Jak już wspomniałam w mojej notce biograficznej, celem tego blogu jest opisywanie walki mojego brata i calej naszej rodziny z "wymiarem sprawiedliwości" w Polsce. Ponieważ walka ta trwa już dziewiąty rok, na początek trochę historii. Opowieść tę ze względu na rozmiary podzieliłam na kilka części. Oto pierwsza:
Ten koszmar zaczął się ciepłego sierpniowego dnia 1999 roku. Nic nie wskazywało na to, że dzień ten będzie tak brzemienny w skutki dla mojego brata i całej naszej rodzinny.
W jeziorze Pluszne w okolicy Olsztyna wyłowiono poćwiartowane szczątki ludzkie. Czytam o takich zdarzeniach w gazetach, słyszę w TV i są one tak odległe i nierealne, że poza chwilą refleksji i empatii dla ludzi, których to dotyczy, wracam do swoich małych i większych problemów i życie toczy sie dalej. Tym razem okazało się, że wydarzenie to, nie tylko dotyczy mnie, mojej siostry a przede wszystkim mojego brata i naszych rodzin, ale że też zmieni nasze życie na zawsze.
Ten sierpniowy dzień zmienił wszystko. Teraz jest życie przed sierpniem 1999 i życie po sierpniu 1999 i te dwa - boleśnie niewiele mają ze sobą coś wspólnego. Przez ostatnie osiem lat, budzę się codziennie i mam nadzieję, że dzisiaj jest właśnie ten dzień, kiedy ten koszmarny sen się skończy. I okazuje się poraz n-ty, że nie dziś, więc może jutro? Może za miesiąc? Bo przecież musi się kiedyś skończyć, innaczej nic już nie ma sensu.
Moje, jak się okazało naiwne, infantylne i idealistyczne postrzeganie „prawa” i „sprawiedliwosci” musiałam skonfrontować z realiami „ polskiej sprawiedliwości” i „ polskiego prawa”.
A konfrontacja ta była brutalna.
Szczątki ludzkie wyłowione w jeziorze Pluszne, zostały uznane przez organy ścigania, za należące do T. S. Konsekwencją tego pierwszego założenia, była następna konkluzja organów ścigania, a mianowicie uznano, że mój brat miał związek z tym przestępstwem.
Dlaczego? Motyw(y)?
Po pierwsze - w miejscowości Pluski (leżącej nad jez. Pluszne) brat miał kolegę i bywał tam.
Po drugie - T.S miał przelotny romans z ex- żoną mojego brata.
Po trzecie - T.S był podejrzany o podłożenie bomby w domu przyjaciela mojego brata, K.A w Suwałkach. K.A stracilł nogę w wyniku wybuchu tej bomby.
Po czwarte - T.S zaginął w połowie kwietnia w Suwałkach.
Zrozumiałe było więc zainteresowanie Policji i Prokuratury w Olsztynie osobą mojego brat
Niezrozumiałe i oburzajace były dalsze działania tychże. Najpierw organy ścigania, później Sądy wszystkich instancji w imię prawa, łamały bezkarnie wszelkie prawa obowiazujące w Polsce.
Stalinowska doktryna radzieckiego prokuratora generalnego –.. Dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf...” i powiedzenie Dzierżyńskiego – „...nie ma niewinnych, są tylko źle przesłuchiwani...”, te dwa cytaty najlepiej oddają metody działania policji i prokuratury a także sądów w tej sprawie.
Sledztwo trwalo ponad trzy lata.
Nie sposób na takich łamach opisać sprawę, w której jest 12 tomów akt.
●●●
W telegraficznym skrócie:
Sledzwo najpierw było prowadzone w Olsztynie przez prokuratora P.J. Prok.P.J założył, a później fałszując dokumenty i ukrywając dowody, „udowodnił”, że znalezione w jeziorze Pluszne szczątki ludzkie, należą do zaginionego T.S.
I tak, w czasie śledztwa usunięto prawe podudzie, które gdyby należało do T.S, posiadałoby tatuaż. Następnie usunięto część dokumentacji fotograficznej i sfałszowano dokumentację z oględzin i autopsji, aby wykazać, iż w jeziorze Pluszne znaleziono jedno podudzie – lewe, czyli to bez tatuażu.
Prokuratura podczas śledztwa zleciła badanie DNA śladów śliny z taśm, którymi oklejone były worki foliowe z rozkawałkowanymi szczątkami i porównanie ich z profilami DNA podejrzanych, m. in. mojego brata. Badanie DNA wykazało, iż ślina należała do kobiety. Wszyscy podejrzani to byli mężczyźni. Prokuratura nie kiwnęła nawet palcem w bucie, aby wyjaśnić, kim była ta zamieszana w morderstwo kobieta, a żadna kobieta nigdy nie była podejrzana w tym śledztwie!
Wykonano też badanie porównawcze DNA poszczególnych części szczątków NN, aby wykazać, iż pochodzą od jednej ofiary, a także badanie porównawcze DNA domniemanej matki i NN. To badanie nie dało też odpowiedzi, czy jest to syn badanej kobiety.
Natomiast w powyżej wspomnianych dwóch badaniach DNA - NN profile DNA różnią się na jednym alelu, a przecież miały być profilami genetycznymi tych samych szczątków, więc powinny być identyczne.
Nie porównano, a przynajmniej nie ma w aktach sprawy takich dokumentów - uzębienia NN z uzębieniem T.S, natomiast wyrwano wpisy dentystyczne w więziennej książeczce zdrowia – jest na to dowód w aktach !.
W celu „identyfikacji” prok. P.J. zlecił baantropologiczne, a po odtworzeniu wyglądu twarzy znalezionej czaszki, kiedy nie przypominała nawet zaginionego T.S, zlecił następną opinię antropologiczną. Tym razem pani antropolog „aluzju paniała” i superprojekcja, pomimo „drobnych pomyłek” – jak to, że dowodowa czaszka miała tyłozgryz, a T.S prawidłowy zgryz, a „superprojekcja” to był taki bardziej „superkit”, jasny nawet dla laika, antropolog kategorycznie zaopiniowała, że dowodowa czaszka należy do T.S.
Do przeprowadzenia badań antropologicznych, czaszka musi być zmaserowana, (usunięta tkanka miękka). Po maseracji okazało się, że NN miał stary postrzał w żuchwę ( miejsce to opisał medyk sądowy i antropolog przed maseracją, jako brak zęba, zębodół zarośnięty).
To była niespodzianka dla prokuratora P.J Najpierw prawe podudzie bez tatuażu, którego się pozbyto, żeby udowodnić, iż szczątki należą do T.S, a teraz stary postrzał w żuchwę.
Po przepytaniu rodziny i znajomych T.S, czy był postrzelony w przeszłości i otrzymaniu negatywnej odpowiedzi, prokurator J, a po przejęciu śledztwa prokurator T.K. a gdy tego odsunięto niespodziewanie od śledztwa ( o tym więcej w dalszej części) jego następca prokurator K.W przy pomocy absurdalnych zeznań medyka "udowodnił" !, że postrzał ten został oddany w chwili śmierci ofiary,!!!
Jak narazie, jeszcze ludzkość nie wymyśliła takiej broni, która penetruje kość ( tutaj żuchwy) a nie zostawia śladu wlotu i uszkodzeń na tkance miękkiej. Miejsce postrzału jest opisane w dokumentach 3 razy- dwa razy przez medyka i raz przez antropolaga, tkanka miękka na żuchwie zachowana – brak zęba 6-, zębodół zarośnięty!
Pomimo falszowania akt i usuwania dokumentów wskazujących, iż znalezione szczątki nie należą do T.S, nie usunięto w całości tych dokumentów, które wskazują, iż szczątki należały do NN a nie T.S i są one w aktach.
Np.video i protokoły oględzin wskazują, że znaleziono jedno podudzie,( wpłynęły one na Dziennik Podawczy 3 m.ce po sporzadzeniu, już po otrzymaniu przez prok. J. - I badania antropologicznego i części DNA!))
I tak protokoł autopsji, protokoł pobrania mat. DNA, ptotokoły daktyloskopii podają, iż znaleziono dwa podudzia. Medyk sądowy składając zeznania rok po znalezieniu szczątków, zeznał, odświeżając pamięć zdjęciami z miejsca znalezienia, że w jeziorze znaleziono dwa podudzia! Nie ma oczywiście tych zdjęć obecnie w aktach sprawy!
Co do protokolu autopsji, gdzie medyk opisuje również badanie dwóch podudzi, medyk zeznał, iż przepisywał protokoł i popelnił techniczną pomyłkę przy przepisywaniu, bo dysponuje dużą ilością szczątków i przepisując wstawił tam ( 8 razy!!!) podudzia - w liczbie mnogiej.! Miejmy nadzieję, że przy dysponowaniu tak dużą ilością szczątków, badał rzeczywiście te znalezione nad jeziorem Pluszne.! Nie wyjaśnił natomiast, dlaczego również na protokole pobrania materiału do badań DNA , podczas tej autopsji, pobrał, jak wynika z dokumentów - fragment owłosionej skóry lewego podudzia, fragment górnej nasady prawej kości piszczelowej.
Co do zeznania, „sprostował” w następnym twierdząc, że składa to zeznanie również odświeżając swoją pamięć zdjęciami wykonanymi podczas znalezienia szczątków, ale tym razem jest tylko jedno podudzie, co więcej pamięta wyraźnie - chociaż jest to już dwa lata po znalezieniu szczątków – że sam układał szczątki – aby fotograf zrobił te zdjęcia.
Ten sam medyk “pomylił” się jeszcze kilka razy. I tak podczas autopsji stwierdził, że ciało NN, zostało rozkawałkowane przy użyciu siekiery lub topora. Pod koniec śledztwa, kiedy prokuratura miała zeznanie świadka, że jeden z domniemanych zabójców szedł do lasu z piłą – medyk zmienił zdanie i stwierdził, że rozkawałkowano ofiarę piłą.
A przecież każdy, kto kiedykolwiek używał tych narzędzi, wie, że pozostawiają one zupełnie inne ślady na przecinanym materiale, a więc i na kości i nie może być mowy, aby pomylić charakterystyczne ślady cięcia piłą ze śladami po cięciu siekierą czy toporem! Nie trzeba być biegłym sądowym!
Dodać trzeba, że prokuratura miała do dyspozycji piłę, która podobno była użyta do rozkawałkowania i nie przeprowadziła badań mechanoskopowych, aby wykazyć, że ślady na kościach szczątków, są śladami tej piły. Byłby to jedyny materialny dowód, że zabójstwo zostało dokonane w Pluskach, jeżeli scenariusz prokuratury był prawdziwy.
Fałszywe ustalenia prokuratury w Olsztynie, że znalezione szczątki, to szczątki T.S, pozwoliły kontynuować śledztwo, teraz już w sprawie nie mordestwa NN, ale mordestwa T.S.
●●●
Mój brat stał się jednym z głównych podejrzanych:
Ponieważ wg. prokuratora miał motyw – zemsta „rogacza” na kochanku ex-żony, a także bywał w Pluskach w pobliżu miejsca znalezienia szczątków.
Po 11 m-cach śledztwa w Olsztynie, przekazano je do Prokuratury w Białymstoku, ponieważ T.S pochodził z Suwałk i większość świadków też z tamtąd.
Prokurator T.K z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku i podkom. A.M z Wydz.IX CBS KGP, też w Białymstoku, przesłuchiwali osobiście kluczowych świadkow w tej sprawie. Z akt sprawy wynika niezbicie, że przytoczone powyżej powiedzenie towarzysza Dzierżynskiego, to byla aktywnie stosowana metoda przez prokuratora K. i podkom. M. Współpodejrzani i świadkowie byli straszeni, obiecywano im zwolnienie z aresztu, odczytywano im „protokoły” zeznań innych osób i nakłaniano do potwierdzenia, przesłuchiwano osoby, które byly pod wpływem leków psychotropowych, a także osody, które uznane były wyrokami sądowymi, za chore psychicznie, a zeznania te były podczas procesu podstawą ustaleń sądu. A przecież są odpowiednie przepisy k.p.k regulujące przesłuchiwanie świadków i współpodejrzanych. Cel uświęcał środki – po fałszywym udowodnieniu, iż znalezione szczątki należą do T.S – celem było „udowodnienie”, że „wytypowani czy też wylosowani” sprawcy, a wsród nich mój brat, zamordowali T.S.
Prokurator T.K. z podk. A.M. metodami wspomnianymi powyżej „zebrali” gross „materiału dowodowego” wskazującego na winę mojego brata i innych podejrzanych. Kiedy już wszystko miał zapięte na ostatni guzik, niespodziewanie prokurator T.K. został odsunięty od śledztwa, a później zwolniony z Prokuratury w Białymstoku.
Sledztwo przejął prokurator K.W. i to on napisał akt oskarżenia i był oskarżycielem podczas rozprawy.
Działania prokuratorów są nie tylko naganne w świetle prawa, bulwersujące i oburzające moralnie i etycznie,ale również wskazują jednoznacznie, iż jakpowiedział w wywiadzie dla tygodnika „Wprost”RPO dr. Janusz Kochanowski: „...wymiar sprawiedliwości w Polsce nie funkcjonuje...układa mi się to w logiczny ciąg bandyckich przejawów działalności państwa...Wyć mi się chce...” tygodnik Wprost 4 maja 2008 nr.18 str. 34-35
Powyżej wspomniany wywiad dotyczył m.in. sprawy Krzysztofa Olewnika. Wiąże się również z postępowaniem wyjaśniającym, prowadzonym przez Prokuraturę Apelacyjną w Gdańsku w sprawie Prokuratora P.J. i jego roli w śledztwie w sprawie Krzysztofa Olewnika.
Dzięki walce o sprawiedliwość Państwa Olewników i zmianie kierownictwa w Ministerstwie Sprawiedliwości, zarzuty moje dotyczące działań Prokuraratora P.J. w sprawie mojego brata nabierają innych rozmiarów. Już nie są absurdem jak nazwał je Sąd meriti w tej sprawie.
Nie podlega dyskusji, iż sprawa mojego brata, pospolitego złodzieja i recydywisty, nie jest ani atrakcyjna ani „sexy”, tak dla prasy jak i dla wymiaru sprawiedliwosci.. Nie zmienia to fundamentalnego faktu, zagwarantowanego Konstytucją RP, „...iżwszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne...”
W sprawie Krzysztofa Olewnika prokuratorowi P.J. zarzuca się umorzenie wątku udziału Eugeniusza D. ps. „Gienek” w porwaniu. Zarzuca mu się też pozwolenie Grzegorzowi K. na zapoznanie się z aktami sprawy dot. porwania Krzysztofa Olewnika i inne dotyczące pomijania zgłaszanych dowodów przez rodzinę.
W sprawie mojego brata zarzucam prokuratorowi P.J. fałszowanie dokumentów śledztwa i w konsekwencji fałszywe ustalenie, iż dowodowe szczątki należą do T.S, co pozwoliło prokuratorowi P.J. rozpocząć i kontynuować śledztwo przeciwko mojemu bratu i innym. Prokurator P.J. swoimi oburzającymi działaniami w tym śledztwie, ropoczął swego rodzaju reakcję łańcuchową w tej sprawie. Prokuratorzy, którzy przejęli tę sprawę w białostockiej prokuraturze bezkrytycznie kontynuowali śledztwo, nie w celu wyjaśnienia losów T.S, czy też losów człowieka, którego szczątki znaleziono w jeziorze Pluszne, ale aby udowodnić tezę i ustalenia prokuratora P.J., iż w jeziorze Pluszne znaleziono szczątki T.S, a mój brat i inni, są winni jego zabójstwa.
Sprawa mojego brata na równi ze sprawą Krzysztofa Olewnika powinna być wyjaśniona. W obu wypadkach „wymiar sprawiedliwości” zawiódł .
Jak dotąd wezwanie w preambule Konstytucji: „... Wszystkich, którzy dla dobra Trzeciej Rzeczypospolitej tę Konstytucję będą stosowali, wzywamy, aby czynili to, dbając o zachowanie przyrodzonej godności człowieka, jego prawa do wolności i obowiązku solidarności z innymi, a poszanowanie tych zasad mieli za niewzruszoną podstawę Rzeczypospolitej Polskiej...”
Pozostało tak dla rodziny Państwa Olewników jak i dla mojego brata i mojej rodziny szlachetnym wezwaniem, zignorowanym przez wymiar sprawiedliwości.
Tak jak rodzina Państwa Olewników, tak i mój brat i moja rodzina dalej jesteśmy „...pomni gorzkich doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności i prawa człowieka były w naszej Ojczyźnie łamane,,,,” Preambuła Konstytucja PR.
Rodzina Państwa Olewników straciła Krzysztofa i przez siedem lat „wymiar sprawiedliwosci” i różni hohsztaplerzy, często powiązani z władzami, wodzą ich za nos, wyciągają pieniądze, a winni dalej są bezkarni.
A mój brat dalej odsiaduje wyrok dożywotniego więzienia, za zabójstwo, którego nie było!
„..pragnąc na zawsze zagwarantować prawa obywatelskie, a działaniu instytucji publicznych zapewnić rzetelność i sprawność,w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem lub przed własnym sumieniem,...” ( preambuła Konstytucji RP)
Jak na razie są to tylko papierowe deklaracje.
Pragnę również dodać, że analizując akta sprawy natknęłam się na notatkę służbową prokuratora T.K do funkcjonariusza Policji M. polecającą znalezienie grobu T.S - NN i zorientowania się w procedurze ekshumacji. W środowisku przestępczym w Suwałkach były pogłoski, że Prokurator T.K. chce ekshumować szczątki, uznane za szczątki T.S.. Powyższa notatka potwierdza te pogłoski. W krótkim czasie po sporządzeniu tej notatki prokurator T.K. został odsunięty od śledztwa. Czyżby dlatego, iż powziął podejrzenia co do ustaleń identyfikacyjnych znalezionych szczątków, przez prokuratora P.J? Te fakty, również wzmacniają moje zarzuty co do uczciwości i etyki zawodowej prokuratora P.J., te fakty również nigdy nie zostały wyjaśnione.
Jestem świadoma odpowiedzialności karnej z art. 212 & 1 i 2 Kk i oświadczam, iż informacje na tym blogu podlegają ochronie art. 213 & 2 Kk. Jestem świadoma, że niepoparte żadnymi dowodami pomówienia, nie podlegają również ochronie art. 10 Europejskiej Konwencji Prawa Człowieka.
Badania Worldwide Press Freedom Index wskazują, że Polska z punktu widzenia wolności prasy jest na ostatnim miejscu spośród krajów Unii Europejskiej i na 58 w rankingu światowym .
„...Osoby wykonujące funkcje publiczne- ze względu na swą pozycję i możliwość oddziaływania zachowaniami, decyzjami, postawami, poglądami na sytuację szerszych grup społecznych - muszą zaakceptować ryzyko wystawienia się na surowszą ocenę opinii publicznej...” SK 43/05 12.05.2008
W interesie demokratycznego państwa prawa leży, aby wyroki sądowe podlegały nie tylko ocenie i kontroli instancyjnej, ale by mogły podlegać ocenie i krytyce ze strony opinii publicznej.
Wszystkich czytelników informuję, że wolność wypowiedzi i swoboda wyrażania swoich poglądów jest zagwarantowana art. 54 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej. Artykuł ten gwarantuje również prawo do informowania o działalności osób pełniących funkcje publiczne.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości