Paweł Dobrowolski Paweł Dobrowolski
1872
BLOG

Prawnicy polscy nie lubią jawności!

Paweł Dobrowolski Paweł Dobrowolski Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 52

Nasi prawnicy twierdzą, że ukrywanie informacji o stronach procesów chroni naszą godność. W rzeczywistości tworzą zagrożenie dla naszej wolności. Kto, kogo i za co sądzi jest sprawą publiczną, bo sędziowie sprawują władzę.

W niedawnej rozmowie w socmediach o jawności w sądach nasi prawnicy dawali takie argumenty przeciw publicznemu dostępowi do wyroków i innych dokumentów sądowych:

  •     „w czym podawanie danych osobowych prywatnych, całkowicie przypadkowych osób zwiększa jawność i demokratyczną kontrolę nad sądem?”
  •   „Czym innym jest jawność działania instytucji publicznej i prywatność sędziego (która w przypadku danych z wokandy jest żadna), czym innym danych osobowych stron na wokandzie. Do rozliczalnosci sądu dane osobowe stron są zbędne.”
  • „Kompletne pomieszanie pojęć, jawność i publiczność rozpraw to gwarancje procesowe stron – procesu praworządnego i niezawisłego. Upowszechnianie danych ma inny cel – populizm w stylu Ziobro i sensację a la brukowiec. Coś w stylu – nikt już nigdy przez tego pana zabity nie będzie.”

Odpowiedź na wątpliwości polskich prawników znamy od dawna. Dał ją m.in. sędzia Holmes już w 1884 roku:

„Sądzenie odbywać się winno pod publicznym oglądem, nie dlatego, że spory jednego obywatela z innym są sprawą publiczną, ale dlatego, by ci którzy wymierzają sprawiedliwość działali pod poczuciem publicznej odpowiedzialności, by każdy obywatel mógł się zapoznać własnymi zmysłami ze sposobem wypełniania tego publicznego obowiązku.”

Polscy prawnicy z przyzwyczajenia i interesu korporacyjnego chcą by wierzyć im na słowo, że w sądach sprawiedliwości dzieje się zadość. Z przyzwyczajenia, bo wywodzą się z kultury prawnej, w której ukrycie działania sprawiedliwości było esencją sprawiedliwości. Dwa wieki temu jawność rozpraw sądowych była normą jedynie u Angloamerykanów. Na kontynencie europejskim normą było niejawne wymierzanie sprawiedliwości. Od kilku dekad w Europie powoli rośnie jawność w sądach. Ale w polskich sądach jawność pojawia się powoli i z oporem.

W sądach amerykańskich wszelkie dokumenty wytworzone w ramach sądzenia jawnych spraw są publicznie dostępne. Każdy może wejść do sądu przeglądać wyrok i dokumenty każdej jawnej sprawy. Jawność dokumentów z sądów pozwala tam tworzyć bazy danych, w których dokumenty spraw i wyroki można przeszukiwać w wersji ful-text search oraz czytać z komfortu własnego domu. W Polsce dostęp do dokumentów sprawy dla obywatela z ulicy jest prawie niemożliwy. A wyroki jeśli w ogóle są publikowane to publikowane są u nas bez oznaczenia stron sprawy. Pod pojęciem wyrok rozumie się w Polsce dokument z gołym stwierdzeniem: winny/nie winny. Pisemne uzasadnienie wyroku traktuje się jako nieoczywisty opcjonalny dodatek.

Potrzebujemy więcej jawności w polskich sądach! Zasób informacji tworzony przez publicznie dostępne dokumenty sądowe umożliwia badania naukowe pracy sędziów i ich decyzji osobom z poza elity sądowo prawniczej. Każdy wyrok, każda decyzja procesowa odkładająca się dzień po dniu w publicznie dostępnych sądowych aktach buduje korpus informacji o sędziach, orzekaniu i organizacji sądów. Mając dostęp do sądowych dokumentów jak w USA można z łatwością prowadzić szeroko zakrojone badania sądów. U nas jest to niemożliwe.

Upublicznienie wszystkich decyzji wszystkich sędziów wraz z oznaczeniem stron we wszystkich sprawach pozwoli każdemu czytać dowolne decyzje oraz tworzyć zestawienia według kategorii przewinień, sądów czy poszczególnych sędziów. Zestawienia, które zobrazują m.in.:

  •     jak dany sędzia skazuje na tle innych sędziów,
  •     jak w ramach ustawowych widełek skazuje się za dany rodzaj przestępstwa,
  •     czy dany sędzia inaczej za podobne przestępstwa skazuje osoby znane i wpływowe, a inaczej nieznanych szerzej obywateli,
  •     płeć sędziów pracujących w różnych wydziałach i na różnych szczeblach sądownictwa,
  •     czy sędziowie w sprawach o zniesławienie inaczej traktują strony związane z aktualną władzą niż pozostałych obywateli.

Takie zestawienia informacji z wyroków obywatele będą mogli łączyć z innymi informacjami np. oświadczeniami majątkowymi czy przynależnością do organizacji społecznych. Pozwoli to łatwo weryfikować, czy sędzia wydając wyroki np. w sprawach przeciw klientom banków zarabiał na specjalistycznych szkoleniach dla banków. Albo sprawdzić czy sędzia sądzący sprawę np. polowań należy do organizacji antymyśliwskiej.

Większa dostępność informacji z wyroków zwiększy też fizyczne bezpieczeństwo obywateli oraz bezpieczeństwo obrotu gospodarczego. W sądach władza publicznie ocenia uczynki i charaktery obywateli. Daje m.in. odpowiedzi na takie pytania jak:

  •     Czy pracodawca, u którego chcę się zatrudnić był pozywany przez pracowników i byłych pracowników za niezapłacone wynagrodzenie? Czy wygrywał czy przegrywał te sprawy?
  •     Czy pracodawca, u którego chce się zatrudnić kobieta, był pozywany za molestowanie seksualne?
  •     Gdy biorę kredyt hipoteczny mogę sprawdzić: który bank najczęściej przegrywał pozwy wytoczone przez jego klientów.
  •     Czy lekarz do, którego idę na zabieg był pozywany za błędy lekarskie?
  •     Czy producent żywności, u którego chce złożyć zamówienie do swojej restauracji był pozwany, za niedotrzymanie norm produkcji?
  •     Czy człowiek, z którym chce założyć spółkę, miał jakieś sprawy w sądzie?
  •     Czy człowiek, od którego chcę kupić nieruchomość miał jakieś sprawy w sądzie w związku z tą nieruchomością.
  •     Czy deweloper, który chce założyć spółkę z gminą na rozwój centrum miasta był skazany za nieuczciwe praktyki biznesowe?
  •     Czy kandydat na stanowiska publiczne był karany, np. za korupcję?
  •     Czy potencjalny pożyczkobiorca był wcześniej karany za przestępstwa gospodarcze?
  •     Czy właściciel przedsiębiorstwa proponujący przystąpienie do jego spółki był wcześniej karany za przestępstwa gospodarcze?
  •     Czy adwokat lub radca, którego chcę wynająć był pozywany przez swych byłych klientów?
  •     Czy mężczyzna poznany w internetowym serwisie randkowym, był wcześniej skazany za przemoc wobec kobiet?

Polscy prawnicy, chcieliby jawności udawanej jak do tej pory. Wyroku publicznie ogłoszonego ustnie do pustej sali sądowej. Następnie ukrycia wyroku i wszystkich dokumentów ze sprawy w niedostępnych lub trudnodostępnych archiwach. Jeszcze niedawno wmawiali nam, że wyroków sędziego się nie komentuje. Dziś tylko z przekąsem pomstują, że zwykli ludzie mają czelność komentować wyrok gdy nie znają akt sprawy. A jak zwykli ludzie mają znać akta sprawy jeśli są one dla zwykłego człowieka z ulicy niedostępne?!!! Nasi prawnicy chcą wręcz zwiększyć zakres tajności w sądach. Od lat kombinują jak utajniać wokandy (kartki na drzwiach sądów z listą spraw, gdzie stoi z kim o co się sądzi). Upierają się też w nieprawdziwym twierdzeniu, że prawo UE nakazuje publikowane wyroki sądów pozbawiać nazw stron sprawy, itd., itp.

W demokracji wymierzanie sprawiedliwości nie jest prywatną sprawą. Jeśli mamy mieć pewność, że za podobne przestępstwa syn burmistrza i syn rolnika są podobnie skazywani potrzebujemy wiedzy o tym co się dzieje w sądzie. Jeśli mamy mieć szansę się wystrzegać osób, które są sądownie zweryfikowanymi złoczyńcami potrzebujemy odkładania wszystkich decyzji sędziów w publicznie dostępnym internetowym archiwum.

Ale nasi prawnicy myślą inaczej. Ze szkodą dla nas. Marcin Plichta uprzednio skazany za przestępstwa gospodarcze założył Amber Gold i oszukał dziesiątki tysięcy obywateli. Gdyby wyroki skazujące Marcina Plichtę umieszczone byłyby w internecie z podaniem jego imienia, nazwiska i roku urodzenia potencjalni klienci Amber Gold oraz dziennikarze mogliby ustalić, że Marcin Plichta był już skazany za przestępstwa. Uchroniłoby to dziesiątki tysięcy Polaków przed utratą oszczędności życia. Dziś jedyne co mogą zrobić to czekać długie lata na koniec procesu w sprawie Amber Gold i ewentualny zwrot resztek swoich oszczędności.

Prawnicy polscy mówią nam, że tradycja chowania decyzji sędziów chroni godność stron procesów sądowych. Chowanie przed oglądem ogółu obywateli spraw sądowych nie chroni przed czymkolwiek Kowalskiego. Sprawy zwykłego Kowalskiego nie interesują zazwyczaj ogółu – chyba, że Kowalski zderzy się w sądzie z kimś znanym lub wpływowym. Chowanie spraw chroni przed oglądem ogółu władzę i ułatwia ukrywanie spraw osób ze świecznika. Nie jest przypadkiem, że De Gaulle tuż przed lądowaniem aliantów w Normandii ogłosił zwiększenie prywatności we francuskim prawie. Chciał osłoną wymuszonej prawem niewiedzy przeciągnąć na swoją stronę Francuzów kolaborujących z Niemcami.

Na szczęście nie wszyscy nasi prawnicy mentalnie tkwią w XIX wieku. Rzadko ale zdarzają się tacy jak Bartosz Pilitowski prezes fundacji Courtwatch, który pisał we wspomnianej wyżej wymianie opinii tak:

„jak sprawa trafia pod obrady sądu staje się publiczna. Prawo do prywatności jest chronione poprzez możliwość wyłączenia jawności ROZPRAWY ze względu na ważny interes prywatny stron. Nie obejmuje to prawa do utajnienia faktu, że jest się stroną postępowania sądowego. I dobrze.”

Interes ogółu w zrozumieniu jak przestępcy i strony sporów są traktowani przez wymiar sprawiedliwości są ważniejsze od poczucia wstydu osób łamiących prawo czy dyskomfortu stron postępowania z publicznego oglądu spraw sądowych. Kto, kogo i za co sądzi jest sprawą publiczną, bo sędziowie sprawują władzę. 

W latach 1989-91 pracował z profesorem Sachsem. Absolwent Harvardu. Od 1995 zajmuje się doradztwem gospodarczym - pomaga zarządom i właścicielom spółek w podejmowaniu strategicznych decyzji. W tym czasie brał udział w ponad pięćdziesięciu transakcjach kupna i sprzedaży spółek, z czego około dwudziestu doszło do skutku na łączną sumę ponad 1 miliarda euro. Ekspert Instytut Sobieskiego oraz Warsaw Enterprise Institute. Autor koncepcji wprowadzenia do polskiego porządku prawnego Publicznego Wysłuchania. Pomiędzy rokiem 2011-2013 prezes Forum Obywatelskiego Rozwoju, gdzie 10-krotnie zwiększył liczbę współpracowników oraz po raz pierwszy w historii FOR doprowadził do wzrostu środków pozyskiwanych od darczyńców. Opublikował raport szacujący dług publiczny Polski na powyżej 200% PKB, książkę pt. „Podstawy Analizy Finansów Firm” wydaną nakładem Stowarzyszenia Księgowych w Polsce oraz kilkadziesiąt raportów i artykułów o ekonomii politycznej reform. Członek zespołu ministra sprawiedliwości ds. nowelizacji prawa upadłościowego. Strażak w Ochotniczej Straży Pożarnej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo