Oto jeden z przykładów tytułowej roboty, o której nie trzeba głośno mówić, czyli obszerne fragmenty publikacji autorstwa Tadeusza Lubaczewskiego z 1946 r. (Nr 6 „Wiadomości” londyńskich z 12 maja 1946 roku), która nosiła inny tytuł, niczego nie mówiący dzisiejszym absolwentom „wyższych uczelni”, nie wspominając o pozostałych ofiarach reform edukacyjnych. Dlatego opatrzyłem tekst tytułem wywołującym bardziej współczesne skojarzenia, jakkolwiek bardziej adekwatny byłby w brzmieniu „Anglosaska robota”. Ale w takiej wersji jeszcze nie stanowiłby powszechnie rozpoznawalnego idiomu.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_Lubaczewski
Jako że tekst autorstwa T. Lubaczewskiego liczy sobie już ponad 70 lat, uzupełniłem go przypisami oraz wprowadziłem niewielkie korekty stylistyczne, a ponadto opuściłem kilka ostatnich zdań artykułu ze względu na ich nadmiernie romantyczno-idealistyczny wydźwięk, uzasadniony żywionymi jeszcze nadziejami czasie jego redagowania.. Natomiast przez czytelnika, świadomego rozwoju sytuacji w powojennej Europie, zostałyby one potraktowane jako kliniczna ilustracja myślenia życzeniowego.
Jeśli ktoś skłaniałby się do opinii, iż przedmiotem „angielskiej roboty” w trakcie II wojny (jak i po niej) była wyłącznie Polska, to niniejszy tekst stanowi dowód na to, że patent na podobną robotę miał daleko szersze zastosowanie.
Zatem zaczynamy.
„W chwili gdy Hitler stal u szczytu potęgi, a osamotniona, po klęsce Francji, Wielka Brytania broniła, z pomocą polskiego lotnictwa wyspy, zamach stanu, dokonany w Belgradzie 27 marca 1941, usunął paktujący z Trzecią Rzeszą rząd Cvetkovića, i Jugosławia stanęła zdecydowanie po stronie zachodnich sprzymierzeńców, przy czym wybitną rolę odegrał młodziutki król Piotr II.
(ostatni król Jugosławii z dynastii Karadziordziewiczów - przypis mój).
Szaleńcze wyzwanie, rzucone zwycięskiemu Führerowi przez Jugosławię, w wielkiej mierze przyczyniło się do uratowania Rosji Sowieckiej, albowiem planowana na początek maja 1941 ofensywa niemiecka przeciw ZSRR wskutek nieprzewidzianego wystąpienia jugosłowiańskiego opóźniła się o prawie dwa miesiące i wojskom niemieckim nie powiodło się zajęcie Moskwy i Leningradu przed nadejściem ostrej zimy rosyjskiej. Jugosławia natomiast zapłaciła za swój rycerski gest potwornymi zniszczeniami wojennymi i kilkuletnią, ciężką okupacją, która pociągnęła olbrzymie straty materialne i ludzkie.
Jeszcze jednak nie przebrzmiały echa walk na półwyspie bałkańskim, a już z okupowanej Jugosławii zaczęły nadchodzić pierwsze wiadomości o nowym ruchu zbrojnym, o oporze zorganizowanym w górach serbskich przez garstkę oficerów, dokoła których skupiały się szybko narastające szeregi ochotników ze wszystkich warstw społeczeństwa. Niebawem w całym świecie głośne stało się nazwisko dowódcy tej pokazanej wnet armii podziemnej, płk Draży Michajlovića
(Dragoljub Mihailović, później generał, dowódca armii Królestwa Jugosławii– przypis mój).
Michajlović, mało znany przed wojną, wykładowca taktyki w belgradzkiej szkole wojennej, syn nauczyciela wiejskiego, w czasie krótkiej kampanii wojennej szef sztabu dywizji, schowawszy się, wraz z niewielką grupką towarzyszy, w pustkowiach słynnej odtąd Ravna Gory rozpoczął stamtąd wojnę podjazdową w sposób, w jaki ją przez długie wieki prowadzili serbscy powstańcy (czetnicy) przeciw okupantom tureckim.
(Ravna Gora to niezbyt wysokie pasmo górskie na terenie Slawonii. Najwyższy szczyt o tej samej nazwie wznosi się na wysokość 856 m npm. W rezultacie wojny stoczonej w latach 1991 – 1992 rejon Slawonii włączony został do terytorium Chorwacji – przypis mój).
Korzystając z pełnego poparcia chłopów, zorganizował w krótkim czasie akcję sabotażową na wielką skalę i nękał nieustannie mniejsze oddziały nieprzyjacielskie. Walka była bezwzględna i krwawa - żadna ze stron nie brała jeńców.
Rekrutacja oddziałów powstańczych odbywała się odwiecznym zwyczajem w ten sposób, że każda wieś wysyłała w góry pewną ilość młodych ludzi, którzy po pewnym czasie wracali do swoich wsi, zastępowani przez nowych ochotników; system ten nadawał akcji Michajlovića wyraźny charakter ruchu narodowego, działającego w ścisłym kontakcie z szerokimi warstwami ludności - umożliwiał on poza tym tworzenie kadr rezerwowych dla przygotowywanego jednocześnie powstania ogólnego.
Działalność oddziałów Michajlovića wiązała znaczne siły wojska niemieckiego i wyrządzała olbrzymie szkody me przyjacielowi w jego liniach łączności, w połączeniach komunikacyjnych, magazynach i t.d.
Zdając sobie dobrze sprawę ze znaczenia ruchu oporu w Jugosławii, Wielka Brytania wysłała do Michajlovića misję wojskową (z gen. Armstrongiem na czele) i nie szczędziła mu pochwał oraz dowodów uznania.
(Brigadier Charles Douglas Armstrong, oficer SOE - Special Operations Executive – przypis mój).
We wspólnej depeszy admirała Harwooda, gen. Auchinlecka i marszałka lotnictwa Teddera, wysłanej 16 sierpnia 1942 do Michajlovića, czytamy: "Z podziwem śledzimy prowadzone przez Pana operacje, które oddają nieocenione usługi sprawie sojuszniczej".
(Henry Harwood Harwood, brytyjski admirał, d-ca Floty Śródziemnomorskiej w latach1942−1943;
Sir Claude John Eyre Auchinleck, brytyjski generał, od 1946 r. marszałek polny;
Sir Arthur William Tedder, 1-szy Baron Tedder, marszałek Royal Air Force i zastępca dowódcy Sprzymierzonych Sił Ekspedycyjnych w czasie II wojny światowej ; - przypis mój).
Znaczenie akcji Michajlovića dla wspólnej sprawy w tym okresie było rzeczywiście ogromne, w czasie bowiem gdy decydowały się losy Bliskiego Wschodu, sabotażowa akcja czetników serbskich nie pozwalała Niemcom na należyte wyzyskanie głównej magistrali kolejowej łączącej Rzeszę ze Wschodem (linia kolejowa Wiedeń-Budapeszt-Belgrad-Sofia-Stambuł i stamtąd dalej do Aleppo i Bagdadu), co automatycznie osłabiało możność nacisku niemieckiego na Turcję .
Michajlović był bardzo potrzebny Wielkiej Brytanii aż do bitwy pod El Alamein, która przesądziła ostatecznie los wojny na Bliskim Wschodzie, potrzebny był poza tym dopóki istniał projekt inwazji na półwysep bałkański, związany ściśle z planem równoczesnego wybuchu powstania w Jugosławii.
Sytuacja zmieniła się zasadniczo z chwilą, gdy niebezpieczeństwo, zagrażające imperialnym liniom komunikacyjnym Wielkiej Brytanii, zostało zażegnane i gdy pod naciskiem sowieckim plany uderzenia na Bałkany zostały przez mocarstwa zachodnie zarzucone.
Tymczasem Michajlović przytłumił działania ofensywne, gdyż, jako przywódca ruchu narodowego, liczył się z dotkliwymi stratami: - Niemcy mścili się na ludności w sposób okrutny za pomoc udzielaną czetnikom, i za każdego zabitego Niemca wieszali bez sądu 100-200 mieszkańców najbliższej wsi lub miasteczka, palili całe osady i zabierali chłopom ostatni dobytek. Dlatego czetnicy ograniczyli się w roku 1943 przeważnie do działań obronnych i zwrócili główną uwagę na przygotowanie powstania narodowego, zgodnie z instrukcjami głównego dowództwa sojuszniczego dla krajów okupowanych. Nowym, poważnym zadaniem stała się wówczas konieczność ochrony ludności przed bandami komunistycznymi, t.zw. partyzantami Tity.
(Iosip Broz, przyjął przydomek „Tito” od sowieckiego pistoletu TT (Tuła – Tokariew) , popularnej „tetetki”. Pochodził z rodziny chorwacko-słoweńskiej. Działacz kominternowski, po II wojnie długoletni krwawy dyktator komunistycznej Jugosławii – przypis mój).
Po najeździe niemieckim na ZSRR komórki komunistyczne w Jugosławii, które były przed wojną bardzo słabe, przystąpiły, na rozkaz Moskwy, do organizowania samodzielnych jednostek powstańczych, niezależnie od narodowego ruchu, pozostającego pod dowództwem Michajlovića. Próby połączenia ruchu kierowanego przez przywódcę komunistycznego Broz-Tito z akcją Michajlovića, nie dały rezultatu, ponieważ komuniści domagali się daleko idących ustępstw natury politycznej, czemu sprzeciwiał się stanowczo Michajlović, który, mianowany ministrem spraw wojskowych w legalnym rządzie (rządzie emigracyjnym Królestwa Jugosławii w Londynie – przypis mój), stał mocno i wiernie przy królu i monarchii.
Do jesieni 1943 oddziały titowskie były nieliczne i nie odgrywały poważniejszej roli. Taktyka, stosowana przez komunistyczną partyzantkę, której celem nie była troska o los ludności Jugosławii, ale głównie i jedynie pomoc dla Rosji sowieckiej, stanowiła przeciwieństwo tej, jaką realizował Michajlović.
Dla niego każdy spalony dom jugosłowiański oznaczał utratę narodowego majątku, podczas gdy dla Tity represje niemieckie były w pewnym sensie nawet pożądane, albowiem właściciele zniszczonego dobytku uciekali w góry i często przyłączali się do komunistycznej partyzantki , gdzie mieli możność zemsty i rabunków. Prowadziło to do całkowitego zniszczenia kraju. Michajlović zareagował mocno na brutalne postępowanie partyzantki komunistycznej, co skutkowało wybuchem krwawej wojny domowej.
W chwili lądowania wojsk sprzymierzonych we Włoszech, gdy przejściowo sytuacja była bardzo ciężka, dowództwo sojuszniczych sił zbrojnych na Wschodzie (gen. Wilson) zażądało od Michajlovića, by poparł niezwłocznie akcję angielsko-amerykańską silnym działaniem ofensywnym.
(Henry Maitland Wilson, 1-szy baron Wilson, dowódca brytyjskich sił zbrojnych na Bliskim Wschodzie - przypis mój).
Mlchajlović uzależnił wywołanie powstania w Jugosławii od uprzedniego uzyskania zapewnienia, że po zajęciu południowych Włoch armie sojusznicze przyjdą Jugosławii na pomoc, ponadto domagał się broni, gdyż sam posiadał jej mało i nie rozporządzał zupełnie ciężką bronią (cała artyleria Michajlovića składała się w tym czasie z 4 dział).
Dowództwo sojusznicze nie mogło dać Michajlovićowi żądanego zapewnienia, gdyż na konferencji teherańskiej Stalin zastrzegł dla Sowietów wyłączny wpływ na półwyspie bałkańskim (z wyjątkiem Grecji). – wytłuszczenie moje.
Dostawy brytyjskie wynosiły w ciągu następnego półrocza ładunek zaledwie stu samolotów. W tym stanie rzeczy Michajlović nie uważał za możliwe wzywać naród do decydującej rozgrywki z potężnym wciąż jeszcze okupantem niemieckim. Naraziło go to na zarzut niesubordynacji wobec rozkazów naczelnego dowództwa Sojuszniczych Sił Zbrojnych i na podejrzenia o cichej współpracy z hltlerowskimi Niemcami. Dzisiaj już wiadomo, jak niesłuszne i krzywdzące były zarzuty, stawiane przywódcy jugosłowiańskiej "resistance", który bez niczyjej pomocy kierował ruchem oporu.
Wobec negatywnego stanowiska Michajlovića, Londyn zwrócił uwagę na partyzantów Tity, który nagle - zgodnie z głoszoną przez premiera angielskiego zasadą, że popierać będzie każdego, kto czynnie przyczyni się do wysiłku wojennego - znajduje pełne poparcie sojuszników zachodnich i głośną reklamę na świat cały.
Ale Michajlović, poniewierany przez tych, którym bezinteresownie oddawał przez poprzednie lata wojny bezcenne usługi, oskarżony przez najwyższe czynniki brytyjskie o zdradę sprawy sojuszniczej i kolaborację, opuszczony wreszcie - pod naciskiem Churchilla - przez własnego króla, w którego imieniu prowadził naród do walki - nie ustąpił i postanowił trwać dalej na posterunku. Uwielbienie mas chłopskich, które widziały w nim uosobienie legendarnych bohaterów z Kosowego Pola, wyrównywały doznane zniewagi.
Jeszcze przez półtora roku dyktatury Tity, Michajlović przebywał w dalszym ciągu w górach serbskich, będąc ostatnim przedstawicielem wolnej i niepodległej Jugosławii. Sytuacja jego stawała się coraz trudniejsza, gdyż panujący w Jugosławii komunistyczny reżim zmobilizował wszelkie siły, aby zlikwidować istnienie legendarnego Draży – będącego uosobieniem nadziei narodu, który popadł w drugą, nie mniej od pierwszej ciężką niewolę. Przyjaciele nakłaniali Michajlovića, aby choć czasowo schronił się za granicą i przeczekał okres srożącego się w kraju terroru. Michajlović w ostatnim swym liście, pisanym 2 lutego 1946 r., odpowiedział im:
"Za żadną cenę nie opuszczę ziemi i narodu. Nie jestem Jozefem Tito-Brozem, który z naszą ziemią i naszym narodem nie ma nic wspólnego i który przy pierwszym niebezpieczeństwie uciekł na bezpieczną wyspę [przypis Autora, tj. TL]. Macie u siebie dostateczną ilość żołnierzy, którzy opuścili ziemię za moim zezwoleniem, a jeszcze więcej jeńców wojennych, znajdujących się na obczyźnie, którzy są widomym, żywym wyrazem krzywdy, jaką wyrządzono naszej ojczyźnie. Bądźcie jednomyślni i nie opuszczajcie żadnej sposobności, aby wykazać światu dokonywającą się zbrodnię i wyjaśnić całej cywilizowanej ludzkości prawdziwy stan i charakter naszej świętej walki w słusznej sprawie. Raz jeszcze powtarzam: moje miejsce jest na ziemi ojczystej, wśród narodu, obowiązkiem moim jest łagodzić jego cierpienia i przygotowywać zmartwychwstanie, które musi nadejść.”
Przypis TL:
W maju 1944 r., kiedy oddziały spadochroniarzy niemieckich zajęły kwaterę główną Tity w Drvarze, uciekł on razem z mjr Randolphem Churchillem na wyspy dalmatyńskie zajęte już wówczas przez Anglików (wyspa Vis, obecnie chorwacka Bisevo, gdzie znajdowała się baza RAF - przypis mój) i wrócił do Jugosławii dopiero, gdy sytuacja się polepszyła.
Przypis mój:
Ówczesny major Randolph Frederick Edward Spencer-Churchill; brytyjski dziennikarz, pisarz i poseł do Izby Gmin w latach 1940 -1945. Był jedynym synem brytyjskiego premiera Sir Winstona Churchilla.
(…)
"Położenie nasze jest ciężkie, gdyż nie mamy dostatecznej ilości amunicji. Poza tym chcę zaoszczędzić narodowi nowych ofiar, i to jest powodem, dlaczego nie prowadzę teraz żadnej większej akcji. Naród jest gotów do powstania, ale nie wolno dopuścić do tego, zanim nie nadejdzie odpowiednia chwila.”
(…)
"Zawsze byłem zdania, że sojusznicy będą musieli uznać, że popełnili wielki błąd oddając Jugosławię w ręce titowskich terrorystów komunistycznych. Churchill był głównym przedstawicielem tej błędnej polityki sojuszniczej i (…) już przyznał się w swym oświadczeniu (…) do popełnionego błędu.”
(przemówienie W. Churchilla z 5 marca 1946 r. w amerykańskim Westminster College w Fulton, w stanie Missouri - przypis mój)
(…)
"Rozumiem aż nadto dobrze, do czego doprowadziłoby powstanie w dzisiejszych warunkach. Możliwe byłoby ono jedynie wówczas, gdyby nie było już na naszym terytorium wojsk obcych, które stanęłyby w obronie regime'u terrorystycznego niewielkiej grupy naszych i obcych komunistów. Powstanie byłoby zresztą niepotrzebne, gdyby nasz sojusznicy zapewnili Jugosławii prawdziwie swobodne i demokratyczne wybory, gdyż wówczas dzisiejsza mniejszość komunistyczna, narzucona naszemu narodowi polityką i bagnetami sowieckimi, zostałaby utrącona gumowymi kulkami wyborczymi.”
(…)
"Cały napór komunistów zmusza do tego aby mnie schwytać. Zmobilizowano w tym celu olbrzymie, najbardziej oddane komunistycznemu regime'owi oddziały, brygady węgierskie, albańskie, włoskie i inne jednostki komunistyczne, które pod dowództwem ów z byłej brygady międzynarodowej z hiszpańskiej wojny domowej robią szalone wysiłki dla zlikwidowania mojej osoby. W akcji tej pomagają im sowieccy specjaliści. Cała OZNA (policja polityczna) jest na nogach i rzuca złotem dla znalezienia zdrajcy w naszym obozie. Byłem już wielokrotnie w sytuacji bez wyjścia, ale jak dotąd, zawsze udało mi się wyjść cało za bożą pomocą”.
(…)
"Wiecie, jaki jest mój cel: przetrzymać i utrzymać się za wszelką cenę dla wielkich zadań, które stają przed nami. W tej świętej walce mogę zginąć. Ale to nie znaczy, aby razem ze mną miała zginąć słuszna sprawa, o którą walczy nasz naród. Ja bowiem jestem jedynie wykonawcą woli narodu i w tym duchu prowadziłem walkę przeciw okupantom, potem przeciw komunistom.”
(…)
"Jestem głęboko przeświadczony, że jutrzenka wolności wnet zaświeci naszej wyzwolonej i wzmocnionej ojczyźnie".
Nie doczekał tej upragnionej chwili. Olbrzymiej armii agentów titowskich i zmobilizowanym w wielkiej liczbie oddziałom partyzanckim udało się schwytać Michajlovića.
(13 marca 1946 r. przez agentów OZNA przebranych w mundury brytyjskich lotników – przypis mój).
Skuty w kajdany, osadzony został w więzieniu jako pospolity zbrodniarz, odmówiono mu nawet traktowania go jako oficera. Wyrok jest z góry przesądzony, w odpowiedzi na interpelację strony amerykańskiej Tito oświadczył:
"Zbrodnie Michajlovića są udowodnione".
Czyli, że czeka go śmierć.
(…)”
(W dniu 17 lipca 1946 r. w Belgradzie pluton egzekucyjny rozstrzelał D. Michajlovića, którego zwłoki zostały spalone. Natomiast tekst Tadeusza Lubaczewskiego opublikowano wówczas, kiedy jeszcze Draża Michajlović żył, przetrzymywany w kazamatach bezpieki komunistycznej (maj 1946) – przypis mój).
Inne tematy w dziale Polityka