Siergiej Ławrow i Dmitrij Miedwiediew, źródło: kremlin.ru
Siergiej Ławrow i Dmitrij Miedwiediew, źródło: kremlin.ru
Eastbook.eu Eastbook.eu
387
BLOG

Czy Rosja potrzebuje Europy?

Eastbook.eu Eastbook.eu Polityka Obserwuj notkę 2

Dwa miesiące temu na Eastbook.eu opublikowany został artykuł Pawła Purskiego „Czy Europa potrzebuje Rosji?” z okazji debaty organizowanej przez Salon24. Dziś przedstawiamy Państwu następny głos w tym temacie zabrany przez jednego z redaktorów naszego portalu. Zapraszamy do lektury!

Przeczytaj: Paweł Purski “Czy Europa potrzebuje Rosji?”

Nie tak dawno na łamach naszego portalu opublikowany został tekst Pawła Purskiego „Czy Europa potrzebuje Rosji?”. Autor wyrażał w nim poparcie dla zbliżania Rosji do Europy stawiając dość optymistyczną tezę, jakoby zbliżenie pomiędzy Unią i Rosją było nie tylko konieczne, ale i pożądane przez obie strony. Mimo, że w artykule podane zostały mniej lub bardziej konkretne warunki na jakich owe zbliżenie miałoby się dokonać, to trudno nie odnieść wrażenia, że autor nie może lub nie chce dostrzec przeszkód, które stoją naprzeciw temu procesowi. Przeszkód, które tkwią w samej Rosji i jej wizji stosunków z Europą. Aby je zdefiniować spróbujmy odpowiedzieć pytaniem na pytanie zadane w tytule artykułu: – czy Rosja potrzebuje Europy? A jeśli tak, to jakiej Europy?

Europa a Rosja

Nie ma wątpliwości, że Rosja jest wciąż ważnym i potrzebnym partnerem dla Unii Europejskiej. Rosja pomimo utraty pozycji supermocarstwa, jakim niewątpliwie był Związek Radziecki, pozostaje istotnym elementem współczesnego ładu międzynarodowego, z którym należy i trzeba się liczyć. Dla Federacji Rosyjskiej Unia Europejska jest równie ważnym podmiotem polityki zagranicznej, głównie ze względu na więzi gospodarcze. Państwa europejskie są głównymi kredytodawcami w Rosji i przypada na nie zdecydowana większość rosyjskich obrotów handlowych. Ponadto Unia potrzebuje dostaw ropy naftowej i gazu ziemnego. Dla Rosji zaś dostawy surowców energetycznych do państw UE pozostają głównym źródłem finansowania rosyjskiego budżetu.

Pomimo tych zbieżnych elementów łączących Rosję z Unią Europejską powiązania między obydwoma partnerami są dosyć wątłe. Przenosząc bowiem te relacje z kategorii gospodarczych i politycznych, w sferę wartości i zasad demokratycznych, które połączyły Wspólnoty Europejskie, trudno nie dojść do wniosków dość pesymistycznych. Europę i Rosję łączy dość nie wiele (odpowiadając w tym miejscu od razu redaktorowi Purskiemu: być może Europa dawno się skompromitowała, jako „strażniczka demokracji”, ale skoro tak, to po co w ogóle zaprzątać sobie głowę kwestiami demokratyzacji nie tylko Rosji, ale i innych krajów?). Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że potencjalne członkostwo Federacji Rosyjskiej w Unii czy nawet w Sojuszu Północnoatlantyckim należy, zarówno dziś jak i w dającej się przewidzieć przyszłości, uznać za całkowicie nierealne. Dywagacje na ten temat znajdują się w obszarze z dziedziny political fiction.

Rozgrywanie Unii

Nie chodzi bynajmniej tylko o różnice kulturowe czy cywilizacyjne, choć także i je należy brać pod uwagę. Przede wszystkim Rosja zdaje się nie pojmować zmian, jakie zaszły na przestrzeni ostatnich pięćdziesięciu lat w światowym ładzie politycznym. Wciąż wykazuje cechy neoimperialnej potęgi z odziedziczonym po Związku Radzieckim poczuciu mocarstwowości, a swoją percepcję stosunków międzynarodowych nadal opiera na kategoriach okresu zimnowojennego. Problem Rosji od końca II wojny światowej polega na tym, iż jest zbyt słaba, żeby podporządkować sobie Europę, a zarazem zbyt silna, by stać się zwykłym państwem europejskim w stylu Wielkiej Brytanii czy Francji. Z tego powodu Federacja Rosyjska prowadzi politykę podziałów Europy, wyraźnie obawiając się wyłonienia się z obecnej Unii jednolitego aktora politycznego. Zdaje sobie bowiem sprawę, że zacieśnienie integracji europejskiej oznacza dla niej kres możliwości manipulowania Europą, a jedność i jednomyślność Unii sprawi, że negocjacje staną się po prostu trudniejsze.

Ten problem wynika z niezrozumienia i przeciwstawiania się przez Rosję procesom integracyjnym w Europie. Unia jest przede wszystkim związkiem suwerennych państw, w którym prawo, tak międzynarodowe, jak i wspólnotowe, tworzy jego fundament. Natomiast zgodnie z rosyjską wizją ładu światowego, prawo międzynarodowe powinno uwzględniać specjalne prawa i zobowiązania najpotężniejszych państw, tym samym dając im uprzywilejowaną pozycję. Kreml nie jest w stanie pojąć, że niewielka Łotwa ma takie samo prawo głosu jak potężne Niemcy (mimo różnej wagi ich głosu) i, co ważniejsze, zostanie ten głos uważnie wysłuchany na forum europejskim. Dlatego też Rosja zdecydowanie stawia na dwustronne kontakty z największymi państwami Europy, mając nadzieję, że w ten sposób jest w stanie zmienić instytucjonalno-prawne reguły funkcjonowania Unii i wymusić specjalne przez nią traktowanie. Polityka międzynarodowa jest traktowana przez rządzących Rosją polityków wyłącznie w kategoriach Realpolitik (nierzadko w zwulgaryzowanej formie) i gry o sumie zerowej, w której jedne państwa wyłącznie zyskują, a inne wyłącznie tracą.

Najpierw państwa Europy Wschodniej, potem Rosja

Pozycja Unii Europejskiej wobec stosunków z Rosją powinna opierać się na założeniu jak najszerszej promocji wartości demokratycznych w krajach położonych najbliżej jej wschodnich granic. Tylko taka postawa może w dłuższej perspektywie dać początek zmianom w samej Rosji. Nigdy odwrotnie. Próby demokratyzacji Rosji bez wcześniejszej „europeizacji” krajów objętych programem Partnerstwa Wschodniego będzie tylko wyciąganiem od Europy funduszy na modernizację państwa i graniem na zwłokę w kwestiach demokratyzacji życia społecznego i politycznego.

Umacnianie się demokracji w krajach Europy Wschodniej (Ukrainie, Mołdawii czy nawet Gruzji i Białorusi), ich szybki rozwój gospodarczy oraz wzrost dobrobytu ich społeczeństw są pomyślne również dla Europy. Realizacji tym założeniom sprzyja fakt, że inne modele nadrabiania dystansu cywilizacyjnego okazały się po prostu nieskuteczne. Sukces społeczeństw Europy Zachodniej jest realnym dowodem pozytywnych konsekwencji przyjęcia zachodnich wartości i włączenia się w proces integracji europejskiej. Osiągnięty przez nie dobrobyt inspiruje i zachęca do podążania ich śladem. Dlatego z taką konsekwencją Polska dążyła do integracji europejskiej i promuje ten wariant rozwoju na Ukrainie i wśród innych wschodnich partnerów. Od 1989 roku tak rozumiana polityka zagraniczna była częścią polskiej racji stanu. Ten dostosowany do współczesnych realiów program polskiego „prometeizmu” miał swoje sukcesy i porażki. Nie było jednak wątpliwości, że dopiero zmiany w Europie Wschodniej mogą stanowić zaczyn przemian w samej Rosji.

Jaka pozycja Polski?

Szkoda, że od czasu katastrofy smoleńskiej polska polityka zagraniczna wydaje się odchodzić od tego planu, kładąc na szale dobrych stosunków z Rosją kontakty z krajami Europy Wschodniej i wspieranie ich w drodze do Europy. Żaden poważny analityk stosunków międzynarodowych nie poważy się na twierdzenie, że Rosja w ciągu ostatnich dwudziestu lat była nawet nie tyle zwolennikiem tych przemian w regionie, co chociażby ich neutralnym obserwatorem. Federacja Rosyjska wielokrotnie dawała do zrozumienia, że obszar byłego ZSRR jest terenem jej wyłącznych wpływów, gdzie wolność i demokracja są wartościami najmniej potrzebnymi i pożądanymi.

Polskie cele polityki zagranicznej nie dają się pogodzić z aktualną polityką i mentalnością rosyjską. Demokratyzacja Rosji jest celem tyleż pożądanym, ile nierealnym. W Rosji mamy do czynienia bowiem z postrzeganiem Unii Europejskiej jako związku państw kierujących się egoistycznie rozumianym interesem narodowym. Pochodną tego myślenia jest brak wiary w „wartości” jako istotny czynnik polityki UE. Takie kwestie jak „obrona praw człowieka” czy promocja „standardów demokratycznych” są postrzegane przez większość przedstawicieli rosyjskich jako instrument realizacji interesów geopolitycznych i ekonomicznych państw Zachodu. Nie ma żadnych wiarygodnych oznak tego, że obecna elita polityczna w Rosji jest w stanie zmienić swoje myślenie. Postawa ta z kolei stoi w rażącej sprzeczności z polską percepcją Unii Europejskiej i nie wróży pomyślnej obecności Rosji w Europie.

Krzysztof Nieczypor

Tekst ukazał sie na stronie Eastbook.eu - Portal o Partnerstwie Wschodnim

Zobacz galerię zdjęć:

Dmitrij Miedwiediew, Nicolas Sarkozy i Angela Markel, źródło: kremlin.ru
Dmitrij Miedwiediew, Nicolas Sarkozy i Angela Markel, źródło: kremlin.ru Władimir Putin i Herman von Rompuy, źródło: consilium.europa.eu Bronisław Komorowski i Dmitrij Miedwiediew, autor: Wojciech Grzędziński, źródło: flickr.com Dmitrij Miedwiediew, źródło: consilium.europa.eu
Eastbook.eu
O mnie Eastbook.eu

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka