Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski
919
BLOG

Wybory, które były do przewidzenia

Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski Polityka Obserwuj notkę 6

Zdziwiłem się „zdziwieniem” zagranicznych mediów wynikami wyborów w Polsce. Przecież każdy mieszkaniec kraju nad Wisłą wie, że notowania Rządu PO regularnie spadają , a kolejne jego poczynania budzą kontrowersje. Tak więc i podobnie jest z oceną Prezydentury Bronisława Komorowskiego, którego w naszym kraju jednoznacznie kojarzy się z obozem Platformy Obywatelskiej – wbrew temu, co chciał osiągnąć sam Prezydent, który startuje z „nadania” komitetu wyborczego wyborców. Jedynym więc wytłumaczeniem tego „zagranicznego zdziwienia” wynikami pierwszej tury wyborów prezydenckich w Polsce jest raczej kompletny brak zainteresowania naszą sceną polityczną i preferencjami wyborczymi Polaków z ich strony. W końcu jeżeli ktoś nie śledzi na bieżąco życia społeczno-politycznego w kraju ze stolicą w Warszawie, to nie ma się co dziwić, że jakakolwiek zmiana dotychczasowego stanu rzeczy może dziwić. Dziwić, w wypadku tych wyborów, może jedynie wynik Pana Kukiza – któremu trzeba pogratulować dobrej gry aktorskiej. Ale o tym później.

Wynik był przewidywalny

Druga tura dla Dudy i Komorowskiego była przewidywalna. Ba, nikt chyba się nie łudził, że będzie inaczej (przynajmniej z osób nie będących w którymś z pozostałych komitetów wyborczych). Przedstawiciele dwóch największych w Polsce partii politycznych z największym medialnym wsparciem, solidnym i dosyć lojalnym elektoratem, potężnymi środkami finansowymi przeznaczonymi na kampanię oraz odpowiednimi specami od wizerunku dają swoje efekty. Konkretna narracją, którą wszelkimi metodami próbowali zmienić kandydaci pokroju Kukiza, Palikota czy Korwin-Mikkego, została zachowana i wybieramy tradycyjnie między dwoma przedstawicielami największych partii w kraju – Komorowskim i Dudą. W dogrywce spotkają się osoby, o których mówiło się w kontekście prezydenckiej dogrywki od samego początku. Choć wspominało się o odwrotnej kolejności na mecie I tury jeżeli chodzi o wyniki.

Nikogo raczej też nie zdziwił słaby wynik kandydatów PSL, SLD, Demokracji Bezpośredniej czy Palikota. Ugrupowania te w Polsce znaczą coraz mniej, a w przypadku Demokracji Bezpośredniej – nigdy nie znaczyły zbyt wiele. Korwin-Mikke tradycyjnie już w okolicy progu wyborczego. Wiadomo, że już raczej wiele osób nie porwie, choćby stworzył i z 10 kolejnych ugrupowań – Kukiz go po prostu zmiażdżył i zagospodarował niszę w elektoracie.

Kampania na siłę

Jeżeli spojrzymy na obóz urzędującego Prezydenta, nie sposób nie odnieść wrażenia, że kampania wyborcza była przezeń prowadzona jakby na siłę. Brak większego entuzjazmu i planu. Dopuszczanie do kolejnych zakłóceń i incydentów podczas spotkań. Kompletny brak wizji. To tylko niektóre z określeń, jakich można użyć wobec zaangażowanych przez PO działaczy – bo nikt przecież nie uwierzy, że Komorowski (jak i Magdalena Ogórek) startowali z prawdziwie oddolnych i obywatelskich komitetów wyborczych.

To, co bardzo mocno zaszkodziło Prezydentowi Komorowskiemu i co (moim zdaniem) przyniesie mu klęskę w drugiej turze to niemożność oderwania się od Platformy Obywatelskiej. Komorowski może aktualnie robić co tylko mu przyjdzie do głowy, a i tak będzie utożsamiany z polityką prowadzoną przez Donalda Tuska i Premier Kopacz. Będzie się go kojarzyć z licznymi gafami i… z nijakością, jaką prezentował podczas swojej kadencji. Co również zadziałało na jego szkodę, to przypisywanie do jego zasług poczynań Parlamentu, który ustanawia w Polsce prawo.

Nikt także nie nabierze się, że pod koniec swojej kadencji nagle zacznie się czas znacznych zmian w kraju. Przynajmniej nie tych, którym będzie patronować PO. Oświadczenie o przygotowaniu referendum m.in. w sprawie JOWów zakrawa na kpinę i czysta grę pod publiczkę. To strasznie emocjonalne zachowanie będzie dużo kosztować Bronisława Komorowskiego. Zaryzykuję wręcz stwierdzenie, że Duda nie musi już prowadzić kampanii. On już ją wygrał. Mocnym znakiem na zakończenie okresu wyborczego byłoby także odmówienie Komorowskiemu udziału w debacie – rzecz jasna tłumacząc to tym, że debata już była i obecny Prezydent nie wziął w niej udziału. Skoro wtedy zlekceważył obywateli i kontrkandydatów, to czemu teraz Duda miałby postąpić inaczej?

W końcu miejsce dla Lewicy

Jako przedstawiciela lewicy, bardzo cieszy mnie mizerny wynik Magdaleny Ogórek – firmowanej przez pewien czas logiem SLD. Wynik poniżej 3% to najgorszy w historii wynik kandydata tej partii. Po kolejnych odejściach, kłótniach „w dole” (liczne odejścia i likwidacje struktur młodzieżowych, otwarte konflikty personalne, kontrowersje wokół kandydatki na urząd Prezydenta RP) wynik ten dobitnie pokazuje słabość Sojuszu. Kończy się więc hegemonia post-pzprowskiej partii na lewicy. Swoją życiową szansę mają wreszcie Zieloni, PPS czy Razem i Zmiana. W chwili obecnej nikt poza tymi ugrupowaniami nie zwojuje za wiele po lewej stronie. Problemem jest też kwestia, czy którakolwiek z wymienionych przed chwilą partii będzie w stanie coś ugrać.

Wszystko bowiem jest kwestią chłodnej kalkulacji, umiejętności dotarcia do elektoratu, wyrobienia marki oraz… umiejętności dogadania się ze sobą. Żadne z tych czterech ugrupowań samodzielnie w chwili obecnej nie pokona Sojuszu. Co najwyżej osiągnie jego wynik. Co innego, gdyby ugrupowania te wystartowały w kolejnych wyborach w koalicji. W ten sposób mogłyby się uzupełniać na terenach, w których posiadają słabsze struktury lub zwiększyć efektywność tam, gdzie takowe się pokrywają. Między tymi partiami nie ma aż tak dużych rozbieżności poglądowych, aby nie były one w stanie podjąć współpracę. Wybory parlamentarne będą więc dla nich znaczącym testem. Najważniejszy krok SLD wykonał już sam, teraz pora na kolejne.

Przetasowanie już w drodze

Mocny wynik Kukiza jest też pewną prognozą sytuacji jakiej możemy spodziewać się w wyborach do Parlamentu. Mimo, iż najważniejszymi graczami nadal będzie PiS i PO (znowu kwestią będzie kto zajmie które miejsce) to sprawowanie rządów będzie niemożliwe bez koalicjanta, którym zdecydowanie nie będzie PSL. Jeżeli Kukiz utrzyma swoje poparcie do jesieni, to bez problemu zagwarantuje sobie idealną pozycję do dyktowania warunków – być może nawet realizacja szkodliwego postulatu wprowadzenia JOW w każdych wyborach. Po raz pierwszy możemy się także spodziewać Parlamentu bez przedstawiciela sił lewicowych.

W tym miejscu warto także zaadresować kilka słów do osób, które przeprowadzają bądź biorą udział we wszelkiego rodzaju „mobilizacjach” przeciw lub za Komorowskim. Szanowni Państwo – aktywność raz na 4 lata jest mało warta. Polityka, którą musicie się interesować czy to się Wam podoba czy nie, dzieje się na co dzień. Dlatego też zachęcam do uczestniczenia w niej na tyle, na ile możecie. Samo śledzenie afer i „dawanie lajków” na fb nie pomoże. Szereg organizacji, wiecy, debat, demonstracji czeka na Was każdego dnia. Trzeba się tylko zaangażować i myśleć o zmianach każdego dnia, a nie po serii porażek, awantur i skandali raz, na cztery lata.

Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka