Ostatnio przez Salon24 przetoczyła się dyskusja (to lekki eufemizm) na temat aborcji. Oczywiście z obu stron poleciały argumenty, czasem inwektywy ale chyba nikt nikogo nie przekonał. Nie przekonał, bo nie mógł przekonać. Dlaczego?
Nie chcę tu wchodzić w dyskusję kiedy i czy aborcja powinna być dozwolona. Chcę tu tylko zwrócić uwagę, na to, od czego tego typu dyskusje powinno się zaczynać - czyli od zrozumienia o czym w ogóle mówi każda ze stron.
Moim zdaniem problem leży w zupełnie innej perspektywie patrzenia na sprawę aborcji a właściwie "obiektu" aborcji.
Dla jednej ze stron, tej, nazwijmy to "postępowej", zarodek, płód a tym bardziej zygota to nie człowiek. Trudno powiedzieć kiedy w takim razie "to" staje się człowiekiem, wg. NEOspasmina np. człowiekiem się jest dopiero po urodzeniu ("czlowiekiem,wedlug prawa i ludzkiego rozumiewnia tego slowa bedzie PO urodzeniu."). Trudno powiedzieć czym/kim jest wcześniej, w każdym razie stan niepożądanej ciąży wspomniany NEOspasmin porównał do czegoś gorszego od zgagi czy kurzajek. Często można spotkać się z argumentami w rodzaju: "to nie jest człowiek, to jest płód/zarodek/zygota". Niektórzy najwyraźniej uważają, że istota rozwijająca się w łonie matki jest częścią jej brzucha ("Mój brzuch, moja sprawa"). Uważają więc, że spór dotyczy tylko jednej osoby, czyli matki, która ma prawo decydować o swoim ciele. Jeśli patrzy się na ciążę w ten sposób to rzeczywiście, trudno znaleźć powody dla których aborcja jest czymś złym.
Dla drugiej strony, tej określanej jako "katotalibowie", "ciemnogród" czy "mohery", człowiek powstaje w momencie uformowania się zygoty. Ten punkt widzenia jest zdecydowanie zgodny z dzisiejszym stanem wiedzy naukowej. Dzisiaj wiemy, że zygota to nie jest część organizmu matki ale powstaje w wyniku połączenia dwu komórek: jednej pochodzącej od matki, drugiej od ojca. Jest to pierwsza komórka nowego organizmu, zawierająca inny materiał genetyczny niż każdy z rodziców i która być może rozwinie się kiedyś w dorosłego człowieka. "Zygota", "morula", "blastocysta", "zarodek", "płód", "noworodek", "osesek", "niemowlę","dziecko", "nastolatek", "dorosły", "starzec" to są określenia na poszczególne etapy rozwoju człowieka. Nie można więc powiedzieć "to nie człowiek, to płód" podobnie jak nie można powiedzieć "to nie człowiek, to dziecko" albo "to nie człowiek to starzec" Z tego punktu widzenia sprawa dotyczy przynajmniej trzech osób: dziecka (przede wszystkim), matki oraz ojca.
Historia, nawet, a może szczególnie, ta niedawna zna wiele przykładów kiedy to rożne ideologie odmawiały bycia człowiekiem ze względu na rasę, narodowość, stan zdrowia, także psychicznego czy wiek. W związku z czym poddawano sterylizacji bądź eksterminacji "podludzi" czy "nie-ludzi". Co ciekawe wyznawcy tych ideologii uważali się zazwyczaj za niosących ludzkości świetlaną przyszłość, postęp i szczęście. Jak się to kończyło - wiemy. Większość tych rodzajów dyskryminacji spotyka się dzisiaj z powszechnym potępieniem - oprócz ostatniego. Dyskryminacja ze względu na wiek podobno jest przejawem postępowości i... tolerancji. Wciąż powszechny jest pogląd, że zarodek ludzki nie jest człowiekiem - bo jest za młody, niedostatecznie rozwinięty. Jeśli nie jest człowiekiem to czym/kim? Do jakiego gatunku należy ta żyjąca przecież istota?
Spojrzenie na aborcję obu stron konfliktu wygląda więc zupełnie inaczej. Jedna strona uważa, że broni prawa do dysponowania swoim ciałem. Druga strona nie uważa że chce zabraniać dysponowania swoim ciałem, nie chce przecież zakazu np. obcinania sobie uszu, ale broni najważniejszą, swoim zdaniem, stronę sporu: czyli rozwijającego się małego człowieka, którego traktuje jak... człowieka i broni jego podstawowego prawa do życia.
Dyskusje dotyczące legalności aborcji w poszczególnych przypadkach nie mają większego sensu jeśli dwie strony nie zgodzą się w kwestii podstawowej: kim/czym jest organizm ludzki w pierwszych miesiącach swojego życia.
Deszczowy na twitterze
Obrazki Wybrane
“Słychać było dwanaście wściekłych głosów, a wszystkie brzmiały jednakowo. Nie było już żadnych wątpliwości, co się zmieniło w ryjach świń. Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać kto jest kim.”
G. Orwell "Folwark zwierzęcy"(tłum. B. Zborski)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka