świeżo po wydostaniu się z - jak Józef Czapski w tytule swej książki trafnie określił - „Nieludzkiej ziemi” nadaje książce szczególną wagę. Nie dziwi więc, że pracownik naukowy Institut d’Histoire Sociale w Paryżu, Pierre Rigoulot, pisze w cytowanym na okładce ostatniego wydania liście do autora z 14.10.1985 roku:

 „Z ogromnym przejęciem czytałem tę rzecz o sprawiedliwości sowieckiej. To naprawdę pierwsze opracowanie na temat Gułagu. I życzyłbym sobie tylko jednego — by w pełni doceniona została jego prawdziwa wartość”. 

Także w trzecim, poprawionym wydaniu z 1994 roku ten charakter dokumentu został utrzymany, gdyż - jak czytamy w przedmowie - „książka ma przedstawiać stan faktyczny w t e d y, nie dzisiaj. Uzupełnienia pochodzą od osób, które jeszcze w 1945 roku, tuż po przeczytaniu książki, nadesłały nam dodatkowe materiały i uwagi”. 

Owe materiały zebrane w Biurze Dokumentów i Biurze Studiów 2. Korpusu oraz odpowiedzi na ankietę rozesłaną do odpowiednich placówek i referatów posłużyły Kazimierzowi Zamorskiemu, między innymi  także jako punkt wyjścia przy opracowaniu monografii o Kołymie, opublikowanej znów pod pseudonimem Sylwester Mora w języku angielskim w 1949 roku przez Fundację dla Spraw Zagranicznych w Waszyngtonie pt. Kołyma. Gold and Forced Labor in the USSR.  Znany sowietolog Robert Conquest zaliczył to opracowanie do jednego z czterech podówczas dostępnych poważnych źródeł na temat Kołymy. 

Nim Kazimierz Zamorski trafił do 2. Korpusu nazbierał niemało doświadczeń życiowych. Urodził się 5 lutego 1914 roku w Krasiczynie jako najmłodsze z pięciorga dzieci. Wkrótce rodzina przeniosła się do Lwowa. Ojca wcześnie stracił a matka z trudem wiązała koniec z końcem. Jako dziecko zachorował na gruźlicę kości, z której cudem wyszedł. Zdolnym, ale biednym uczniem zainteresowali się dominikanie przyjmując go do gimnazjum i internatu w Żółkwi, gdzie w 1932 roku zdał maturę. Po maturze łapał się żnych dorywczych prac, żeby zarobić na życie — jakieś korepetycje, potem posada pomocnika kancelaryjnego Państwowego Gimnazjum w Kołomyi, w latach 1936–1937 Szkoła Podchorążych 5. Dywizji we Lwowie, i wreszcie od 1937 do 1939 praca sekretarza gimnazjum we Lwowie oraz nauczyciela przysposobienia wojskowego. W tych warunkach dopiero w 1938 roku mógł rozpocząć upragnione studia prawnicze na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, które z kolei wojna przerwała. Nie dał jednak za wygrane. Gdy wydział stosunków międzynarodowych kalifornijskiego uniwersytetu otworzył filię w koszarach amerykańskich w Monachium, zapisał się w 1974 roku na studia i po pracy w RFE jechał do koszar na wykłady i zajęcia, uzyskując w 1977 roku tytuł magistra nauk politycznych. 

We wrześniu 1939 r. brał udział w obronie Lwowa. W czasie nieudanej próby przedostania się do Rumunii aresztowany przez NKWD spędził trzy lata w sowieckich więzieniach i łagrach. Po umowie Sikorski–Majski i ogłoszeniu „amnestii” dostał się na jesieni 1941 roku do Tatiszewa w Uzbekistanie do formujących się tam Polskich Sił Zbrojnych. Tym, których nieubłagany los rzucił na „Nieludzką ziemię” i którym udało się dotrzeć do Armii generała Władysława Andersa, dobrze znany jest szlak przez Persję, którym także i Kazimierz Zamorski wydostał sięz obrębu sowieckiego panowania. Wiosną1943 roku został odkomenderowany do wyżej wymienionych Biura Dokumentów i Biura Studiów, zajmujących się zabezpieczaniem informacji o losach Polaków deportowanych do ZSRR,  jak też ogólnymi zagadnieniami sowieckimi. Po demobilizacji w stopniu porucznika w 1948 roku przeszedł już w Anglii jednoroczną szkołę handlu zagranicznego i administracji portowej, po czym pracował jako urzędnik firmy maklerskiej Lloyds’a w Londynie. W czerwcu 1952 roku rozpoczął pracę w polskiej sekcji amerykańskiego Wydziału Studiów i Analiz Radia Wolna Europa w Monachium (RFE Research and Analysis Department), którego szefem był od 1959 roku, do przejścia na emeryturę we wrześniu 1979 roku. 

Pisywał szkice, recenzje i analizy polityczne do „Wiadomości” londyńskich, do paryskiej „Kultury” i do „Zeszytów Historycznych” i innych polskich czasopism oraz do brytyjskiego kwartalnika „World Affairs”. Działalność Biura Dokumentów i Biura Studiów opisał krytycznie w wydanej w Londynie w 1990 roku książce Dwa tajne biura 2. Korpusu, która została wyróżniona przez Fundację im. J. Łojka przy Instytucie Józefa Piłsudskiego w Ameryce. Angielska, nieco skrócona wersja tej książki ukazała się w tłumaczeniu Antonii Lloyd-Jones cztery lata później w Londynie pt. Telling the Truth in Secret. The Story of Two Polish Army Research Units. Przedstawił tu także, bynajmniej niełatwe, warunki gromadzenia materiału i powstania Sprawiedliwości sowieckiej oraz dalsze losy tego opracowania - należy pamiętać,  że temat był z wielu powodów drażliwy. 

Konieczna z jednej strony ochrona osób składających relacje ze swoich sowieckich doświadczeń i ich przebywających nadal w Rosji rodzin (co tłumaczyło tajność obu instytucji), a z drugiej strony fakt,że książka ukazała się jeszcze przed zakończeniem wojny, czyli w czasie, gdy Związek Sowiecki był aliantem naszych aliantów, nie ułatwiał sytuacji. Wszelkie głosy przedstawiające wschodniego sojusznika w niekorzystnym świetle były źle widziane. 2. Korpus był przecież częścią wojsk alianckich i podlegał — póki wojna była w toku — jej rygorom. Był to też powód, że pierwsze wydanie książki ukazało się z dość enigmatycznym podaniem miejsca wydania: Włochy 1945, bez określenia wydawcy i nazwy drukarni. Swoje uwagi o pracy w wydziale Studiów i Analiz RFE zebrał z kolei w książce   Pod anteną Radia Wolna Europa, która ukazała się w Poznaniu w 1995 roku. 

Pióro miał czasem drapieżne i nie unikał polemik, a — jak sam przyznaje w swych radiowych wspomnieniach — do pokornych nie należał. Opisując swe pożegnanie z Radiem przyznaje, że „pracę w RFE mile wspominam, dała mi wiele zawodowej satysfakcji, a i na mych szefów narzekać nie mogę, nie zdziwiłbym się natomiast gdyby się okazało,że po mym odejściu odetchnęli z ulgą, pozbywszy się wprawdzie jednego z «najbardziej wartościowych» (mam to na piśmie), ale również «trudnych» pracowników”. Swój nieco zadziorny charakter, ale i umiejętność spojrzenia na siebie z przymrużeniem oka uwidocznił w swoistym epitafium, które sam sobie wypisał, i w którym czytamy:

„Nie miał dzieci. Spłodził parę książek, w których prawda przeważa rozsądek: miast przytakiwać i kadzić pomnikom, ułudę, łgarstwa i mity wytykał. Życie miał niełatwe, lecz ciekawe. Zwiedził sporo świata, w niejednym świętoszku dostrzegł chytrego łajdaka. Cenił dobrą poezję, klasyczną muzykę, chętnie grywał w brydża i remika.  Medal za wojnęw  Italii, za Obronę Imperium, Krzyż za książkę (tę o Gułagu), drugi za Włoską Koronę. To osobliwe epitafium sporządził u nirwany progu ku zgorszeniu wierzących, zadumie sceptyków i uciesze wrogów”.

Mimo takich przekornych gestów Kazimierz Zamorski był człowiekiem niesłychanie towarzyskim, w przyjaźniach szczerze oddany i zawsze pomocny, otwarty na świat i ciekawy ludzi. W swym, jak sam przyznaje, „niełatwym życiu” poznał z konieczności nieźle kilka języków. Wykorzystywał te umiejętności, aby się cieszyć czytaniem dzieł literatury w miar ęmożności w oryginale. Może właśnie dlatego doceniał także dobrą polszczyznę i denerwowały go wszelkie niechlujstwa językowe, niepotrzebne makaronizmy, wszelka nowo-mowa. Tępił to i wyszydzał, a czasem wytykał różne błędy czy śmiesznostki językowe w liście do redakcji. Gdy szczególnie w ostatnich latach zwracali się do niego czasem młodzi naukowcy z Kraju poszukujący dostępu do materiałów źródłowych, chętnie udzielał informacji. Swoje własne bogate archiwum i pokaźny zbiór książek przekazał do Ossolineum, Biblioteki Jagiellońskiej i Biblioteki Muzeum Polskiego w Rapperswilu. Daleki bowiem od wszelkiego rodzaju patriotycznego patosu i pustosłowia, które go śmieszyły i denerwowały, doceniał wagę rzetelnych badań historycznych. A wobec tego na sercu mu leżało zabezpieczenie śladów - dokumentów, notatek, wspomnień, korespondencji itp. — oddających losy ludzkie, a tak często ulegających zniszczeniu, zwłaszcza w warunkach emigracyjnych. Toteż  czynnie, choć po cichu, wspierał nasze placówki kulturalne poza Krajem, szczególnie Muzeum Polskie w Rapperswilu. 

Chętnie sobie pokpiwał z wszelkich objawów mitomanii: tę na skalę narodową uważał za niebezpieczną, tę niestety tak częstą – indywidualną,  potrafił zwalczać niemiłosiernie, czym sobie zresztą niemało kłopotów przysparzał. I taki pozostanie w pamięci tych, którzy go znali - hardy a jednocześnie uczynny, Lwowiak z krwi i kości, odzwierciedlający się w przeróżnych lwowskich anegdotach, które z zamiłowaniem opowiadał. Lubił zresztą nie tylko lwowskie „szmoncesy”, ale w ogóle dowcipy. Czy kryła się za tym chęć złagodzenia ponurych wspomnieńz Gułagu? Może. Nie wiem.  Leszek Kołakowski w rozdziale „O śmiechu” swoich Mini-wykładów o maxi-sprawach nie wyklucza, że dowcipy i humorystyczne historyjki mogą spełniać taką funkcję. 

Po długiej i z godnością znoszonej walce z nowotworem naczyń limfatycznych zmarł w Monachium 7 grudnia 2000 roku. Zgodnie z jego życzeniem prochy zostały złożone w styczniu 2001 r. na monachijskim cmentarzu północnym jedynie w obecności najbliższej rodziny.

 

TEKST nr 2 

Autor: Tadeusz Nowakowski (Szwecja)

Tytuł publikacji:

„Polak który wstrząsnął Szwecją, prozaik, publicysta, sowietolog Tadeusz Jan Nowacki (1902–1976)”

 

13 września, od rana zaczęła się niemiecka operacja ogniowa na Płytę Oksywską z lądu, morza i powietrza z niebywałą siłą. Pożary rozprzestrzeniały się coraz szybciej. Naszym 2 cywilnym aparatom RWD 13, które z portu lotniczego w Zagórzu schroniły się do ogrodu w Nowym Babim Dole, groziło spalenie. Szef sztabu, pragnąc je ocalić wydał mi rozkaz odprowadzenia ich do Wilna, drogą przez Szwecję i Rygę, jako oficerowi znającemu już dawniej stosunki szwedzkie. Na aparacie moim, pilotowanym przez pilota cyw. por. Jereczka, jechałem tylko ja, na drugim młody pilot, którego nazwiska nie pamiętam i inż. Szpunar z gdańskiej dyrekcji kolejowej, który nie mógł w żaden sposób dostać się  w ręce niemieckie(1). 

Tak rozpoczęły się szwedzkie losy Tadeusza Jana Nowackiego — Norwida(2), jednej z najbardziej barwnych postaci emigracji polskiej w Szwecji.

Nowacki urodził się 20 stycznia 1902 roku(3) w wagonie kolejowym, gdy jego rodzice przemieszczali sięz Kaukazu na Wołyń, gdzie jego ojciec Jan, miał objąć nowe stanowisko. Inżynier Jan Nowacki prowadził budowę kolei żelaznej na Kaukazie. Matka, Stanisława, z domu hrabina Żaboklicka zajmowała się domem i wychowaniem czwórki dzieci — Ignacego i Heleny, starszych od Tadeusza i młodszej siostry Wandy. Młody Tadeusz ochrzczony został w cerkwi prawosławnej na Wołyniu, ale był katolikiem podobnie jak ojciec. Matka natomiast była protestantką. Około 1910 roku cała rodzina powróciła do Warszawy. W latach 1918–1920 Tadeusz Nowacki bierze udział w wojnie polsko-rosyjskiej. Wojna była dla niego ciężkim przeżyciem. Trafia do szpitala. Po wojnie nie rezygnuje jednak z wojska. W latach 1921–1922 służył w marynarce wojennej i w Państwowej Szkole Morskiej w Tczewie.

W tym czasie ma jedno marzenie — chce zostać kapitanem żeglugi wielkiej. Zaciąga się na „Dar Pomorza” i płynie do Rio de Janeiro. Był ciekawy świata, ale nie dane mu było opuścić pokładu żaglowca tak jak planował w Curacao — musiał czyścić pokład — a dopiero w Nowym Yorku. Atmosfera wielkiego miasta rozbudziła w nim drugie marzenie: postanowił zostać milionerem. Jak to często bywa z marzeniami, weryfikowało je życie. Ciężko pracuje w miejskiej rzeźni, gdzie czyści konie. Wspominał, że był to jeden z najtrudniejszych okresów w jego życiu. W pracy nie był najlepiej traktowany, opowiadał później, że bił go jakiś Murzyn. Nic więc dziwnego, że zawiedziony „wielkim światem” chce wrócić do domu, do Polski. Niestety, nie ma na to pieniędzy. Matka, być może zmęczona awanturniczym życiem Tadeusza, odmawia mu przesłania pieniędzy na podróż. Wynajduje więc inną pracę— grą na pianinie udaje mu się wreszcie zarobić na bilet powrotny i to w dodatku pierwszą klasą. Po powrocie do Warszawy podejmuje naukę w Wyższej Szkole Handlowej (1923–1927). Mniej więcej w tym czasie zawiera pierwszy związek małżeński z Henryką(?), w 1928 r. przychodzi naświat córka Anna(4). Od 1932 roku pracuje jako naczelnik Wydziału Ekonomicznego Państwowego Instytutu Eksportowego w Warszawie. Dwa lata później przenosi siędo Gdyni, gdzie był zatrudniony w spedycji morskiej. Tutaj rozpoczyna się jego przygoda z piórem. W Wydawnictwie J. Przeworskiego ukazuje się w 1934 r. debiutancka powieść Na papierowych szynach, będąca satyrą stosunków panujących w przedwojennej Polsce. W tym czasie Nowacki współpracował również z „Cyrulikiem Warszawskim”, gdzie redagował stałą rubrykę Żółtko i Eierweiss”.

Prac
ę i działalnośćpublicystycznąprzerywa wybuch II wojnyświatowej.

Rozpoczyna się drugi, nie mniej barwny okres życia Tadeusza Nowackiego. 

„W górze warczy motor niemieckiego samolotu. Z dalekiego Helu widocznego przez wody Zatoki Puckiej świeci łuna. Podobno las się pali. Na podwórzu folwarku spostrzegłem szefa sztabu, którego poznałem kilka dni temu. Major kiwnął na mnie. [...] — Weźmie pan jako dowódca dwa aparaty RWD 13, które stoją tu w ogrodzie, pan pilot — tu wskazał na instruktora wyglądającego w swej cyklistówce i zniszczonej wiatrówce na ulicznego sprzedawcę biletów loteryjnych — pokaże panu, i odprowadzi pan te aparaty do Wilna, gdzie pan zamelduje się u dowódcy sił lotniczych. Podał mi rękę i spiesznie odszedł do swego samolotu. Zostałem sam z pilotem. Kiedy lecimy? — spytałem. — Wcześniej niż za 20 minut nie będę gotów — odpowiedział patrząc w niebo. — Czy dolecimy? — Kto to może wiedzieć? Benzyny mamy na jakieś500 kilometrów”(5). 

Do Wilna Nowacki nigdy nie dotarł. W raporcie, sporządzonym prawdopodobnie pod koniec roku 1939, pisał: 

„W drodze nad Puckiem zostaliśmy silnie ostrzelani przez niemieckie baterje, przyczem drugi aparat mojej małej ekipy został zestrzelony. Nam, mimo, że lecieliśmy bez map i z zepsutym kompasem, dzięki mgle, która nas zasłaniała przed nieprzyjacielem, udało się lądować w Visby na wyspie Gotland, gdzie pragnąłem po 3-godz. locie kupić benzynę. Benzyny nam nie sprzedano, natomiast nas aresztowano. Zostałem internowany, por. Jereczek, jako cywilny, został zwolniony i wyjechał do Francji”.(6) 

W czasie II wojnyświatowej na terytorium Szwecji lądowało awaryjnie bądź przymusowo ponad 300 samolotów. Samolot SP-BML, którym leciał Tadeusz Nowacki, był pierwszym. Jak wynika z raportów policyjnych, które znajdują się obecnie w Landsarkivet w Visby, samolot wylądował koło Visby w środę 13 września 1939 roku około godziny 17.25. Tadeusz Nowacki i Edmund Jereczek przesłuchiwani byli przez oficera policji w obecności adwokata Gunnara Kjällmana. Wkrótce przekazani zostali oni władzom wojskowym z jednostki I 18. pułku Visborgsslätt(7). Nowacki miał ze sobą przesyłki pocztowe dla rodzin wojskowych w Wilnie, w tym również dużo pieniędzy, łącznie ok. 115 tysięcy złotych. Wszystko zostało bardzo skrupulatnie spisane na posterunku policji(8). Wiadomośćo lądowaniu Polaków wywołała oczywiście zainteresowanie prasy szwedzkiej. W prasie lokalnej „Gotlands Folkblad” informacja znalazła się na czołowym miejscu(9). 15 września o godzinie 07.10 Nowacki został poinformowany, że będzie internowany w Szwecji. Tego samego dnia o godz. 22.00 odpłynął statkiem do Nynäshamn, gdzie przekazany został początkowo wydziałowi kryminalnemu policji. Wkrótce przewieziono go do obozu w Roma, stamtąd na początku listopada do Vaxholmu. Przez krótki czas przybywał w obozie w Rommehed, a następnie w końcu lipca 1940 roku skierowano go do obozu Främby koło Falun, gdzie pozostał do 15 kwietnia 1944 roku.

Jużw 1940 roku nawiązał szereg kontaktów z władzami szwedzkimi. Domagając się zmiany swojej sytuacji pisał bezpośrednio do króla Gustafa V(10). Wytoczył nawet władzom szwedzkim proces przeciwko — jego zdaniem — bezprawnemu internowaniu. Sprawę prowadził adw. Hugo Lindberg w Sztokholmie i, ku zaskoczeniu wszystkich, sprawę wygrał. Niestety, nie zmieniło to jego sytuacji. Pozostawał w internowaniu ażdo 1944 roku. Zanim jednak uzyskał zwolnienie z obozu, na podstawie oficerskiego słowa honoru otrzymywał okresowe pozwolenia na pobyt w Sztokholmie. Wyjeżdżał również jako lektor i nauczyciel ekonomii do innych obozów internowania, w których przetrzymywani byli polscy marynarze z okrętów podwodnych. Pozwolenia takie otrzymywał w zasadzie bez ograniczeń, zazwyczaj były one podpisywane przez hrabiego Folke Bernadotte, ówczesnego szefa Wydziału dla Internowanych przy Sztabie Generalnym (11).

Przebywając w Sztokholmie Nowacki mieszkał w dzielnicy Kungsholmen i utrzymywał ścisłe kontakty z miejscowym poselstwem RP. Przede wszystkim nawiązał kontakt z majorem Witoldem Szymaniakiem, który oddelegowany został do Szwecji na stanowisko oficera łącznikowego między dowództwem w Londynie a szwedzkim sztabem generalnym. 

Jeszcze podczas pobytu w Falun poznał Elvę Eriksson (1905–1981), córkę Carla Gustafa i Hilmy Frederiki Amalie Lindh. Pracowała ona m.in. wraz z Astrid Lindgren(12) na poczcie w dziale kontroli korespondencji. W czasie wojny obowiązywała bowiem w Szwecji cenzura pocztowa. Początkowo nikt nie wiedział o jej znajomości z polskim uchodźcą. Sprawa wydała się jednak, gdy w ręce szefa Elvy wpadł list pisany przez Nowackiego do wybranki serca. Znalazły się w nim jakieś niezrozumiałe słowa, które wzbudziły podejrzenia. Sprawa szybko się wyjaśniła — był to bowiem tylko niewinny flirt między zakochanymi — ale Elvę Eriksson zwolniono z pracy i przeniesiono do innego działu na poczcie. 13 października 1945 roku zawarli ślub, a dwa lata później urodził się ich syn Jan Erik Nowacki. Zbliżał się koniec wojny. Szwedzi zdając sobie sprawę z nieuniknionej klęski Hitlera zaczęli wyraźnie sprzyjać aliantom. W kwietniu 1944 roku Nowacki zostaje zwolniony z obozu dla internowanych ze statusem rezydenta z prawem podjęcia pracy w Szwecji(13). Pracę taką podejmuje początkowo w poselstwie polskim w Sztokholmie. 6 listopada 1944 roku wyjeżdża do Anglii gdzie nawiązuje kontakt z polskimi władzami wojskowymi w Londynie. W latach 1945–1947 był oficerem łącznikowym w Dywizji Pancernej gen. Maczka na terenie północnych Niemiec. 30 czerwca 1948 roku otrzymuje zaświadczenie demobilizacyjne z Foreign Despatch Centre(14). 

Decyduje się na powrót do Szwecji. 

W Sztokholmie bierze czynny udział w pracach Koła Prawników Polskich i Dyskusyjnego Klubu Politycznego skupiającego pracowników Poselstwa RP i dziennikarzy-korespondentów politycznych w Szwecji. Przełomem w jego życiu staje się wydanie w 1944 roku, w szwedzkim wydawnictwie Albert Bonniers, książki Landet utan Quisling (Kraj bez Quislinga) przetłumaczonej na język szwedzki przez Birger Calleman i Lennarta Kjellberga(15). Książka ta ukazała się pod pseudonimem „Stefan Tadeusz Norwid” a była oparta na relacji Stefana Trębickiego z okupowanej Polski. 21 września 1944 r. Nowicki podpisał umowęz Trębickim, w której ustalono,że temu pierwszemu przysługuje 51% „udziałów” w książce, a temu drugiemu 49%. Książka wywołała żywe reakcje w prasie szwedzkiej. Ukazała się niemal w tym samym momencie co dwie inne: Stefana Szende  Den sista juden fran Polen (Ostatniżyd z Polski) i Polens martyrium, opracowanie przygotowane przez Polskie Ministerstwo Informacji i Propagandy w Londynie. Wszystkie trzy opracowania ujawniały nieznane dotąd szwedzkiemu czytelnikowi fakty o warunkach okupacyjnych w Polsce. Nie wszyscy chcieli w nie uwierzyć— pisze Andrzej Nils Uggla w opracowaniu Den svenska Polenbilden och polsk prosa i Sverige 1939–1960 (Szwedzki obraz Polski i polska proza w Szwecji 1939–1960). Wiele osób w Szwecji nie chciało bowiem uwierzyć w oskarżenia formułowane w książce Kraj bez Quislinga przeciwko Niemcom. 

Jeden z recenzentów pisał:
Nie mo
żemy w to uwierzyć. To kłamstwo, kłamstwo angielskiej propagandy. Jeśli byłaby to Rosja, wówczas byłaby to inna sprawa(16). 

Książka ukazała się równieżpo polsku. W 1945 roku wydał ją w Rzymie Oddział Kultury i Prasy 2. Korpusu. Kraj bez Quislinga — zdaniem Zygmunta Markiewicza — był jednak „nieco zbyt patetyczny”(17). Nie przeszkodziło to jednak wielkiej popularności książki — ukazała się w jedenastu tłumaczeniach, nawet po niemiecku. Zachęcony sukcesem Tadeusz Nowacki pisze kolejną książkę. W 1945 roku pod pseudonimem Stefan Tadeusz Norwid wydaje u Bonniersa Warszawa-rapsodin (Rapsodia warszawska). W 1946 roku ukazały sięw Sztokholmie Europa skvallrar (Europa plotkuje) i Inbrott i Kreml (Włamanie na Kremlu) o systemie sowieckim. W 1948 roku Till Malagas vinstänkta redd (Na redzie Malagi skropionej winem — o Hiszpanii w cieniu Franco); w 1949 roku w Oslo powieść dokumentalna Direkt fran Ryssland (Bezpośrednio z Rosji) na podstawie materiałów dokumentalnych dostarczonych przez inż. Henryka Eigera o systemie i łagrach sowieckich(18). W 1953 roku na zamówienie Utrikespolitiska institutet (Instytutu Spraw Międzynarodowych) napisał książkę Den folkdemokratiska staten(Państwo demokracji ludowej) wyjaśniającą ustrój  i prawodawstwo krajów tzw. demokracji ludowej. 

Duży wpływ na karierę publicystyczno-dziennikarską Nowackiego miał Arvid Fredborg (ur.1915), postać niezwykle kontrowersyjna w Szwecji. Był on bowiem oskarżany o sympatie proniemieckie. Nie tak dawno ukazał się szereg artykułów w prasie szwedzkiej potwierdzających, że był on w latach 1935–1937 członkiem Sveriges Nationella Förbund na uniwersytecie w Uppsali, organizacji wspierającej faszyzm(19). Fredborg był w czasie wojny berlińskim korespondentem jednej z największych gazet prawicowych „Svenska Dagbladet”, a po wojnie niemcoznawcą i wydawcą.  To właśnie w Fredborgs Förlag(20) ukazały siędwie książki Nowackiego. 

Przyjaźń Tadeusza Nowackiego z Arvidem Fredborg była oceniana bardzo różnie przez środowisko polskie w Sztokholmie. Nie ulegało jednak wątpliwości, że właśnie dzięki tej znajomości ukazały sięna rynku szwedzkim dwie książki ujawniające strukturę systemu sowieckiego. Nowacki miał zresztą do Fredborga pełne zaufanie. Twierdził, że już w czasie wojny zmienił on całkowicie swoje zdanie na temat nazistowskich Niemiec i stał się prawdziwym demokratą. Sam Arvid Fredborg wspomina Tadeusza Nowackiego w jednej ze swoich książek Destination Berlin wspominając swoje kontakty z „białymi Polakami” w Sztokholmie, poza Nowackim byli to Norbert Żaba i Wiesław Patek(21). 

W ramach założonej przez siebie agencji specjalizującej sięw sprawach sowieckich, Nowacki opracowuje materiały dla władz szwedzkich. Jednym z jego współpracowników — jak wspomina Eugeniusz S. Kruszewski — był były poseł RP w Finlandii i Szwecji Henryk Sokolnicki(22).  Agencja jest stałym odbiorcą radzieckich raportów gospodarczych, sowieckich gazet m.in. „Izwiestii” i „Prawdy”, przeprowadza wywiady z radzieckimi marynarzami przypływającymi do Sztokholmu na statkach handlowych — Nowacki kupuje od nich nie tylko wiadomości o życiu w Rosji, ale także alkohol i kawior. Jak wspomina jego syn, Jan Erik — ojciec nigdy nie gardził kieliszkiem alkoholu i namiętnie palił. Raporty przygotowywane przez Nowackiego trafiają regularnie do szefa II wydziału szwedzkiego wywiadu, Thele Palme. Był to drugi człowiek, który niezwykle pomógł Nowackiemu w jego karierze. To właśnie on wciągnął go do stałej współpracy z wywiadem szwedzkim. W 1948 roku wysłany nawet został do Izraela w celu zbadania okoliczności zabójstwa hr. Folke Bernadotte, mediatora z ramienia Organizacji Narodów Zjednoczonych w konflikcie palestyńskim. 17 września samochód, którym jechał, został ostrzelany w żydowskiej części Jerozolimy i hr. Bernadotte zginął. Podejrzenia padły na żydowską organizację terrorystyczną Abrahama Sterna. Nowacki był jedną z osób, która tę zagadkę miała wyjaśnić. Po powrocie do Sztokholmu napisał raport, który szybko został utajniony. Już po jego śmierci znaleziono w jego domu jeszcze jedną kopię raportu, ale rodzina zdecydowała się przekazać go wywiadowi szwedzkiemu. 

Niewiele osób ześrodowiska polskiego wiedziało o współpracy Nowackiego z wywiadem. Jednym z nielicznych był Witold Szymaniak, sam utrzymujący dobre kontakty ze Szwedami. Nie ma dowodów na to, że Nowacki był na stałe zatrudniony w wywiadzie, ale — jak potwierdza to jego syn — od czasu do czasu otrzymywał na działalność swojej agencji fundusze. Natomiast już po jego śmierci, na adres rodziny zaczęła napływać emerytura z Försvarets Fabriksverket w Arboga (Zakłady Zbrojeniowe w Arboga). 

Tadeusz Nowacki był bardzo zaangażowany w działalność polskich środowisk emigracyjnych. Jako działacz polityczno-społeczny czynny był w Stowarzyszeniu Polskich Kombatantów Oddział w Szwecji, gdzie pełnił funkcję prezesa, działał również Światowej Federacji SPK z siedzibą w Londynie, gdzie — jak wspomina była delegatka rządu RP na Uchodźstwie, Zofia Stadors — spędzał bardzo wiele czasu. Był członkiem zarządu Rady Uchodźstwa Polskiego w Szwecji, Komitetu na Rzecz Wolnej Polski w Skandynawii oraz Związku Polskich Federalistów w Paryżu. W 1963 roku wraz z Jerzym Jankowskim założył pismo Związku Polskich Federalistów „Polska w Europie” ukazujące się w Paryżu. Przez 13 lat był korespondentem pisma w Szwecji oraz redaktorem odpowiedzialnym za materiały Europejskiej Federacji Polskich Kombatantów. Był Europejczykiem i federalistą z przekonania — pisze Kruszewski — oraz propagował wejście Polski po odzyskaniu wolności do jednoczącej się Europy(23). W latach 1948–1973 był redaktorem „Wiadomości Polskich”, pisma wydawanego przez Radę Uchodźstwa Polskiego w Szwecji. Stale współpracował z „Dziennikiem Polskim i Dziennikiem Żołnierza” oraz tygodnikiem „Wiadomości” ukazującymi się w Londynie. Publikował w paryskiej „Kulturze” i „Zeszytach Historycznych”.

Miał ścisłe kontakty z prasą szwedzką: „Svenska Dagbladet”, „Sydsvenska Dagbladet”, „Stockholms Tidningen” oraz kopenhaską „Berlingske Tiden”. Już w 1947 roku został członkiem Klubu Publicystów Szwedzkich.

Przez polskie kręgi emigracyjne uznawany był za jednego z najlepszych specjalistów od spraw sowieckich. Lidia Ciołkoszowa wymieniała go wśród najwybitniejszych publicystów emigracyjnych obok Mieroszewskiego, Sukiennickiego, Pawła Zaremby i Benedykta Heydenkorna(24). 

Początkowo rodzina Nowackich mieszkała w Sztokholmie w willi w dzielnicy Saltsjö-Duvnäs (Rävstigen 6), później dopiero przeprowadziła siędo willi w innej dzielnicy, na wyspie Lidingö. Jego mieszkanie zawsze pełne było gości. Jak wspomina syn Jan Erik, w dymie papierosów toczyły się zażarte dyskusje polityczne. Częstymi gośćmi Nowackiego byli Norbert Żaba, były attaché prasowy polskiego poselstwa w Sztokholmie, Wiesław Patek, były pierwszy sekretarz poselstwa RP w Sztokholmie, generał Zygmunt Przyjałkowski, redaktor Łukasz Winiarski, konsul Alf de Pomian Hajdukiewicz i wielu innych, w tym także odwiedzający Szwecjęgenerał Tadeusz Bór Komorowski i generał Władysław Anders. 

Był typowym homo politicus i niejednokrotnie dość wyraźnie prezentował swoje emocje polityczne. Dobrze ilustruje to fakt rozprawy przed Kompletem Oficerskim Sądu Honorowego dla Oficerów Starszych i Młodszych w czerwcu 1945 roku. W orzeczeniu tegoż Sądu uznany został winnym „naruszenia honoru i godności oficera przez to, że dnia 20 marca 1941 roku w lokalu Klubu Polskiego «Ognisko» w Sztokholmie znieważył czynnie przez uderzenie w twarz ppor.Świtalskiego Ferdynanda”. Jak wynika dalej z uzasadnienia, Sąd Honorowy skazał go jedynie za „nie wyczerpanie właściwych środków reakcji”, natomiast przychylił się do tego,że Nowacki miał powody do wyrażenia swojego oburzenia (25).

Za życia Nowacki doczekał się kilku odznaczeń i wyróżnień. Jego największą zasługą było to, że w sposób bezkompromisowy swoimi książkami i publikacjami prasowymi odkrywał prawdę o zbrodniach nazizmu i komunizmu. Badacz polskiej emigracji w Szwecji, Andrzej Nils Uggla podkreśla, że Nowacki, a także Wiesław Patek i Norbert Żaba, którzy również zajmowali się publicystyką polityczną, przyczynili się w sposób niezwykły do tworzenia w społeczeństwie szwedzkim właściwego obrazu sytuacji w Polsce(26). Tadeusz Nowacki, nigdy bowiem nie dał się zwieś propagandzie — do końca życia nie miał złudzeń co do istoty i perfidii systemu komunistycznego. Jego syn, Jan Erik, wspomina, że ostatnie słowa jakie usłyszał od ojca brzmiały: 

„Pamiętaj synu, komuniści to zbrodniarze”.

Tadeusz Nowacki zmarł 12 kwietnia 1976 roku w Sztokholmie. Pochowany został na cmentarzu katolickim w Haga Norra.

 Przypisy:

1) Fragment raportu, jaki ppor. Tadeusz Nowacki przedstawił polskim władzom wojskowym, po internowaniu go przez Szwedów we wrześniu 1939 r.;

2) Nowacki używał pseudonimu Norwid, w późniejszych publikacjach poświęconych jego osobie, biografowie często pisali o nim, jako o Stefanie Tadeuszu Norwidzie;

3) W części opracowań pojawia się inna data urodzenia: 6 czerwca 1900 roku. Według dokumentów zatrzymanych przez władze szwedzkie urodził się 20 stycznia 1902 roku;

4) W rodzinie Nowackich wspomina się pierwszą żonę ojca jako Henię— prawdopodobnie więc miała na imię Henryka, albo Hanna. Córka Anna podobno mieszka po dzień dzisiejszy w Sopocie;

5) Fragment zbeletryzowanych wspomnieńTadeusza Nowackiego, które zachowały się w maszynopisie i są w posiadaniu rodziny;

6) Fragment raportu, jaki ppor. Tadeusz Nowacki przedstawił polskim władzom wojskowym, po internowaniu go przez Szwedów we wrześniu 1939 r.;

7) Za artykułem: Curt Jacobsson, Andra världskriget har börjat. Polsk flygplan landar på Visborgsslätt, 1999;

8) Protokół sporządzony na posterunku policji w Visby 15 września 1939 r.;

9) Gotlands Folkblad, 1939 nr 212 (14 września);

10) Odpis listu w języku francuskim w posiadaniu rodziny;

11) Zachowały się oryginały przepustek podpisanych przez hr. Folke Bernadotte, a także pisma Nowackiego w tej sprawie do wojskowych władz szwedzkich;

12)Astrid Lindgren (ur. 1907), jedna z najwybitniejszych pisarek szwedzkich, autorka głośnych książek dla dzieci i młodzieży;

13) Decyzja Sztabu Głównego Wydziału Obrony Lotniczej skierowana do Stockholms Stads Kristidsnämnd, Wydział Paszportowy;

14) Zaświadczenie demobilizacyjne podpisane przez chor. Kwaśnego;

15) W książce nie ma podanych nazwisk tłumaczy. Wymienia je natomiast Andrzej Nils Uggla w opracowaniu Den svenska Polenbilden och polsk prosa i Sverige 1939–1960;

16) A.N. Uggla, Den svenska Polenbilden och polsk prosa i Sverige 1939–1960;

17) Z. Markiewicz, Literatura dokumentarna, [w:] Literatura polska na obczyźnie 1940–1960.

Praca zbiorowa, t. 2, pod red. T. Terleckiego. Londyn 1965 s. 14;

18) Książka Direkt från Ryssland ukazała się pod pseudonimem Antoni Ekart. Zachowała się umowa wydawnicza z 5 kwietnia 1948 r. między Wydawnictwem Alberta Bonniersa i autorami książki: Tadeuszem Norwidem-Nowackim i Henrykiem Eigerem. Honorarium autorskie za tą książkę miało być wypłacone po połowie. Warto przypomniećże część książek Nowacki podpisał  jako „Tadeusz Norwid”;

19) Wycinki prasowe: „Aftonbladet” z 28 lipca 1995 r.;

20) W wydawnictwie tym ukazała sięEuropa skvallrari Inbrott i Kreml;

21) A. Fredborg, Destination Berlin. Stockholm 1985;

22) Wg biografii Tadeusza Nowackiego przygotowanej przez Eugeniusza S. Kruszewskiego;

23) Tamże;

24) L. Ciołkoszowa, Publicystyka, [w:] Literatura polska na obczyźnie 1940–1960. Praca zbiorowa, t. 2.
Londyn 1965 s. 294;

25) Chodziło o artykuły podpisane przez ppor. FerdynandaŚwitalskiego, które ukazywały się w „Biuletynie”, a które zdaniem Nowackiego „szkodziły żołnierzom internowanym w Szwecji, jak i Polakom powracającym z ZSSR”;

26) A.N. Uggla, Den svenska Polenbilden och polsk prosa i Sverige 1939–1960;

 

 

 

unukalhai
O mnie unukalhai

Na ogół bawię się z losem w chowanego

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura