e2rdo e2rdo
739
BLOG

Łukaszenko jedynym beneficjentem polityki polskiego MSZ ?

e2rdo e2rdo Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Zmuszenie ambasadora Polski przez stronę   białoruską do wyjazdu z Mińska jest jednym ze skutków serii błędów popełnionych przez ministra Sikorskiego. Relacje reżimu Łukaszenki z władzami Polski nigdy nie były łatwe. W relacjach kraju demokratycznego z centralnie sterowaną dyktaturą ta druga ma często przewagę wykorzystując służby do prowadzenia polityki zewnętrznej. Białoruś nie dysponuje silnym potencjałem militarnym ani nie jest potęgą gospodarczą. W przeciwieństwie do strony polskiej nie musi jednak przestrzegać demokratycznych standardów mogąc rozgrywać relacje z Polską np. (nie)przestrzeganiem praw polskiej mniejszości. Reżim nawet o tak słabym potencjale jak białoruski zawsze może rozgrywać strony trzecie karmiąc się słabością demokratycznych procedur adwersarza. Wszelkie ustępstwa takie jak chęć dialogu czy próba nowego rozdania są zawsze wykorzystywane do legitymizacji rezimu na forum wewnętrznym i nie tylko. Tak było w przypadku nieskutecznej próby Sikorskiego. Niezdecydowanie polskich władz i słabość polskich służb mogły jedynie ośmielić "baćkę" do podjęcia gry ze stroną polską. Kraj o tak nikłym potencjale jak Białoruś może być silny jedynie słabością Polski.

Atutem Białorusi był jej buforowy charakter i zdolność do lawirowania między Wschodem a Zachodem Europy. Takie państewka położone na szlakach komunikacyjnych bądź w regionach zapalnych starają się rozgrywać swoje położenie sprzedając jedyny walor jakim dysponują: zdolność do politycznej reorientacji. Z takich warunków korzysta reżim syryjski mogąc bezkarnie pacyfikować opozycję. Sprzyja mu fakt graniczenia z Izraelem i zapalna sytuacja w regionie Bliskiego Wschodu oraz Iranu. Czym innym jest np. Kuba trapiona wszystkimi możliwymi sankcjami.

W relacjach Polska-Białoruś, reżim białoruski jest zawsze stroną aktywną, wręcz atakującą. Polska ogranicza się do wspierania praw polskiej mniejszości i naiwnego promowania wartości demokratycznych. Białoruskie KGB wzmogło ostatnio działalność wywiadowczą wobec polskich dyplomatów. Pojednawcze gesty rządu Tuska nie przyniosły niczego pozytywnego stając się jedynie argumentem w rozgrywce Łukaszenki z Rosją.

Lata 2005-2007 zapisały się pod znakiem napięcia w polsko-białoruskich stosunkach. Pod koniec rządów SLD Adam Daniel Rotfeld prowadził odważną politykę wobec Białorusi. Polski MSZ stosował zasadę wzajemności - wydalenie polskiego konsula z Białorusi spotykało się z natychmiastową reakcją strony polskiej. W 2006 roku doszło do niewyjaśnionej do dzisiaj śmierci polskiego konsula w Grodnie. Ryszard Badoń Lehr został znaleziony nieprzytomny w swoim mieszkaniu w Grodnie. Zmarł w białostockim szpitalu do którego został przewieziony po kilkudniowym pobycie w białoruskim szpitalu.

Na początku 2007 roku Radosław Sikorski ustąpił ze stanowiska Ministra Obrony Narodowej. Oficjalnie powodem przyjęcia dymisji była negatywna ocena Ministerstwa Obrony Narodowej po przeprowadzeniu przeglądu resortów na przełomie 2006 i 2007. Prasa pisała jednak iż miało to związek z lobbowaniem ministra o zwolnienie z polskiego więzienia białoruskiego szpiega złapanego na Litwie w czasie szeroko zakrojonej skutecznej akcji polskiej Agencji Wywiadu. To była jedna z zapowiedzi przyszłej zmiany stosunku Sikorskiego wobec aparatu Łukaszenki. Trzeba przyznać że rząd PiS choć nie prowadził ofensywnej polityki wobec Mińska okazał się skuteczny w osłonie kontrwywiadowczej. Aresztowanie białoruskiego szpiega oznaczało zapewne rozpracowanie części siatki wywiadowczej i ujawnienie jej kontaktów.

Zmiana ekipy rządzącej w Warszawie jesienią 2007 roku spotkała się z pozytywnymi ocenami władz w Mińsku. 10 listopada 2007 roku, a więc w dzień po desygnowaniu Donalda Tuska na stanowisko premiera, publicystka Nina Romanowa z głównej prorządowej gazety „Sowietskaja Biełorussija – Biełaruś Siegodnia” z wyraźnym zadowoleniem powitała zmiany polityczne w Warszawie.

Rok 2008 to szerokie konsultacje resortów spraw zagranicznych Polski i Białorusi. Efekt ? W 2008 roku mimo łamania praw polskiej mniejszości na Białorusi Sikorski zaproponował Unii Europejskiej zniesienie sankcji wobec tego kraju. Unia nie kryła swojego zaskoczenia. W tym samym czasie sancje wobec niektórych białoruskich firm zniósł Departament Skarbu USA. Wydawało się jakby działania MSZ wobec Łukaszenki były koordynowanie z jakimś zewnętrznym czynnikiem decyzyjnym.

Do 2010 roku Sikorski wydawał się nieformalnym rzecznikiem Łukaszenki w UE. To on nalegał aby znieść sankcje wizowe wobec urzędników odpowiedzialnych za szykanowanie Związku Polaków na Białorusi oraz odmrozić część rachunków bankowych. To dzięki Sikorskiemu Łukaszenko dysponujący kwotą 9 mld $ zdeponowanych z zachodnich bankach mógł znowu poszusować w ulubionych Alpach .. To minister polskiego MSZ nalegał aby Polska podpisała umowę o małych ruchu granicznym dzięki któremu Białorusini mogą wjeżdżać do Polski bez wiz. Reżim białoruski "łaskawie" zgodził się na propozycję strony polskiej.

Zaskoczona Unia która wprowadziła sankcje na wcześniejszy wniosek Polski nie chcąc zadrażniać relacji z Rosją z radością wprowadziła część "planu" Sikorskiego w życie ... Wisienką na torcie miała być wspólna wizyta szefów MSZ Polski i Niemiec w Mińsku .. Licząc na demokratyczne wybory obiecywano Łukaszence kredyty MFW i nowe otwarcie w relacjach z UE .. W listopadzie 2010 szefowie MSZ Polski i Białorusi spotykali się z prezydentem Białorusi. Uzyskali od Łukaszenki zapewnienie iż wybory w tym kraju będą spełniać demokratyczne standardy.

W 2010 roku złapano Polaka - białoruskiego szpiega w ABW. Jego białoruskiej partnerce udało się zbiec. Jak widać mimo oficjalnej poprawy relacji między obu krajami białoruskie KGB nie zamierzało zaprzestać aktywnej działalności wywiadowczej przeciwko Polsce.

Po wyborach które jak wiadomo zakończyły się uwięzieniem kontrkandydatów Łukaszenki i brutalną pacyfikacją opozycji domagającej się w Mińsku demokratycznych wyborów - "baćka" starał się nadal prowadzić grę z Unią.

W czasie konferencji prasowej Łukaszenko wezwał UE do dalszego prowadzenia polityki otwarcia .. Na pytanie o relacje z Polską powiedział że polityka prowadzona przez Polskę w ostatnich miesiącach (przed wyborami) bardzo mu pomogła.

Nie kłamał. Mając w zanadrzu argument zbliżenia z UE Łukaszenko pokerowo rozegrał relacje z Moskwą. Podpisanie z Rosją przez Białoruś korzystnej umowy o wspólnym obszarze celnym rzeczywiście można było zaliczyć jako sukces .... polskiego MSZ.

Lata 2011-2012 to wręcz ofensywa białoruskiego KGB. W styczniu 2011 r. w polskim konsulacie w Brześciu doszło do incydentu wtargnięcia białoruskich służb specjalnych do pomieszczeń kotłowni, poza konsulatem, w których pracownicy konsulatu rutynowo palili stare dokumenty konsularno-dyplomatyczne. W obiegu pojawiają się depesze polskiego konsulatu - zapewne częściowo sfałszowane. Białoruska telewizja emituje ewidentnie montowany film z zataczającym się polskim dyplomatą a polscy posłowie nie zostali wpuszczeni na Białoruś.

Zmuszenie polskiego ambasadora do opuszczenia terenu Białorusi to jeden z ostatnich akordów nieskutecznej polityki otwarcia się UE na Białoruś zainicjowanej przez Radosława Sikorskiego.

Kryzys na Białorusi i koniec "białoruskiego cudu gospodarczego" nie zostały dobrze rozegranie przez stronę polską. Zadłużona Białoruś jedynie pozorowała dialog z Unią aby ugrać lepszą pozycję negocjacyjną w relacjach z Moskwą. Jeżeli zamierzeniem MSZ było podbicie ceny za jaką Łukaszenka sprzedał Moskwie białoruską infrastrukturę przesyłową to było to udane działanie.

Strona białoruska otrzymała upust na rosyjski gaz, Łukaszenko zachował pozycję dyktatora. Moskwa która jeszcze niedawno krytykowała dyktatora dziś jest przeciwna sankcjom wobec Białorusi.

Polityka naiwnych ustępstw wobec białoruskiego reżimu prowadzona przez rząd Tuska od 2008 roku okazała się porażką. Jej końcowym efektem są sankcje wobec polskich dyplomatów. Łukaszenka nie potrzebuje już szachować Rosji Unią zatem "pomoc" Polski w dialogu z UE przestała być potrzebna. Prorosyjskie duże kraje UE choć oficjalnie popierają Sikorskiego, nie widzą nic złego w integracji Białorusi z Rosją. Oczywiście kraje UE nie będą oficjalnie dewastować Partnerstwa Wschodniego ani dezawuować ambitnego ministra wzywającego Niemcy do wzięcia odpowiedzialności za Europę. Real politik rządzi się jednak brutalnymi prawami i zachodni ambasadorzy niedługo wrócą na Białoruś.

Ostatecznym zwycięzcą okazała się Rosja wykorzystując zadłużenie Białorusi do skutecznego przejęcia białoruskiej infrastruktury. Łukaszenko ugrał wsparcie Putina w konflikcie z UE i doraźnie kredyty na ratowanie białoruskiej gospodarki. Na dłuższą metę jego pozycja wobec Rosji będzie ulegać degradacji.

Zbyt mocne otwarcie się Polski na Białoruś zgrało unijną kartę w relacjach Rosja-Białoruś.

Jedynym skutkiem zaistniałej sytuacji będzie zapewne wzmożenie represji wobec polskiej mniejszości na Białorusi. Władze mogą starać się znaleźć "winnych" pogarszającej się sytuacji gospodarczej. Wybuch w mińskim metrze nieprzypadkowo zbiegł się z dewaluacją białoruskiej waluty. Teraz może być podobnie.

Eksperyment demokratyzacji na siłę słabnącego białoruskiego reżimu popchnął go w ręce "starszego brata" powodując efekt odwrotny od zamierzonego. Jedynym doraźnym skutkiem polskiej polityki jest utrzymanie się Łukaszenki przy władzy a w przyszłości jego "miękkie lądowanie" w strukturze ZBiR.

Co należało zrobić z Białorusią ?

Odpowiedź jest prosta. Białoruś to nie jest Rosja. Z tak słabym krajem należało pójść na pełne zderzenie - postawić reżim pod ścianą zamiast przekupywać go ustępstwami. Łukaszenko miał dwie alternatywy: mógł pójść na ustępstwa (dopuszczenie zachodniego kapitału, uczestnictwo w prywatyzacji) lub oddać się bezwarunkowo Rosji na upokarzających warunkach - a tego dyktatorzy nie lubią. Zachód w tym Polska nic nie ryzykowały. Militarnie Białoruś i tak jest zintegrowana z Rosją. Pod Brześciem stacjonują rosyjskie baterie S-400, Białoruś i Rosja prowadziły niedawno wspólne manewry symulujące "inwazję" na kraj zbliżony potencjałem i położeniem do Polski. Tylko zagranie va banque mogłby pozwolić Zachodowi na wejście na pokład "białoruskiego lotniskowca".

Łukaszenko a gazowe gierki Putina

Pojawienie się zachodniego kapitału na Białorusi to większa promocja wartości demokratycznych.  Sam Łukaszenko przyciągając inwestorów również mógłby narzucić im swoje reguły np. fiskalne.

A tak białoruska gospodarka zostanie wchłonięta przez rosyjskiego giganta. Polacy życzący Białorusi uniknięcia błędów Polski z początków transformacji (min rabunkowej prywatyzacji) będą musieli przecierać oczy ze zdumienia widząc na miejscu niemieckiego lub polskiego inwestora rosyjskiego monopolistę.

Przejęcie przez Rosję białoruskiej infrastruktury przesyłowej oznacza zagrożenie dla Ukrainy. Rosyjski tranzyt surowców przez Białoruś w zestawieniu z uruchomieniem Gazociągu Płn. już dziś oznacza rezygnację z Ukrainy jako kraju tranzytowego. Rosja nie zawaha się użyć kurka w relacjach z Ukrainą. Cena gazu dla Białorusi wynosi ok 160 dol. a dla Ukrainy prawie 500 ! Wcale nie taki prorosyjski Janukowycz już dostał od Putina propozycję oddania gazociągów w zamian za niższą cenę gazu dla Ukrainy. Ukraina na razie broni się zmiejszając wolumen odbieranego gazu o połowę.

Jak widać przedłużenie czasu stacjonowania floty rosyjskiej w Sewastopolu nie spowodowało realizacji obietnicy zmniejszenia ceny gazu dla Ukrainy. Niedźwiedzią przysługę oddała Ukrainie Tymoszenko chcąc wykolegować z gazowego interesu znajomych Janukowycza. Renegocjując umowę gazową z Rosją skutecznie podniosła cenę gazu dla Ukrainy. Pozbawiła przy tym Polskę gazu z kontraktu spotowego polecając przy okazji usługi Gazpromu. Rosja mając kurek w ręku jest zawsze gotowa do renegocjowania długoterminowych umów.

Wątpię aby zamierzeniem władz Polski było osłabienie pozycji Ukrainy wobec Rosji. Efektem nieskutecznej "demokratyzacji" Białorusi przez rząd Polski może być jednak przejęcie przez Rosję całości infrastruktury gazowej i naftowej na wschodzie. Rosyjski gaz importowany do Polski przez Adamów, Kondratki czy Drozdowicze w całości będzie płynął ... rosyjskimi rurami. W dłuższej prespektywie może się okazać że nastąpi "awaria" na przejściach z Ukrainą i Gazprom poleci "korzystanie" z gazociągu Jamalskiego. Rosja mając w garści infrastrukturę gazową Ukrainy i Białorusi zabezpieczy tranzyt gazu na Zachód przez Ukrainę, Słowację i Czechy oraz Gazociąg Płn. Nie trudno sobie wyobrazić czym grozi Polsce utrata statusu kraju tranzytowego.

Być może rząd nieskutecznie rozgrywając Łukaszenką Rosję właśnie przegrał bezpieczeństwo energetyczne Polski.

Z ostatniej chwili.

Radosław Sikorski ostrzegł dziś Białoruś przed dotkliwszymi sankcjami. O 3,5 roku za późno. Minister tym samym przyznał iż zniesienie na jego wniosek sankcji w 2008 roku było błędem.

Także ambasador Polski w Mińsku twierdzi że został tylko wezwany na konsultacje do Warszawy. Zapomniał dodać że nie przez stronę polską.

e2rdo
O mnie e2rdo

▐▄▄▄▄▌Polak, optymista▐▄▄▄▄▌ Si Deus nobiscum, quis contra nos ?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości