Sprawa dyskusji między podwładnym i szefem zawsze budzi kontrowersje. Ostatecznie to szef ma rację.
Jednak czasem warto zastanowić się, na ile pracownik ratuje szefa przed popełnieniem poważnej gafy, ale tu zaczynają działać nie tyylko emocje, ale i autorytet szefa. Szef prowadzi politykę, ale zawsze winny niedopatrzenia pozostaje pracownik, który wykonał coś nieprawidłowo.
Jest interpetacja, kiedy to w sytuacji, gdy pracownik widzi ewidentny błąd szefa, ma prawo do wydania mu polecenia na piśmie. Z reguły jest to działo na tyle dużego kalibru, że gasi emocje i czasem ratuje skórę przed większą wpadką. Bo wtedy pracownik może zdecydowanie obronić się, że działał pod przymusem na wyraźne polecenie przełożonego. A szef... No cóż, jeżeli głupszy upiera się przy swoim i dopnie swego, to trudno potem pozbierać się do kupy.
Podobnie jest z wadliwym aktem prawnym. Akt prawny tworzy organ kompetentny do ustanowienia prawa. W Polsce organem kompetentnym do stanowienia prawa jest sejm. A sejm, to dzisiaj znaczna grupa ludzi powiązanych łąńcuchem podległości służbowej albo partyjnej. W ostatnich dwu kadencjach doszło do naruszenia instytucji posła poprzez wydanie dyscypliny głosowania przez przewodniczącego kołą poselskiego na wyraźne żądanie przewodniczącego partii.
W takiej mniej więcej sytuacji dokonywano zmiany treści ustawy o trybunale konstytucyjnym. Jak wynika z przebiegu wydarzeń, to do prezydenta państwa zgłosił się przewodniczący trybunału konstytucyjnego z prośbą o przyklepanie mądrej ustawy o samym trybunale. Przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego nie posiada żadnej możliwości złożenia projektu ustawy do Laski Marszałkowskiej, ponieważ nie posiada inicjatywy ustawodawczej. Mają ją posłowie, ma ją premier no i oczywiście prezydent państwa.
Trudno mi dochodzić, czy projekt powstał na prośbę pana prezydenta, czy też był oddolną inicjatywą składu trybunału konstytucyjnego, a może było to na zamówienie osób trzecich nie znanych jeszcze opinii publicznej. Niemniej w treści ustawy zmieniajacej tę sprzed lat dokonano misternej prowokacji upoważniając sam Trybunał Konstytucyjny do wydania uchwały orzekającej niezdolność prezydenta państwa do pełnienia swojego urzędu.
Jeżeli ktoś jest zainteresowany, to znajdzie w internecie zapisy posiedzeń komisji saejmowych pracujących nad tą ustawą i tam wyraźnie słychać, jak co nowy artykuł ustawy włącza się przedstawiciel PiS-u z kolejną propozycją wniesienia poprawki i że jest ona odrzucana przez głosowanie. Być może było to dostateczny materiał - by nadal czuwać nad tą ustawą. I tak stało się. Między innymi nowa ustawa uczyniła wyłom w zasadach wybierania sędziów do Trybunału koonstytucyjnego. Większość parlamentarna wykorzystała swoją przewagę do przegłosowania wyboru nowych sędziów i tak naprawdę wymieniono sędziów zgłoszonych przez PiS na sędziów zgłoszonych przez koalicje PO-PSL pod pretekstem, że jest to wymiana zwiazana z upływem kadencji sędziowskiej...
Oczekiwano też, że prezydent elekt w pośpiechu podpisze nowminację i odbierze przysięgę od nowych sędziów. Tak jednak nie stało się. Prezydent spokojnie wyczekał do przejęcia włądzy przez PiS i wtedy w trybie autokorekty sejmu dokonano poprawki do uchwały sejmowej wydanej z naruszeniem procedury. A że większość była po stronie PiS, koalicja PO-PSL już nie obroniła swoich kandydatów. Sprawnie i szybko zaprzysiężono nowych sędziów i okazało się, że kolejne uchwały Trybunał Konstytucyjny wydał z naruszeniem prawa.
Powstała sytuacja patowa. Koalicja PO-PSL domaga się przyjęcia przysięgi od sędziów zgłoszonych jeszcze w październiku, chociaż zgłoszonych nazbyt pośpiesznie. Gdy to nie zostało wykonane i doszło do wydania kolejnych uchwał Trybunału Konstytucyjnego, zaszły nowe okoliczności uzasadniające sprzeciw wobec jawnego złamania norm prawnych. I kolejny protest - żądanie prezesa TK do opublikowania uchwały tego trybunału wydanej z poważnymi uchybieniami... Powstał pat, ponieważ to nie koalicja PO-PSL odpowiada za publikację aktów prawnych. nikt znajacy się na rzeczy nie zamierza publikować czegoś, co jest już na wstępie wadliwe. Media czynią wrzask a partie opozycyjne usiłują wywołać społeczny sprzeciw przeciwko rządowi.
Ostatecznie w sprawę włączy się doktor nauk prawnych i jednocześnie zasłużony polityk, jak najbardziej kompetentny w sprawie jako znawca tematu i wwyjaśnił, że nie można opublikować tesktu uchwały, jeżeli jest ona wydana z naruszeniem prawa.
Niestety, jeżeli pracownik stwierdza, że wykonanie polecenia jest sprzeczne z podstawowymi normami realizacji zadania, ma prawo odmówić wykonania takiego zadania. Podobnie lekarz ma prawo odmowy wykonania aborcjji, jeżeli jest to sprzeczne z jego zasadami moralnymi.
Nawet policjan może odstąpić od aresztowania osoby zakłócajacej spokój publiczny, jeżeli z relacji świadków zdarzenia wynika, że korzystał z przysługującego mu prawa do obrony. W prawie o ruchu drogowym jest wpisana zasada zakazu wjazdu na skrzyżowanie, jeżeli nie ma możliwości opuszczenia go bez zbędnej zwłoki. Te same przepisy zobowiązują kierowcę do zachowania szczególnej ostrożności i ograniczonego zaufania do innego uczetnika ruchu, jeżeli jego zaufanie wzbudza nieufność a kontynuowanie jazdy mogłoby doprowadzić do klizji drogowej.
Skoro osoby odpowiadające z urzędu za prawidłowe wykonanie publikacji aktu prawnego dostrzegają prawny problem grożący porządkowi publicznemu, to nie mogą tłumaczyć się wydaniem publikacji, bo ktoś tego oczekiwał... i nawet wpłącił zaliczkę lub coś temu podobne...
Myślę, że wykonywanie prawa to przede wszystkim rozsądek, a w przypadku wątpliwości należy powstrzymać się od działania zagrażającego poważniejszymi konsekwencjami. Nawet wtedy, kiedy jest to uchwała trybunału konstytucyjnego i w proces wydawniczy włącza się sam prezes tego trybunału.
Prezes TK odpowiada za treść wydanego orzeczenia, ale nie może żądać zachowania sprzecznego z regulaminem pracy osób mu nie podlegających.
Prawidłowe funkcjonowanie przedsiębiorstwa jest pochodną właściwych relacji społeczno-gospodarczych w państwie
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka