Wojtek Wojtek
145
BLOG

(z posłem Mejzą w tle)

Wojtek Wojtek Polityka Obserwuj notkę 6

Jakiś czas temu, wystarczająco dużo, by wyrosło nowe pokolenie a starsi zdążyli zejść z tego świata - działo się wiele. Mam tu na myśli lata 90. XX wieku.

Jedną ze wspaniałych propozycji, jak żyć lepiej - było magiczne słowo "AMWAY". Mało kto wiedział wtedy - co to jest. A była to jedna z pierwszych form marketingu bezpośredniego. Tajemnicze zaproszenia kolportowano indywidualnie, a zaczynało się to mniej więcej tak - ktoś po chwili rozmowy pytał, czy chciałbyś więcej zarabiać i po stwierdzeniu, że trafił na podatny grunt - zapraszał na spotkanie w jakimś znaczącym obiekcie. Czasem dorzucił, że trzeba też elegancko wyglądać, bo są to "wyższe sfery"...


I po przyjściu delikwenta zaraz otaczało kilka "bratnich dusz" zajmując się "nowym" bardzo troskliwie. W zasadzie scenariusz był podobny. O określonej godzinie pojawiał się prelegent i zagajał mniej więcej tak, że tylko 10 % populacji zarządza około 80% kapitału a pozostały majątek jest do podziału dla 80-90% populacji całego świata.

Powoli uświadamiał, że tylko ta część kapitału jest dostępna do podziału między większość ludzi - czyli na każdego przypada już naprawdę niewiele... z wyjątkiem elitarnej już grupy, która opływa w dostatki... po czym tajemniczo pytał zebranych - kto z WAS nie chciałby współuczestniczyć w tej właśnie grupie...

Po czym tak prowadził rozmowę, by osoby nie zainteresowane przynależnością do tej elity już nie uczestniczyły w dalszej części konferencji, bowiem dalszy ciąg wykładu poprowadzi już ktoś inny i będzie mowa o bardzo trudnej sztuce bogacenia się - co jednak wymaga i chęci, i zaangażowania i często odłożenia własnych spraw "na później" i jest to już naprawdę duże wyzwanie...

Czasem ktoś w tym momencie wyszedł... ale nie zawsze. Wiem z osobistego doświadczenia, bo zdarzało mi się uczestniczyć w takim zebraniu...

Dlaczego ?

Bo zasada była prosta. Osoba aktywna miała za zadanie pozyskać nowych zainteresowanych tematem, ale warunkiem było zachowanie umówionej wcześniej strategii. Ta zaś polegała na zachowaniu w tajemnicy przed zainteresowanym szczegółów takiego "biznesowego" spotkania.

Cóż, pierwszym razem rzeczywiście poszedłem zaintrygowany - bo nawet nie wiedziałem, o co pytać. Ale już po kilku "tajemniczych" zaproszeniach trudno było ukrywać przede mną cel spotkania... i takie osoby jak ja - już w pierwszej części wiedziały - co będzie dalej i nie widziały sensu uczestniczyć w tym cyrku.

A tam wyjaśniano - jak prowadzić ten biznes. Całość polegała na zakupieniu "pakietu informacyjnego" z niezbędnymi atrybutami - czyli teczką, bardzo ładnie dopracowaną w szczegółach, jakimiś drobiazgami, jakich wtedy trudno było szukać w sklepach, po czym należało sporządzić listę potencjalnych znajomych, których zaprosi się na przyszłe spotkanie...

Każdy "nowy" był przypisany swojemu "opiekunowi" i z nim ten ktoś konsultował dalsze działania. Teczka nie była wtedy tania, więc trzeba było  w jakiś sposób odzyskać nieroztropnie wydane pieniądze. A prowizję otrzymywało się od "firmy" za skuteczne przyprowadzenie nowego kandydata do tej choinki... Myślę, że tylko dzisiejsi 30-latkowie i młodsi nie znają okoliczności tego "byznesu"... dlatego pominę dalszy bieg wydarzeń. Dodam, że podobno niektórym udało się w ten sposób coś zarobić, ale wielu takich jak ja dało sobie spokój i raczej nie odzyskało "inwestycji w teczkę"...


Na podobnej zasadzie działało kilka innych "inwestycji". Była sieć sprzedaży kosmetyków (ta chyba jeszcze funkcjonuje, bo sprzedaje prawdziwy towar i dzieli się prowizją). Była też jakaś forma "gry losowej" - już nie pamiętam, na czym to polegało dokładnie, ale w ten "biznes" zaprosiła mnie moja sympatia ze szkoły średniej, więc dlatego dałem się namówić na to "spotkanie wstępne"... ale po nim dałem sobie spokój...


Była też akcja biznesowa polegająca na sprzedaży "ubezpieczeń na życie" - ale też dla mnie zakończyła się względnie szybko.

No i była jeszcze jedna - podobna inicjatywa we własne zdrowie. Funkcjonowała podobnie i polegała na sprzedaży pewnych suplementów diety...


image

wiceminister założył w przeszłości firmę medyczną, która miała oferować kosztowne leczenie nowatorskimi metodami chorych m.in. na raka, Alzheimera, Parkinsona. Mejza miał przekonywać potencjalnych pacjentów, a także opiekunów dzieci, o skuteczności stosowanych przez firmę metod, które uznawane są za niesprawdzone i niebezpieczne.

https://www.rp.pl/polityka/art19154311-sprawa-mejzy-moze-zdestabilizowac-wiekszosc-pis


Tu już było potrzebne większe zaangażowanie, większa wiedza medyczna... ale od sprzedaży proszków do prania do sprzedaży produktów spożywczych w proszku nie jest przecież daleko...

W tym chciałem być dobry, podobało mi się to, że mogę pomóc i ... zacząłem próbować swych sił...

W tamtym czasie jeździłem po wioskach albo sprzedając proszki do prania, albo skupowałem złom stalowy i makulaturę... dlatego łatwo było mi nawiązywać nowe kontakty. I tu okazało się, że trafiłem w dziesiątkę. Wiele osób żyjących na wsi  miało naprawdę wiele dolegliwości. Część tych problemów poznałem osobiście i zorientowałem się, że oferowane przeze mnie suplementy diety mają się do tych problemów nijak... Nie mem wiedzy medycznej a pełne zdrowie jest tylko raz w życiu człowieka... i bardzo łatwo jest je zepsuć, ale nie zawsze można j naprawić...



I tutaj już jesteśmy w domu. Chodzi o pewną "awanturę" z udziałem posła Prawa i Sprawiedliwości. Z tego co wiem, ten poseł i minister czy wiceminister "brał udział jakiś czas temu" w działaniach zmierzających do uleczenia chorób nieuleczalnych...


Mam takie wrażenie, że media wspierające opozycję dla #dobrej zmiany wyszukały jakieś historie sprzed lat  dopisały puentę o "życiu kosztem nieuleczalnie chorych" dając im nadzieję na powrót do zdrowia... Obawiam się, że ten pan uczestniczył w biegu wydarzeń lat 90. XX wieku na zasadzie podobnej, jaka i mnie była dana...

A zanim to wyjaśni się - to jest cień nadziei, że patia Prawo i Sprawiedliwość odda władzę... tym, którzy byli inicjatorami takich inwestycji...








Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka