Dziś strasburski Trybunał Praw Człowieka rozpoczął rozpatrywanie skargi na Rosję skierowanej przez Polskę - o ludobójstwo katyńskie. Wyrok w tej sprawie może mieć bardzo duże symboliczne i historyczne znaczenie. Rosjanie już na wstępnie pokazali "dobrą wolę" - chcą uznać sprawę za przedawnioną.
Nawet jeżeli na całą sprawę popatrzeć z dystansu, to trudno nie byc oburzonym. Zbrodniarze hitlerowscy mieli Norymbergię, współcześni wojenni rzeźnicy z Bałkanów i Afryki mają - mniej lub bardziej sprawiedliwie działający - trybunał w Hadze. Tymczasem zbrodnia sprzed 71 laty wciąż umyka tak zwanej światowej sprawiedliwości. Mimo, że zamordowanie bezbronnych polskich oficerów było jawnym pogwałceniem wszelkich międzynarodowych konwencji. Pamiętam, jak bodaj sześć czy siedem lat temu rozmawiałam z ówczesnym doradcą prezydenta Putina Glebem Pawłowskim, który nie mógł zrozumieć, dlaczego Polacy wciąż mówią o krzywdach historycznych. Wklejam odpowiedni fragment :
"Wcześniej nie było problemów, bo Jelcyn przeprosił Polaków za Katyń, ale za Putina śledztwo zostało umorzone.
- Trudno oczekiwać, by każdy prezydent Rosji przepraszał za Katyń. Relacje Jelcyna z Wałęsą były dobre i pozbawione wzajemnych pretensji. Kwaśniewski zmienił styl i - moim zdaniem - popełnił błąd. Stosunek do historii to subtelna sprawa, zmienia się powoli i nie lubi krzyku. Za Kwaśniewskiego zaufanie zostało naruszone, a przyczyn tej sytuacji trzeba szukać w Warszawie, a nie w Moskwie."
Tyle Gleb Pawłowski.
Inny doradca Putina na pytanie o Katyń z oburzeniem zapytał - "a dlaczego niby Rosja miałaby odpowiadać za zbrodnie sowieckie? Może ci, którzy strzelali do polskich oficerów nie byli Rosjanami. Najlepiej znajdźcie tych, co strzelali. O ile jeszcze żyją"
Ta odpowiedź była dla mnie i jest nadal kwintesencją rosyjskiego podejścia do odpowiedzialności i zbrodni. Rosja po prostu nie ma zwyczaju przepraszania za swoje zbrodnie. Bo w zasadzie, patrząc na historię, nic innego robić nie powinna tylko przepraszać i przepraszać.
Choć się absolutnie z tym nie zgadzam, potrafię częściowo zrozumieć rosyjskie podejście do sprawy Katynia. Bo jeśli Rosja przeprosiłaby Polskę za Katyń (swoją drogą dziwnie infantylnie brzmi słowo przeprosić w kontekście takiej zbrodni), to musiałaby sie liczyć z tym, że posypią się kolejne skargi, Czeczenia, Gruzja z najnowszych czy np. Ukraina za Wielki Głód z dawniejszych.
Rosyjska taktyka będzie zatem polegała zapewne na wyszukiwaniu formalnych pretekstów, takich jak przedawnienie właśnie.
Wyrok, niezależnie od tego jaki będzie, będzie z pewnością ważnym precedensem.
Inne tematy w dziale Polityka