Trzeba przyznać, iż nader skomplikowane relacje między tymi krajami są w stanie blokować wiele procesów, zarówno wewnątrz Unii Europejskiej, jak i NATO. Grecja jak może utrudnia zbliżenie Turcji do UE, Turcja zaś wykorzystuje swoją pozycję w NATO, by tam przeszkadzać Grecji. A gdzie dwóch się bije (właściwie trzech), tam czwarty traci.
Trzeba przyznać, że jeśli istnieje coś takiego jak cechy charakterystyczne dla danego regionu, to mieszkańców Bałkanów cechuje z pewnością buta i upór, przechodzący w zawziętość (wiem, o czym piszę -:) ). Na gruncie relacji międzypersonalnych nastręcza to kłopotów, mna gruncie jednak relacji międzypaństwowych generuje to prawdziwe problemy. Popatrzmy na efekty konfliktu grecko-tureckiego. Grecja jak może tak stara się stać na przeszkodzie integracji turecko-unijnej (inna sprawa, że sami Turcy nierzadko dostarczają dobrych argumentów). Na razie, a pewnie w perspektywie mojego życia nic się w tym względzie nie zmieni, akcesja Turcji to sprawa równie abstrakcyjna jak akcesja Ukrainy. Gdyby jednak Ankara zbliżyła się do Brukseli, oczekiwać by można grecko-cypryjskiego weta. Zresztą wskutek uporu cypryjskich Greków, tylko właśnie grecka część wyspy weszła 7 lat temu do Unii. Turcja odbija sobie upokorzenia na arenie NATO. Wykorzystując mocną pozycję (jest sojuszowi naprawdę potrzebnym sojusznikiem), jak może tak osłabia pozycję Grecji (również przy pomocy samej Grecji).
Cierpią na tym sporze zatem obie organizacje najbardziej i dlatego we wspólnym wszystkich interesie byłoby rozwiązanie konfliktu grecko-tureckiego. Biorąc to wszystko pod uwagę prezydencja cypryjska, która rozpocznie się w połowie przyszłego roku zapowiada się wielce interesująco. Turcja już zapowiedziała swój bojkot rozmów z Unią w tym czasie.
Ciekawa byłam jak kryzys finansowy wpłynął na podejście Grecji do Macedonii i jej nazwy. Właśnie posługiwanie się przez byłą jugosłowiańską republikę historyczną nazwą Macedonia jest powodem, dla którego Grecja wetuje wejście Macedonii do NATO. Pamiętam dramatyczną w swym przebiegu konferencję prasową na szczycie NATO w Bukareszcie w 2008 roku, kiedy po ogloszeniu przez ówczesnego sekretarza generalnego Paktu, iż Macedonia (po sprzeciwie Grecji) nie znajdzie się na szybkiej ścieżce do członkostwa, wszyscy obecni macedońscy dziennikarze, trzymając w rękach flagę swojego kraju opuścili salę. I cóż, minęły od tej pory trzy lata. Chorwacja i Albania są już w NATO. A Macedonia jak nie była, tak nie jest. Bo Grecja nie zamierza odpuścić. Inna sprawa, że "fajromowcy" (jak ich nazywają dyplomaci w Brukseli) również nie chcą iść na ustępstwa. I nie ma co się śmiać, bo sytuacja Macedonii jest nader niestabilna. Głównie za sprawą sąsiadującego z nią opanowanego przez mafię Kosowa , a i potężnej mniejszości albańskiej mieszkającej głównie w zachodniej Macedonii (od 30 do 40 proc. populacji, a wziąwszy pod uwagę przyrost naturalny tamtejszych Albańczyków proporcje będą się jeszcze szybciej i bardziej zmieniać). Tak więc okazać się może, iż Macedonia potrzebować będzie parasola ochronnego NATO. Można oczywiście snuć spekulacje, że sprzeciw Grecji jest na rękę reszcie Paktu, bo w końcu po co przyjmować kraj, mający nieuregulowane stosunku z sąsiadami i niepewną sytuację wewnętrzną. Ale trzeba się liczyć z tym, że bomba macedońska może wybuchnąć i zmniejszyć siłę tego wybuchu mogłaby obecność Macedonii w NATO. Ale cóż, bałkański upór jest jak na razie nie do pokonania i nawet wewnętrzne problemy Grecji nie są w stanie tego zmienić.
Inne tematy w dziale Polityka