Tak jak obiecałem - zamieszczam (choć nieco opóźnione) uzupełnienie do poprzedniego tekstu.
Tak jak przypuszczałem - "Dziennik" markuje tylko, że dyskutuje o Katarynie.
I powiela kłamstwa...
We wpisie "Ekwinokcja i tym podobne cuda..." (w którym jedynym wesołym elementem było moje przekręcenie słowa ekwiwokacja, tak że w efekcie wyszła ekwinokcja) opisałem, jak to "Dziennik" w dyskusji o Katarynie próbuje odwracać kota ogonem.
Kończąc, napisałem: << [...] "Dziennik" pewnie jeszcze długo będzie sprowadzał wszystko do wydumanych pod niebo problemów i pytał: być albo nie być... >>.
I oto na stronie www.dziennik.pl pojawiły się m.in.: 3 godziny po moim wpisie "Czy ty też opluwasz anonimowo w sieci?"[1] (nota bene: tekst niepodpisany choćby pseudonimem...); 25 maja wypowiedź dla "Dziennika" prof. Marcina Króla, historyka idei, "Internet to nie śmietnik"[2]; również 25 maja tekst Pawła Kukiza "Chętnie sam pozwałbym Katarynę"[3]; 27 maja wywiad Macieja Walaszczyka z Kamilem Durczokiem[4]. Ponadto "Dziennik" zainicjował akcję "STOP chamstwu w sieci!".
Moje przewidywania całkowicie się ziściły, toteż znów mogę zacytować fragm. swojego poprzedniego wpisu: << Ale wszystko jakby wokół Kataryny. Chociaż może właśnie "wokół" jest tu dobrym słowem, bo "Dziennik" wokół Pani Kataryny się kręci (jak g...o w przeręblu), zamiast spojrzeć prawdzie w oczy i pisać o Pani Katarynie, nawiązując do tego, o co rzeczywiście w sprawie chodzi. Doprawdy już nie wiem - czy głupich szukają, czy za głupich uważają tych swoich czytelników? >>.
Bo czyż Pani Kataryna nieodpowiedzialnie i lekką ręką wystukuje pierwsze z brzegu rzeczy, które jej przyjdą do głowy? Czy więc Pani Kataryna kogoś "opluwa", tak jak robi to setki bądź tysiące prawdziwych trolli? [vide: 1]. Czyż Pani Kataryna dworowała kiedykolwiek z czyjejś choroby [vide: 4], ułomności? Czy też, pisząc swoje teksty, kiedykolwiek opierała się na zasadzie: "A bo ten łysy, tamtemu śmierdzi z buzi, ta z kolei niska, tamta gruba"? Czemu zatem inicjatywa "Dz" "STOP chamstwu w sieci!" zrodziła się akurat teraz: w związku z aferą Kataryny?? Dlaczego nie - na przykład - po szaleństwach w Onecie.pl Jasia Śmietany, Antka Emigranta lub Kasi z Lublina?... Dlaczego nie po działalności innych rzeczywistych chamów i trolli albo po prostu internetowych idiotów?
"Dziennik" krzyczy o odpowiedzialności za słowo. Czemuż więc publikuje wypowiedź P. Kukiza, w której tenże "jak przyznaje, był niejednokrotnie atakowany przez Katarynę...", bez podawania nie tyle dowodów (aż tak wiele od "Dziennika" nie ma wszak co wymagać), ile przynajmniej poszlak? Lider zespołu Piersi pisze w "Dz": "Pani Katarynie mógłbym wytoczyć proces o naruszenie dóbr osobistych, ale po pierwsze: czasu na to nie mam, a po drugie - boję się, że moim śladem podążyłoby jeszcze parę osób i po procesie oraz informacji o kwocie zadośćuczynienia dla wszystkich powodów pani Kataryna rzuciłaby się na linę. A wtedy miałbym wyrzuty sumienia" - ale już nie wskazuje, gdzie, kiedy i za co. "Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?" [J 18, 23]. No nie, bo po co?! Przecież wystarczy tylko bić, prawda, panie Kukiz i państwo DZIENNIKarze??! Kukiz skłamał [zobacz też: Kataryna: "Panie Kukiz, śmiało!"], a zatem zgodzie z jego zasadą [P. Kukiz w "Dzienniku": "K..wę trzeba nazwać k..wą"], bez wahania można nazwać go kłamcą. Tylko jak nazwać "Dziennik", który bez minimum refleksji kłamstwo Kukiza powiela?! Czyż tak trudno było dopytać wokalistę Piersi o tych parę szczególików? Dopytać w imię... chmmm... dziennikarskiej rzetelności i zwykłej uczciwości. No nie, bo po co?! Ale o "STOP chamstwu..." się apeluje! Skojarzenia z logiką Kalego z "W pustyni i w puszczy" cisną się tu niczym kolejki do sklepów w czasach PRL.
Natomiast Profesor Marcin Król stwierdza, że "blog jest czymś - proszę darować to określenie - idiotycznym. Pozwala każdemu wygłaszać opinie na tematy kompletnie dowolne. Tymczasem wcale nie uważam, że tak być powinno. Bo jedni mają opinie, inni - wyrobione jedynie ich zalążki, a pozostali - nie mają ich wcale" [vide: 4]. Czy w takim razie Pan Profesor Król jest też, jak np. Janusz Korwin-Mikke, przeciwnikiem demokracji i powszechnych wyborów? Przecież kartki do urn wrzucają również ludzie, którzy "mają wyrobione jedynie zalążki opinii" oraz ci, którzy "nie mają ich wcale" (a głosują / głosowali na przykład na Mariana Krzaklewskiego bądź Wojciecha Olejniczaka, ponieważ to fajne i przystojne chłopaki). Zaś głosowanie w wyborach to rzecz znacznie większej wagi niż pisanie bloga... I jeszcze jedno pytanie: jak mierzyć i wyznaczać granicę, kiedy kończy się wyrobiona opinia, a zaczynają "jej zalążki" (i dlaczego akurat tam, a nie bliżej bądź dalej)? Oraz kto, na jakiej podstawie i wedle jakiego kryterium, miałby to czynić?
Raz jeszcze powtórzę zdanie Marcelego Sommera: "Jeśli bloger popełnia przestępstwo, to anonimowość go przed niczym nie chroni". Z mocnym naciskiem na jeśli - dodam. Bowiem tutaj - jak i wszędzie indziej - ścigać należy jedynie wówczas, gdy pojawi się nadużycie (takim samym argumentem posługiwałem się w art. postulującym legalizację konopi indyjskich). Nie zakazuje się ludziom używania noży kuchennych, ale jeżeli ktoś takim nożem posłuży się do zranienia innej osoby lub zabicia - wtedy (i tylko wtedy) pociąga się go do odpowiedzialności. Czemu niby inaczej miałoby być z blogami i blogerami (i z marihuaną ;])??!
Panie i Panowie DZIENNIKarze! Ta taktyka wypaliła się totalnie. Zaprzestańcie już stosowania Waszej ulubionej ekwiwokacji w dyskusji nad Kataryną (w Waszym wykonaniu nie jest to bynajmniej dyskusja o niej samej), bo tylko się kompromitujecie coraz bardziej, zamieszczając kolejne wynurzenia czy to Ibisza, czy Kukiza. Może jednak stańcie naprzeciw prawdzie z otwartą przyłbicą?... No, chyba że za ową przyłbicą nic już się nie kryje...

chrześcijanin † rzymski katolik
wolnościowiec, liberał klasyczny (nie lewicowy), libertarianin (prawe skrzydło), minarchista, zafascynowany konserwatyzmem wolnościowym za sprawą Nicolása Gómeza Dávili
wyznawca zasady (której oczywiście nie da się określić na poziomie definicji, lecz na konkretnych przykładach - jak najbardziej), że wolność danej osoby kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innej - i to powinno być jedyne ograniczenie wolności
patriota, antykomunista, antynazista, antysocjalista, antyfaszysta
Publikuję również na:
www.radiownet.pl/republikanie/dziubkito
„[…] jeśli człowiek nie ma się na baczności, ludzie zmuszą go do robienia tego, czego chcą, albo – jeśli jest uparty – do robienia czegoś wręcz odwrotnego, po prostu im na złość”
[Ken Kesey (1935––2001): „Lot nad kukułczym gniazdem” (1962 r.)]
„Pozwólmy ludziom być szczęśliwymi według ich własnego uznania”
[Bolesław Prus (1847––1912)]
„Jeżeli jednostka obrabuje inną jednostkę, nazywa się to «rabunkiem». Jeśli czyni to grupa – «sprawiedliwością społeczną»”
„Ten, kto domaga się równości, kończy, żądając, aby karać utalentowanych”
[Nicolás Gómez Dávila (1913––1994)]
„Socjalizm to nowa forma niewolnictwa”
[Alexis de Tocqueville (1805––1859)]
„Nie może być kompromisu między wolnością a nadzorem ze strony rządu. Zgoda choćby na niewielki nadzór jest rezygnacją z zasady niezbywalnych praw jednostki i podstawieniem na jej miejsce zasady nieograniczonej, arbitralnej władzy rządu. Nie może być kompromisu w dziedzinie zasad podstawowych ani spraw fundamentalnych. Cóż moglibyście uznać za kompromis między życiem a śmiercią?”
[Ayn Rand (1905––1982)]
„My, którzy umiemy mówić, musimy być głosem dla tych, którzy mówić nie potrafią”
[Sługa Boży ks. abp Óscar Arnulfo Romero y Galdámez (1917––1980)]
Popieram i polecam:
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka