Wielu młodych, dobrze wykształconych ludzi pracuje za niewiele więcej niż płaca minimalna (fot. flickr.com/photos/ludophoto)
Wielu młodych, dobrze wykształconych ludzi pracuje za niewiele więcej niż płaca minimalna (fot. flickr.com/photos/ludophoto)
Łukasz Rogojsz Łukasz Rogojsz
1273
BLOG

Jak żyć, Pani minister Mucho, za „marne” 7 tys. zł netto?

Łukasz Rogojsz Łukasz Rogojsz Polityka Obserwuj notkę 7

Pytanie „Jak żyć, Panie premierze?” stało się w minionych miesiącach niemal kultowe. Niepostrzeżenie wkradło się z politycznej retoryki kampanijnej do języka codziennego, tworząc coś na kształt nowego związku frazeologicznego. Okazuje się jednak, że to pytanie można adresować również do osób ze szczebla ministerialnego. Najnowsze „newsy” moim faworytem czynią minister sportu i turystyki Joannę Muchę.

W ostatnim tygodniu zasłynęła ona głównie dzięki publikacji „Wprost”. Tygodnik ujawnił, że pani minister jako wicedyrektora Centralnego Ośrodka Sportu zatrudniła właściciela sieci salonów fryzjerskich, z usług których korzystała. Wyróżniony w ten sposób został 43-letni Marek Wieczorek.

Jego miesięczna pensja to ok. 10 tys. zł brutto, czyli mniej więcej siedem tys. zł „na rękę”. Do tego, naturalnie, trzeba doliczyć premie i inne możliwe dodatki. Dla porównania, dodam, że w 2012 roku płaca minimalna w Polsce wynosi 1500 zł brutto, natomiast przeciętne wynagrodzenie (tzw. średnia krajowa) 3624 zł brutto.

Oczywiście, oficjalna wersja to jego ponadprzeciętne kwalifikacje na tę posadę - ukończona ekonomia na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Do tego także trzy rodzaje studiów podyplomowych - zarządzanie na Uniwersytecie Jagiellońskim, logistyka w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie i marketing polityczny w Wyższej Szkole Zarządzania i Marketingu.

Julia Pitera, partyjna koleżanka pani minister, skomentowała swego czasu w „Rozmowie Rymanowskiego” na antenie TVN24 całą sprawę słowami: „ Tego typu przypadki podważają zaufanie do władzy. (...) Podejrzewam, że będzie to prześmiewane jeszcze długo”.

Mucha jednak zdaje się tym nie przejmować, zarzuty ws. zatrudnienia wicedyrektora COS uznając za absurdalne i oburzające. Ale to tak tylko tytułem wstępu, bo ani pan Wieczorek, ani COS nie są tematem tego tekstu. Szefowa resortu sportu i turystyki do niniejszego wpisu skłoniła mnie jedną ze swoich ostatnich wypowiedzi, też związaną z przedstawioną powyżej sprawą.

Otóż pani minister, komentując zatrudnienie Wieczorka i jego rzekome wspaniałe kwalifikacje na to stanowisko, powiedziała coś, co przyznaję - zwaliło mnie z nóg. - Z takim wykształceniem, za takie pieniądze mało kto chce pracować – żaliła się niedawno na łamach „Faktu”.

Nie wiem, w jakiej rzeczywistości pani Mucha żyje, jakie standardy życia utrzymuje i na co lubi wydawać pieniądze. Być może autorka tych słów zapomniała, że mamy kryzys oraz olbrzymie bezrobocie w grupie studentów i ludzi tuż po studiach (ponad 25 procent)? A może w ogóle jej to nie obchodzi? Dlatego pytam się, jak w takiej sytuacji wyborcy mają mieć zaufanie do władzy, skoro polityk, w dodatku na tak eksponowanym stanowisku, udziela tego rodzaju wypowiedzi?

A pan Wieczorek, w mojej opinii, wcale nie jest w zakresie sportu alfą i omegą, żeby gardzić tak „śmiesznymi pieniędzmi”, jak siedem tys. zł na rękę plus dodatki i premie. Ekonomia na UMCS? Trzy studia podyplomowe? No proszę, są lepsi, młodsi, lepiej wykształceni i bardziej perspektywiczni. 

Bez pracy pozostają młodzi ludzie po dwóch (a niekiedy nawet trzech!) fakultetach na najlepszych polskich uczelniach (i mówię tutaj nawet o kierunkach, na które jest popyt na rynku). Do tego znający dwa lub więcej języków obcych. Nawet zagraniczne studia nie gwarantują w Polsce pracy. A wszystko dlatego, że, niestety, te młode osoby często nie mają doświadczenia zawodowego w branży. Jakie wobec tego doświadczenie w sporcie ma pan Wieczorek, może poza tym, że pewnie jako dziecko lubił pograć w piłkę z kolegami?

Do tej pory Mucha była znana głównie, ze swojej równie „błyskotliwej” wypowiedzi dla partyjnej gazetki - „POgłos”. Przyznała wówczas, że ludzie starsi „chodzą do lekarza co dwa tygodnie dla rozrywki”, czym zszokowała nie tylko wyborców, ale nawet swoich kolegów z Platformy Obywatelskiej, którzy solidarnie ją za wspomnianą wypowiedź potępili. Teraz jednak pani minister przeszła chyba samą siebie.

Kiedy premier Donald Tusk powołał nowy rząd, poświęciłem sporo miejsca w jednym z wpisów właśnie osobie Joanny Muchy. Oto mały fragment:

Przykład drugi. Joanna Mucha i ministerstwo sportu. Adam Giersz rewelacyjny na tym stanowisku nie był, tu zgodzą się chyba wszyscy. Ale żeby od razu zastępować go posłanką Muchą? „Why Donald, why?” chciałoby się zapytać. Perfekcyjny angielski, ładna twarz, talent komunikacyjny są zdaniem premiera jej atutami. I to za ich pomocą ma zadbać o kondycję polskiego sportu. Podobno.

Przyznaję, zapomniałem wśród argumentów „za” jej kandydaturą wymienić dwóch rzeczy: zadziwiającego tupetu i znajomości w kręgach fryzjerskich. Dlatego, chociaż post factum, za popełnione niedopatrzenie przepraszam.  

"Człowiek rośnie w grze o wielkie cele" - Friedrich Schiller "Osiąga się triumf przez zwalczanie trudności" - Victor Marie Hugo "Fortuna boi się odważnych i uciska bojaźliwych" - Seneka Młodszy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka