puchatek puchatek
31
BLOG

Euro 2012 - wstrzymaj się, jesli możesz!

puchatek puchatek Polityka Obserwuj notkę 1

   Wszyscy chyba byliśmy szczęśliwi, gdy dowiedzieliśmy się, że Polska zoganizuje piłkarskie mistrzostwa Europy. Jeśli nie ze względu na piłkę, to z powodu rozwoju infrastruktury, jaki to wydarzenie ma spowodować w naszym kraju. Tymczasem minęło zaledwie dwa miesiące, i już pojawiają się wątpliwości związane z pytaniem:  "Czy zdążymy?".

    Brak pieniędzy na autostrady. Długotrwałe procedury przetargowe i odwoławcze. Brak w komitecie organizacyjnym fachowców reprezentujących te branże, w których najwięcej trzeba zrobić i dla których trzeba dostosować przepisy, by wyrobić się w terminie. Brak sensownych i poważnych projektów, jak te przepisy zmienić. Brak wizji, a właściwie harmonogramu realizacji inwestycji do których Polska się zobowiązała. Brak wspólpracy rządowo - samorządowej, zwłaszcza gdy samorządzi się opozycja. Brak realnych planów, jak sprowadzić siłę roboczą do budowy wszystkich tych obiektów. Ba - ciągle jeszcze brak konkretnego planu  finansowania projektów łącznie ze wstępnym, ale urealnionym o wzrost kosztów inwestycji, kosztorysem i rozpisaniem sum, jakie uda się wygospodarować z budżetu państwa, funduszu Totalizatora Sportowego, pieniędzy samorządów, na środkach unijnych kończąc. Brak ustaleń koordynujących aktywność polską i ukraińską. Jak do tej pory rola naszego rządu ograniczyła się do złożenia kilku optymistycznych deklaracji, enigmatycznych zapowiedzi zmian w prawie pod kątem uproszczenia procedur (wg informacji w mediach, nie pracują nad tymi zmianami bynajmniej eksperci z dziedzin, których te zmiany dotyczą) i  powołania komitetu organizacyjnego ME 2012, gdzie - nota bene - zasiadają ludzie z ekipy, która za warszawskiej prezydencji Lecha Kaczyńskiego "wsławiła się" paraliżem inwestycyjnym miasta.

   Tu docieram do sprawy, która mnie osobiście najbardziej niepokoi. Właściwie wszystko da się zrobić, gdy towarzyszy temu dobra wola. Czy jednak obecne władze rzeczywiście ją mają? Z ich deklaracji wynika że tak. Wydaje się, ze nie ma powodu im nie wierzyć, ale... No właśnie ale. Uproszczenia procedur przetargowych, odwoławczych, stworzenie takiego prawa o partnerstwie publiczno-prywatnym, które umożliwi sprawną współpracę nad inwestycjami, MUSI się wiązać ze stworzeniem warunków, które ułatwiają korupcję. Dzieje się tak dlatego, że gro utrudnień i czasu, związanych z procedurami dotyczącymi realizacji projektów, w które zaangażowane są publiczne pieniądze, pochłaniają działania kontrolne. Wydać decyzję jest łatwo. Dopełnić wszystkich formalności kontrolno - odwoławczych, które mają wymusić poszanowanie prawa przy wydaniu tejże decyzji - to rzeczywista bolączka biurokracji.

   Zatem, zwłaszcza dla obecnego, tak wrażliwego przecież na kwestie korupcji, rządu będzie to prawdziwy test z umiejętności pogodzenia sprzecznych de facto priorytetów - walki z korupcją i sprawnego działania. Można, co prawda, w pewnej mierze wyeliminować tą sprzeczność, ograniczając ingerencję państwa w niektóre dziedziny gospodarki, jednak dla naszych przywódców zachowanie maksymalnej kontroli wydaje się priorytetem nadrzędnym wobec wszystkich innych... Czas pokaże, czy potrafią z niego zrezygnować.

 

puchatek
O mnie puchatek

Pragmatyczny idealista - wiem jaki jest świat, wiem jednak też, jaki chciałbym, żeby był. Z reguły nie usuwam komentarzy, chyba, że rażąco przekroczą przyjęte zasady życia społecznego, ten sam autor będzie się dublował lub okażą się kompletnie nic nie wnoszące. Tylko żeby nie było: blogi polecane są wg mnie ciekawe. Nie znaczy to jednak, że zawsze się zgadzam z ich autorami.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka