Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski
541
BLOG

Chory kraj, chore społeczeństwo?

Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski Polityka Obserwuj notkę 2

 

Wrzesień to miesiąc szczególny. Kończy się nie tylko przerwa wakacyjna dla uczniów szkół podstawowych, gimnazjów i szkół średnich. Kończy się tzw. „sezon ogórkowy” i przerwa wakacyjna w pracy Parlamentu. Jest to także czas studenckiej „kampanii wrześniowej”. Warto, analizując wszystkie wcześniej wymienione „końce”, przemyśleć kwestię sytuacji, jaką w Polsce mamy – nieustannego odgrywania się, jedni na drugich. Nieustannego pokazywania swoich możliwości i statusu społecznego.

 

Wielu uczniom klas pierwszych w szkołach średnich, kończy się właśnie tzw „okres próbny”. Teraz właściwie będą oni tak naprawdę mogli się przekonać, jacy nauczyciele ich uczący są. Jakie mają kompetencje, umiejętności i podejście do ludzi. Również studenci podchodzący do „egzaminów poprawkowych” mogą się przekonać, ile rzeczywiście są warci dla uczelni. Tak, ile są warci. Nie ile potrafią i czy coś potrafią, ale ile są warci.

 

Cały czas bowiem za tzw „warunki” - a więc możliwość promocji na kolejny semestr i możliwości poprawienia oceny z danego przedmiotu w późniejszym terminie, w Polsce się płaci. Jest to więc możliwość dorobienia dla uczelni, a więc i dla jej wykładowców. Czemu więc tego nie wykorzystać? Czemu, pod pretekstem słabej wiedzy (i wykorzystując praktyczny brak wglądu w prace studentów) nie dać uczelni zarobić trochę grosza?

 

Któż bowiem złamie autorytet i pozycję wykładowcy? Magistra, doktora? Kto odważy się zaryzykować swój byt na uczelni wyższej, a niejednokrotnie i wielu swoich studenckich braci, i będzie potrafił się postawić niesprawiedliwemu ocenianiu i zawalczy o swoje prawa?

 

O to można pytać nie tylko studentów. Można o to spytać praktycznie każdego z nas. Każdego, bowiem na co dzień wszyscy mamy do czynienia z osobami postawionymi wyżej jak my. Kierownicy, szefowie, nauczyciele, funkcjonariusze służb wyższej rangi. Przykłady można mnożyć. Któż jednak potrafi, mimo iż w świetle prawa ma słuszność, głośno wyrazić swój sprzeciw wobec nadużywania czyichś praw?

 

Mało kto.

 

Lepiej przecież jest pewne kwestie przemilczeć, przeboleć. I potem... odegrać się na innych – niżej postawionych.

 

I tak nakręca się pewna spirala – spirala nienawiści. Trochę podobna do tej, o której pisał Orwell w książce pod tytułem „Rok 1984”. Każdy bowiem dba jedynie o swój interes i swoją pozycję. Zbiorowość nie ma żadnego znaczenia. Przynajmniej do czasu, aż „moje własne” interesy nie pokrywają się w danym momencie z interesami zbiorowości.

 

W moim mniemaniu jest to zjawisko spowodowane systemem, jaki zafundowały nam tzw „elity”, po 1989 roku. Systemem opartym na neoliberalnych zasadach i własności prywatnej. System, w którym liczy się Ja i mój prywatny interes. System oparty na egoizmie. System, którego efektem jest rozpad spójności społecznej i państwa postrzeganego jako zbiorowość ludzka.

 

Jednym z efektów „polskiej transformacji” jest m.in. społeczne obciążenie za kryzys, jakie fundują nam rządy na całym świecie. Tak, jak nie pozwala nam się uczestniczyć w korzystaniu z czasów zysku i rozwoju, tak każe nam się płacić za niepowodzenia.

 

Tak, jak jest każdego dnia i na każdym kroku. W szkole wyróżnia się konkretnych uczniów, którzy czy to się dobrze uczą, czy w inny sposób zabłysną. Tak samo, jak za niepowodzenia i przewinienia stosuje się odpowiedzialność zbiorową.

 

Szczególnie w Polsce – czego to jest wynikiem? - nie docieka się, a raczej nie potrafi się dociec, kto rzeczywiście jest winny zaniedbaniom i przewinieniom w państwie. Stosuje się odpowiedzialność zbiorową. Skoro coś jest nie tak, to winne jest tylko i wyłącznie społeczeństwo. I to ono zawsze płaci każdą cenę, jaka się wiążę z niepowodzeniami i klęskami.

 

Sytuacja ta przenosi się na różne aspekty naszego codziennego życia. Każdy zwala winę na kogoś innego. Każdy pokazuje komuś swoją wyższość i możliwości. Wszystko, byleby ugrać coś dla siebie. Brak jest jakiegokolwiek konstruktywnego myślenia.

 

Nauczyciel więc pokazuje swoją wyższość ucznia. Wykładowcy podbijają statystyki „warunków”. Kierownicy odbijają swoje niepowodzenia na podwładnych, a my... No właśnie – a gdzie w tym wszystkim jesteśmy my?

Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka