Uczestnik biegu " Alimenty to nie wstyd", Grzegorz Michałowski/PAP
Uczestnik biegu " Alimenty to nie wstyd", Grzegorz Michałowski/PAP

„Po alimentach nie mam gdzie mieszkać” – ministerstwo w ogniu krytyki

Redakcja Redakcja Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 56
Ministerstwo Sprawiedliwości zaprezentowało nowe narzędzie pomocnicze dla sędziów orzekających w sprawach alimentacyjnych. Tzw. tablica alimentacyjna ma ułatwić podejmowanie decyzji o wysokości świadczeń i zachęcać rodziców do ugód, zanim sprawa trafi do sądu. Choć intencją reformy jest większa przewidywalność i sprawiedliwość – w internecie nie brakuje głosów krytyki.

Alimenty – temat, który dotyka tysięcy dzieci

W Polsce problem niepłaconych alimentów pozostaje palący. Z danych Krajowego Rejestru Długów wynika, że 290 tys. osób ma zaległości alimentacyjne na łączną kwotę 15,4 miliarda złotych. Aż 94 proc. dłużników to mężczyźni. Szczególnie niepokojące są dane dotyczące młodych – w grupie wiekowej 18–25 lat zadłużenie z tytułu alimentów wzrosło dziesięciokrotnie w ciągu zaledwie trzech lat.


W centrum tego problemu są zawsze dzieci, które powinny mieć zagwarantowane podstawowe potrzeby – wyżywienie, opiekę medyczną, dostęp do edukacji, kultury i bezpieczne warunki życia. Alimenty muszą być płacone – to nie kwestia dobrej woli, ale elementarna odpowiedzialność.

Czym są tablice alimentacyjne?

Tablice opracowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości to zestaw orientacyjnych, informacyjnych kwot świadczeń alimentacyjnych. Uwzględniają one dochód osoby zobowiązanej, wiek dziecka oraz liczbę dzieci. Jak zapewnia resort, nie są one źródłem prawa – mają jedynie wspierać sędziów, mediatorów i samych rodziców w podejmowaniu decyzji.


Model opiera się na progresywnej skali – im wyższy dochód i starsze dziecko, tym wyższa kwota. Przykładowo, bazowa kwota (dla dziecka w wieku 0–7 lat) stanowi 70 proc. minimum socjalnego na dziecko w 2024 roku, wyliczonego przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. Kwota ta rośnie o:

 • 12,5 proc. dla każdej starszej grupy wiekowej,

 • 10 proc. co każde 800 zł dochodu (do 8300 zł),

 • 15 proc. powyżej tego progu.

Jeśli rodzic ma więcej dzieci, kwota przypadająca na jedno dziecko proporcjonalnie maleje – maksymalnie do 85 proc. modelowej kwoty – ale, jak zaznacza resort, „potrzeby dzieci pozostają niezmienne niezależnie od liczby rodzeństwa”.

Wsparcie sędziów, ale też kontrowersje

Ministerstwo Sprawiedliwości podkreśla, że tablice mają poprawić przejrzystość postępowań, skrócić czas trwania spraw i zwiększyć przewidywalność orzeczeń. Ich zdaniem, narzędzie pomoże rodzicom łatwiej dojść do porozumienia, bez konieczności kierowania sprawy do sądu.


Jednak już w dniu publikacji pojawiły się głosy sprzeciwu. Krytykę sformułowali m.in. dziennikarz WP Patryk Słowik oraz Stowarzyszenie na rzecz Chłopców i Mężczyzn.

Słowik wskazuje na kilka poważnych wątpliwości:

  • tablice odnoszą się do dochodu brutto, zamiast netto,
  • w niektórych wariantach po zapłacie alimentów rodzicowi zostaje mniej niż minimum egzystencji,
  • mogą prowadzić do dalszego zwiększania szarej strefy i unikania płacenia.

Stowarzyszenie podaje konkretny przykład: rodzic zarabiający 9000 zł brutto (ok. 6465 zł netto) i mający troje dzieci w wieku 16–18 lat, według tablicy miałby zapłacić 5280 zł alimentów – co oznacza, że jemu zostaje 1185 zł, a drugi rodzic (z opieką nad dziećmi) dysponuje 7680 zł netto (alimenty + 800 zł na każde dziecko). W innym przykładzie – rodzic z pensją minimalną i dwójką dzieci – zostaje z zaledwie 957 zł miesięcznie.


Według krytyków, tablice ignorują fakt, że rodzic płacący alimenty też musi mieć za co żyć – opłacić mieszkanie, jedzenie, bilety, utrzymać kontakt z dziećmi.



Przemysław Wipler z Konfederacji napisał na X, że: Rząd zwariował. Chcą by Polacy jeszcze bardziej bali się wstępować w związki i mieć dzieci. Te tablice powinny zostać skasowane dzisiaj!

Ministerstwo: tablice to tylko pomoc, nie nakaz

Resort odpowiada, że tablice mają charakter pomocniczy i nie odbierają sędziom możliwości indywidualnej oceny sytuacji. Każda sprawa będzie rozpatrywana osobno, z uwzględnieniem wkładu rodzica w wychowanie czy wyjątkowych okoliczności.

Nowe tablice nie wpływają na już zasądzone alimenty, choć mogą być argumentem w sprawach o ich zmianę – o ile zaszła istotna zmiana okoliczności.

red. 

Fot: Uczestnik biegu " Alimenty to nie wstyd", Grzegorz Michałowski/PAP

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj56 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (56)

Inne tematy w dziale Polityka