Dorota Kania Dorota Kania
3246
BLOG

Adam Michnik. Demiurg w gumowych klapkach

Dorota Kania Dorota Kania Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 75

„Pan pozdrowi brata, panie redaktorze” - to zdanie wypowiedziane do Adama Michnika przez Dominika Tarczyńskiego wywołało falę oburzenia w środowisku redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. Brat – czyli Stefan Michnik - to stalinowski sędzia, na którym ciążą zarzuty popełnienia zbrodni przeciwko ludzkości i który do dziś pozostaje bezkarny.

Europoseł PiS Dominik Tarczyński spotkał Adama Michnika przypadkowo w pociągu. W sieci zamieścił nagranie, na którym zwraca się do Adama Michnika, by „pozdrowił brata”. Niemal natychmiast zareagowali koledzy Michnika z „GW” oraz politycy opozycji, między innymi Dariusz Rosati, który w dokumentach Instytutu Pamięci Narodowej figuruje jako zarejestrowany tajny współpracownik komunistycznej bezpieki o pseudonimie „Buyer”. Gazeta pl. zaś doniosła, że Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych poinformował na Facebooku, że złoży do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Ośrodek, którego założyciel Rafał Gaweł został prawomocnie skazany na karę dwóch lat pozbawienia wolności za wyłudzenia i oszustwa, których dopuścił się, prowadząc działalność gospodarczą. I który był namiętnie cytowany przez „GW” jako tropiciel „polskich faszystów i antysemitów”. 

Resortowe dziecko z Alei Przyjaciół 

Dlaczego wypowiedziane przez Dominiak Tarczyńskiego zdanie tak bardzo oburzyło środowisko Adama Michnika? Jednym z powodów jest ogromna popularność europosła PiS w sieci, i to nie tylko w Polsce. To już nie jest anonimowy internauta, który pisze na swoim profilu „niech Adam pozdrowi brata”, tylko znaczący polityk, który poprzez zamieszczony w sieci filmik kieruje uwagę na to, kim był Stefan Michnik. A w konsekwencji – rodzina naczelnego „Gazety Wyborczej”.

Wydawało by się, że po naszych „Resortowych dzieciach” nie trzeba już przypominać, że Adam Michnik jest typowym resortowym dzieckiem, jednak po tym, co się dzieje z przedstawianiem historii najnowszej (czyli w krzywym zwierciadle) okazuje się, że nieustannie trzeba o tym przypominać. Że ojciec Michnika – Ozjasz Szechter był funkcyjnym działaczem nielegalnej Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, dążącej do oderwania od Polski Galicji Wschodniej i Wołynia oraz przyłączenia tych ziem do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. W procesie łuckim w 1934 r. został skazany na osiem lat więzienia. Po II wojnie światowej Ozjasz Szechter na polecenie Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej przejechał do Polski i pracował m.in. jako zastępca redaktora naczelnego pisma związkowego „Głos Pracy”.

Matka, Helena Michnik, komunistka, była wykładowczynią w szkole Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który bezpośrednio podlegał Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego, następnie była nauczycielką historii i autorką podręczników szkolnych

Brat Stefan Michnik był stalinowskim sędzią wojskowym, który skazywał na śmierć polskich bohaterów, był także obecny podczas wykonywania wyroków. Podejrzany o zbrodnie przeciwko ludzkości spokojnie mieszka w Szwecji, której władze nie zgadzają się na jego ekstradycję. Cała rodzina mieszkała przy Alei Przyjaciół, którą zaraz po wojnie zasiedliły osoby zajmujące ważne stanowiska państwowe funkcjonariusze różnych urzędów, w tym aparatu bezpieczeństwa stanowiące elitę komunistyczną.

Gdy przypomina się rodzinę Adama Michnika, pojawia się od razu stwierdzenie, że „dzieci nie odpowiadają za rodziców a rodzeństwo – za brata lub siostrę”. Jest to oczywiście prawda – mało tego znam osoby, które zdecydowanie odcięły się od komunistycznych korzeni swoich rodziców.

Czy tak też było w przypadku Adama Michnika? Publikacje, które ukazywały się w kierowanej przez niego „Gazecie Wyborczej” wskazują na to, że nie.

Wystarczy przypomnieć tytuł z 11 października 2008 z gazety.pl „Adam Michnik broni godności i prawdy o ojcu” - chodziło o proces, który Michnik wytoczył IPN za publikację, w której napisano, że Ozjasz Szechter został skazany na osiem lat pozbawienia wolności w tzw. procesie łuckim w 1934 za szpiegostwo na rzecz ZSRR. Szechter został skazany nie za szpiegostwo, a za próbę zmiany przemocą ustroju Państwa Polskiego i zastąpienia go ustrojem komunistycznym oraz oderwania od państwa polskiego południowo-wschodnich województw, co było zagrożone wyższą karą niż szpiegostwo.

Nietykalna PPR 

Warto także przypomnieć ataki „GW” na historyka dr Piotra Gontarczyka po publikacji jego książki pt. „PPR. Droga do władzy”. Książka zebrała znakomite recenzje od wybitnych historyków – i zasłużenie, ponieważ po raz pierwszy, na podstawie archiwaliów dokładnie została opisana Polska Partia Robotnicza. Ta sama, której prominentnym działaczem był Ozjasz Szechter, ojciec Adama Michnika.

„Ta książka powinna być obowiązkową lekturą dla studentów wszystkich tych wydziałów uniwersyteckich, na których wykładana jest najnowsza historia Polski”- napisał prof. Marek Kazimierz Kamiński: podobnych recenzji było znacznie więcej.

Z dr Gontarczykiem w czerwcu 2008 r. na łamach „GW „rozprawili” się Wojciech Czuchnowski oraz Adam Leszczyński.

„Wysokie stanowisko w IPN, głośne artykuły w prasie, a dziś książka o domniemanej współpracy z SB Lecha Wałęsy to na razie szczytowe punkty w karierze Gontarczyka. Ale już pierwsze jego prace książkowe pokazują, że jego droga jest konsekwentna, a poglądy niezmienne. Najważniejszą pracą naukową Gontarczyka jest książkowa wersja jego doktoratu o historii PPR w latach 1941-44 opisująca drogę polskich komunistów do władzy” - czytamy w „GW”.

Czuchnowski i Leszczyński napisali o „skandalu”, jaki miał miejsce w Instytucie Historii PAN. Przeciwko publikacji dr Gontarczyka zaprotestowali: prof. Jerzy Borejsza (jego ojciec był znanym komunistą, a wuj Józef Goldberg, szerzej znany jako Józef Różański, był zbrodniarzem stalinowskim, oficerem NKWD, MBP, w którym zasłynął brutalnymi metodami śledczymi – m.in. nadzorował śledztwo w sprawie Witolda Pileckiego - oraz funkcyjnym działaczem PPR) i prof. Tomasza Szaroty (publikował na łamach „GW”).

Wzburzenie, jakie wywołała w „GW” książka dr Gontarczyka nie budzi zdziwienia, gdy się ją przeczyta. Obraz degeneratów, alkoholików i antysemitów, którzy zasilili szeregi PPR, kłóci się z obrazem „kulturalnych, inteligentnych komunistów”, który przez lata przedstawiali ludzie ze środowiska Adama Michnika.

Zamki na piasku 

Polityka i relatywizm były zawsze obecne w publicystyce Adama Michnika i w jego gazecie. Pomniejszanie zbrodni komunistycznych i frontalny atak na Narodowe Siły Zbrojne ma także podłoże w konotacjach rodzinno – towarzyskich.

Każdy członek PPR był jednocześnie członkiem Gwardii Ludowej – zbrojnej organizacji PPR. W 1943 kierownictwo Narodowych Sił Zbrojnych oświadczyło, że PPR i GL działa w interesie ZSRS jako sowiecka agentura lub jako ekspozytura moskiewska. Żołnierze NSZ nie godząc się na sowiecką okupację, prowadzili działania przeciwko PRR, co nawet po latach było wystarczającym powodem do przedstawiania kłamliwej historii na ich temat na łamach „GW”.

Adam Michnik miał marzenie stworzenia gazety, która zmieni ludzi; będzie tworzyła wpływowe środowiska, które wzorem komunistycznej idei Antonio Gramsciego dokonają „marszu przez instytucje”, zawłaszczając kulturę, naukę, media. Przez pewien czas mu się to udawało – słynne „już nie żyjesz” kierowane do tych, którzy się z tym nie zgadzali, skazało wielu ludzi na środowiskową banicję. Na szczęście byli ludzie, którzy nie podporządkowali się dyktatowi Michnika i „GW” afera Rywina zaś obnażyła intencje intelektualistów z ulicy Czerskiej. To doprowadziło do tego, że gazeta, której „nie jest wszystko jedno” stała się karykaturą poważnego medium. Podobnie jak Adam Michnik, który już zawsze będzie mi się kojarzył z gumowymi, ogrodowymi klapkami, w których przyszedł w 2011 r. na obchody 4 czerwca 1989 r do Pałacu Prezydenckiego, gdzie Bronisław Komorowski odznaczył go za „wybitne zasługi dla transformacji ustrojowej”. Dziś wiemy, jakie to były „zasługi” - zapewne dlatego Adam Michnik z taką furią atakuje IPN.

Tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie"

Dziennikarka, pisarka ( "Resortowe dzieci" i nie tylko), scenarzystka, reżyser

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura