Oto mamy kolejną odsłonę wywiadu Jarosława Kaczyńskiego w Salonie24. Prowadzona z dużą konsekwencją kampania wyborcza Prezesa Prawa i Sprawiedliwości świadczy o przemyślanej koncepcji sztabu wyborczego i determinacji samego Kandydata. Co dziś ma do pwiedzenia Jarosław Kaczyński ? Bez wątpienia, ta część wywiadu jest o wiele bardziej interesująca niż wczorajsza, pierwsza część rozmowy, moderowanej rozmowy. Bardziej interesująca ze względu na charakter pytań, mniej uładzonych, a bardziej - wydawałoby się - prowokacyjnych. Ale po kolei.
Konsekwentnie budowana w kampanii "nowa twarz" Jarosława Kaczyńskiego "objawia" się tu w sferze - nazwijmy ją - ideowej. Przyznaję, jestem nią bardzo zaskoczony. Jarosław Kaczyński pytany o słynne już zdanie o miejsce, w którym stało ZOMO, a w którym teraz mają stać ludzie nie zgadzający się z Prezesem odsyła do swoich słów z Kongresu Prawa i Sprawiedliwości z 2009 roku. O ile dobrze pamiętam - choć mogę się mylić - to padło tam słowo przepraszam. Tyle tylko, że po Kongresie były też inne wypowiedzi Kandydata, które kłóciły się z tym "przepraszam". Fakt, był tragiczny 10 kwietnia, który przewartościował wiele sądów, więc... Kolejny interesujący, wręcz zaskakujący fragment , to przyznanie się do KOR-owskich korzeni Prezesa. Ciekaw jestem, jak skomentuje to bliski współpracownik Prezesa, dawny apologeta Ernesto Rafaela Guevera de la Serna znanego jako Che Guevera, Antoni Macierewicz ? A co powie ojciec Tadeusz Rydzyk ? Przecież KOR to "różowe hieny". To - myślę - ciekawe pytania. Jeszcze jedna zaskakująca odpowiedź, odpowiedź dotycząca ewentualnej "mapy drogowej" dochodzenia do dekomunizacji. Tu Jarosław Kaczyński powiedział "(...)powinniśmy się dziś zajmować problemami drugiego dziesięciolecia XXI wieku. Nie ma wątpliwości gdzie ja byłem w latach 90., ale czas leci i trzeba rozwiązywać nowe problemy." Początkowa część tego cytatu o konieczności zajmowania się przyszłością a nie przeszłością jest wielce obiecująca. Nawiasem mówiąc, w pytaniu jest - zresztą też w nawiasie - sformułowanie o "desowietyzacji". Ciekaw jestem czy Rolex, autor pytania, zdaje sobie sprawę z konsekwencji użycia tego sformułowania. Desowietyzacja, to coś innego niż dekomunizacja. Dotyczy ona raczej Tischnerowego homo sovieticus - zresztą określenie to ukuł Aleksander Zinowjew - niż członków partii komunistycznej. Tak więc, najogólniej mówiąc, homo sovieticus, to zwolennik etatyzmu i w tym wypadku desowietyzacja jest niezbędna, ale zdesowietyzować powinien się każdy zwolennik etatyzmu. To pewna pułapka, o której - zapewne - Rolex zapomniał. Wracając do Jarosława Kaczyńskiego rodzi się pytanie - czy wreszcie Prezes Prawa i Sprawiedliwości skoncentruje się na budowaniu i kreowaniu przyszłości, czy może dalej będzie tylko "kultywował" i koncentrował się na przeszłości i to, niestety, przeszłości romantyczno-martyrologicznej ? Niestety, mam ciągle wątpliwości !
Teraz część - nazwijmy ją - społeczno-gospodarcza, choć stwierdzenie "gospodarcza" jest chyba trochę na wyrost, bo w wywiadzie jest tylko - jak dotąd - pytanie o zadłużenie Polski i sposobu poradzenia sobie z zadłużeniem. Stwierdzenie, że "(...) protokół zbieżności okazałby się znacznie dłuższy niż protokół rozbieżności." jest obiecujący. Co do społecznych poglądów Jarosława Kaczyńskiego, to zaskoczenia nie ma. Rozumiem, że można tu tylko dotknąć problemu. Dotknięto go więc delikatnie za "pośrednictwem" przedszkolaków i studentów (To zapewne też nie jest dzieło przypadku, wszak dzieci i młodzież to przyszłość narodu. I nie jest to przytyk z mojej strony, raczej kolejny dowód uznania dla działań sztabu wyborczego). Odpowiedzi Kandydata nie zaskakują. Skłania się on tu do - według Jego określenia - "Polski solidarnej". Uważam, że to określenie jest pewnym nadużyciem semantycznym, gdyż nastąpiło tu swego rodxaju zawłaszczenie określenia "solidarna" czy też "solidarność" - zarówno pisana przez małe jak i duże "S". Ta konsekwencja w posługiwaniu się tym określeniem, nawet jeśli wynika to tylko z kontekstu wypowiedzi, kłóci się ze zmianą wizerunku Prezesa. Ale to uwaga na marginesie. Jestem zdecydowanym zwolennikiem zasady subsydiarności Państwa, a więc - mówiąc obrazowo - dawania wędki niż ryby. Jarosław Kaczyński pozostaje tu wierny zasadzie interwencjonizmu państwowego, co bez wątpienia jest złe dla gospodarki. Lepiej zdecydować się na kapitalizm, o którym pisze Micheal Novak, niż pozostawać w okopach interwencjonizmu państwowego (czy to aby nie postawa charakteryzująca homo sovieticus ?).
Czas na podsumowanie.
Po pierwszej części wywiadu napisałem, że jeśli przemiana Jarosława Kaczyńskiego nie jest pozorna, to będzie to dobre dla Polski. Podtrzymuję to zdanie, jak i podtrzymuję swoje przekonanie, że jest to zmiana pozorna, wykreowana na potrzeby kampanii wyborczej. Zdaję sobie sprawę, że 10 kwietnia zwłaszcza dla Jarosłwa Kaczyńskiego był olbrzymim szokiem, że tragedia, która dotknęła wszystkich, mnie też - pomimo tego, że niektórzy apologeci IV RP odmawiali mi prawa do żałoby i stwierdzili, że mną gardzą - dotknęła osobiście i wyjątkowo głęboko Rodziny ofiar w tym i Jarosława Kaczyńskiego i mogła być powodem głębokich przewartościowań dotychczasowych poglądów. Jeśli tak było, to należy żałować, że dopiero śmierć i trauma wywołana tą tragedią była konieczna, aby Jarosław Kaczyński doszedł do wniosku, że dzielenie współobywateli na lepszych i gorszych jest po prostu złe. Zdaję sobie sprawę, że to co za chwilę napiszę dla samego Kandydata nie ma większego znaczenia, kompletnie bez znaczenia jest to dla "salonowców" będących zwolennikami Prezesa, ale ma to znaczenie dla mnie, gdyż twierdzę, że uczciwość wobec siebie i swoich przekonań jest podstawowa - nie jestem i nie będę wyborcą Jarosława Kaczyńskiego, nawet jeśli Prezes Prawa i Sprawiedliwości przewartościował aż tak głęboko swoje poglądy ideowe. Mało tego, gdyby potwierdził to przewartościowanie czynami również nie będzie "bohaterem mojej bajki". Jeśli czyny pójdą w parze ze słowami, to - powtórzę - dobrze dla kraju, dobrze dla Polski. Oby tak się stało.
Inne tematy w dziale Polityka