Po co nam wszystko rozumieć? Lepiej to zaakceptować...tak mówią.
Trzeba zaakceptować kraj w którym się urodziliśmy. Nie jest to Szwajcaria, Stany Zjednoczone czy Dania. Nie mamy najwyższych wskazników: bogactwa, przeciwdziałania korupcji, poziomu nauczania, urzędów publicznych, sądownictwa, służby zdrowia, autostrad, szacunku dla ludzi, sukcesów sportowych, artystycznych. Nie jesteśmy najlepsi w większości dziedzin życia, a chcielibyśmy aby stał się cud i nasza rzeczywistość cudownie się odmieniła. Ona się niestety nie odmieni, ani jutro, ani nawet za dziesięć lat. Do zmian potrzeba ludzi chcących zmieniać ten kraj, a nie takich, którym wystarczy, że mają jak w PRL-u tzw. małą stabilizację.
"Ma se radio, ma se stylo, ma se kino, ma se daktylo, ma se brzucho i nieśmierdzące, niecieknące ucho, ma se syćko jak się patrzy – czego mu trza? A sam w sobie jest ścierwo podłe, guano pogodne przebrzydłe." jak pisał Witkacy.
Dla ogromnej większości rodaków na polski real AD 2009 należy patrzeć przez różowe okulary i nie dostrzegać złych polityków, złych dziennikarzy, złych prokuratorów i sędziów, złych lekarzy, złych urzędników i złych nauczycieli. Każdy, który nie akceptuje tego powszechnego dziadostwa powinien wyjechać sam lub z rodziną, bo każdy rok więcej tu przeżyty to zwiększenie szans na nerwową śmierć. Są kraje spokojne, z długowiecznymi mieszkańcami, gdzie życie nie boli tak jak tu. Kanada, Nowa Zelandia czy Chorwacja...Wydawało się, że po upadku systemu komunistycznego poziom cywilizacyjny Polski wzrosnie, a on niestety jest 20 lat pózniej wciąż niski i niech nie mamią nas telewizory, auta i domy na kredyt, na pokaz. Za chwilę ta bańka mydlana zwana Polską może pęknąć. Już widać symptomy prawdziwych kłopotów w kraju. Przyklejone uśmiechy rządzących nas nie omamią. Znów stajemy przed trudnym wyborem emigrować czy emigrować wewnętrznie?
Inne tematy w dziale Polityka