W jakiejś książce o japońskich haiku wyczytałam, że Japończycy zajmujący się haiku stosowali taką zasadę dot. twórczości: nie należy wyczekiwać natchnienia, bo ono może nigdy nie nadejść. Trzeba pisać. Wysiedzieć swoje godziny, pisząc. Bo tylko wtedy, stworzy się szansę natchnieniu. Po serii tysiąca zwykłych haiku będzie mogło pewnego dnia pojawić się znienacka i przynieść jeden niezwykły wiersz.
Warto napisać wiele zapomnianych haiku dla tego jednego - który nigdy nie pójdzie w niepamięć.
Byłaby to więc teoria, mówiąca o tym, że trzeba być przez lata wytrwałym rzemieślnikiem po to, żeby raz na wiele lat przez krótką chwilę stać się artystą.
Inne tematy w dziale Rozmaitości