ed-al.ward ed-al.ward
378
BLOG

Gdy « Potop » spotyka się z « Trzema muszkieterami »

ed-al.ward ed-al.ward Rozmaitości Obserwuj notkę 3

Prawie czterysta lat temu, w 1638 roku, pewnemu polskiemu szlachcicowi przedstawiającemu się jako Jan Snopkowski i udającemu się morzem z Włoch do Hiszpanii, choroba morska tak dała się we znaki, że postanowił kontynuować podróż lądem we Francji. I to mimo, że między Francją a Hiszpanią trwała wtedy wojna... Była to, jak się okazało, bardzo nieroztropna decyzja! Został on bowiem szybko, na rozkaz wszechpotężnego kardynała Richelieu aresztowany i uwięziony. Zarzucano mu – szpiegostwo. Co wzbudziło francuskie podejrzenia ? Głęboki szacunek okazywany mu przez jego służbę ? Jego widoczne bogactwo czy nieliczenie się z pieniędzmi ? Jakieś nieostrożne słowo jego towarzyszy podróży ? A może poufne informacje z jakiegoś zagranicznego dworu ? Kto dziś to może z pewnością wiedzieć...
Trzeba przyznać, że policyjny nos agentów kardynała (pamiętnego i z « Trzech muszkieterów ») dobrze wyczuł, że coś tam nie grało… Bo rzeczywistości ów rzekomy imć Snopkowski był królewiczem, synem Zygmunta III Wazy króla Polski i ex-króla Szwecji no i przyrodnim bratem panującego monarchy w Polsce (w herbie Wazów jest snopek stąd «Snopkowski»)! Tak naprawdę miał dwa imiona : Jan Kazimierz. Mianowany wicekrólem Portugalii i  hiszpańskim admirałem (załatwiono to w Wiedniu - jego matka była z Habsburgów a ci wtedy mogli w Europie BAAARDZO dużo...) pod przybranym nazwiskiem udał się w podróż by objąć swe urzędy… Agentom kardynała Richelieu udała się prawdziwa gratka : aresztowali hiszpańskiego admirała (co prawda raczej niedoszłego) !
Francuska niewola trwała długo bo prawie dwa lata w czasie których nasz królewicz, przyszły kardynał i król miał okazję poznać różne twierdze-więzienia w których go przetrzymywano… Dopiero wtedy po ustępstwach politycznych (po obietnicy neutralności w konflikcie europejskim złożonej przez polskie poselstwo) i po naciskach papiestwa został on uwolniony. Ten o-mało-co-jezuita (dwa lata spędził w zakonie w nowicjacie), przyszły kardynał i polski król którego ciągneło do stanu duchownego nigdy bynajmniej nie został księdzem... Ale by zostać kardynałem nie trzeba wcale było być duchownym – przynajmniej wtedy!  Urazy do ojczyzny swej przyszłej francuskiej małżonki Jan Kazimierz chyba nie zachował… Bo później, długo później, gdy już zrzekł się tronu, do Francji jednak powrócił by spędzić tam ostatnie lata swego życia… I to jako – tytularny opat ! - m.in. słynnego opactwa Saint Germain w Paryżu (chodziło też i o związane z tymi tytułami wielkie dochody)… Książe-niedoszły jezuita-admirał i wice-król, ex-kardynał, ex-król i wreszcie tytularny opat – co za życiorys! Ten pechowy władca, «Z Bożej łaski król Polski, wielki książę litewski, ruski, pruski, mazowiecki, żmudzki, inflancki, smoleński, siewierski i czernihowski, a także dziedziczny król Szwedów, Gotów i Wandalów» uważany jest przez niektórych za jednego z gorszych monarchów polskich, był niewątpliwie, lepszym wodzem niż królem  (wodzem zwycieskim! Ale skuteczne, mądre królowanie wymaga chyba trochę innych talentów niż dowodznie wojskiem...).

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/5/59/Bacciarelli_-_Jan_Kazimierz.jpeg/220px-Bacciarelli_-_Jan_Kazimierz.jpeg

Jego poddani ze smutkiem mawiali, że królewskie inicjały «ICR» czyli « Ioannes Casimirus Rex » oznaczają raczej «Intium Calamitatis Regni» czyli «Początek Nieszczęść Królestwa» ! Musiał mieć jednak i tęgi rozum polityczny bo zasłynął też i z wielkiego, politycznego proroctwa przewidującego przyszłe rozbiory Polski : «...Moskwa i Ruś odwołają się do ludów jednego z nimi języka i Litwę dla siebie przeznaczą; granice Wielkopolski staną otworem dla Brandenburczyka, a przypuszczać należy, iż ten o całe Prusy certować się zechce, wreszcie Dom Austriacki spoglądający łakomie na Kraków nie opuści dogodnej dla siebie sposobności i przy powszechnym rozrywaniu państwa nie wstrzyma się od zaboru...»
(tak był tego pewien czy tak się tego obawiał że powtórzył je dwa razy!).

Katolicy go mile wspominają bo to królowi Janowi Kazimierzowi zawdzięczamy ofiarowanie Polski pod opiekę Matki Bożej. Tzw. « śluby lwowskie » odbyły się 1 kwietnia 1656r w czasie "potopu szwedzkiego" we Lwowie, gdzie król ogłosił Matkę Boską Królową Polski. Niechętni mu jednak m.in zarzucają, że to przez niego relikwiarz z drzewa świętego, który był w polskim skarbcu koronnym chyba od czasu Władysława Jagiełły, dzisiaj zdaje się nie wiadomo jakim pokrętnym sposobem zdobi skarbiec paryskiej katedry Notre Dame...
Zmarł na atak serca podobno po otrzymaniu z Polski złych wiadomości o klęsce militarnej (trzy miesiące przed śmiercią ten tytularny czy honorowy opat zdążył się jeszcze ożenić! ). Dziś można w Paryżu, w kościele Saint Germain oglądać jego okazały grobowiec odnowiony kilka lat temu dzięki staraniom i finansom z Wrocławia (od 1676 r krol jednak spoczywa na Wawelu, pozostało w nim tylko serce króla). Można pewnie powiedzieć, że jego osoba łączy « Trzech muszkieterów » A.Dumasa z « Potopem » czy wogóle z « Trylogią »   H.Sienkiewicza… D'Artagnana, Athosa, Porthosa czy Aramisa z Kmicicem, panem Wołodyjowskim, Skrzetuskim...
 
Królewicz Jan Kazimierz przyjaźnił się z jednym z najbardziej ciekawych, oryginalnych postaci kościoła w całej jego historii, z włoskim franciszkaninem św. Józefem z Kupertynu [1603-1663]. Ten zakonnik zyskał niezwykła, fenomenalną sławę z tego powodu, że bardzo łatwo wpadał w zachwycenie – które skutkowało – mimowolną LEWITACJĄ ! Czyli unosił się czasami i to na oczach wielu świadków w powietrze !!! Zdarzało się to np gdy modlił się wraz z  innymi zakonnikami w kaplicy klasztornej… Albo w czasie gdy odprawiał Mszę świętą, gdzie nagle, ku osłupieniu wszystkich, wznosił się do góry (zdarzało się że "lądował" potem na ołtarzu !)...  Podobno takich przypadków były SETKI ! Z tego zdaje się siedemnaście jest bardzo dobrze udokumentowanych. Tak dobrze jak niewiele z faktów historycznych które historycy
uznają za pewne… Jeden z nich zdarzył się w OBECNOŚCI PAPIEŻA UBRANA VIII-go ! Który na ten widok oświadczył:«Jeśli brat Józef umrze w czasie naszego pontyfikatu to chcielibyśmy świadczyć na jego procesie kanonizacyjnym o cudzie który widzimy»…
W 1645r ambasador hiszpański w Watykanie, kastylijski admirał Juan Alfonso Enríquez de Cabrera, spotkał się z Józefem. Gdy opowiedział o tym swojej żonie ta też chciała poznać już słynnego zakonnika. Gdy wszedł on do kościoła gdzie na niego czekano nagle wzbił się w powietrze przelatując nad głowami na niego czekających… Żona ambasadora zemdlała z wrażenia…

http://www.secteurparoissialstjean.com/images/stories/2016-12-03-saints-en-levitation.jpg

W 1649 świadkiem innego lotu był Jean-Frédéric książę Brunswick-Calenberg jego lekarz oraz niektórzy kardynałowie m.in. kardynał Brancati di Lauria. Stało się to w czasie mszy odprawianej przez Józefa z Kupertynu. Zdumiony książę wyciągnął na ten widok szpadę i zaczął nią machać pod nogami zakonnika, nad jego głową i wokół całej jego unoszącej się w powietrzu postaci by sprawdzić czy nie tam sznurków czy lin… Doprowadziło to wszystko do tego, że zainteresowała się nim i inkwizycja, która na szczęście doszła do wniosku, że jego niezwykłe możliwości (bo miał on też mieć wpływ na siły naturalne wogóle, na zwierzęta, dokonywał uzdrowień, czytał w ludzkich sumieniach, przewidywał przyszłość itp itd.) były darem Niebios... Kardynał Prospero Lambertini, przyszły papież Benoît XIV który w czasie procesu beatyfikacyjnego w 1740r sprawował funkcję « adwokata diabła » (tj jego obowiązkiem było wyszukiwanie wszystkiego co mogłoby wzmocnić wątpliwości, rzucić jakiś zły cień, czy podejrzenia) powiedział:  "… w tej sprawie naoczni i bez najmniejszej wątpliwości uczciwi świadkowie dali świadectwo o słynnych krótkich i przedłużonych lotach wyżej wymienionego Sługi Bożego, które zdarzały się gdy wpadał on w ekstazę...».
Dziś ten święty « latający zakonnik » jest patronem lotników, pilotów wojskowych (w NATO), astronautów, pasażerów samolotów, … (a ponieważ sam miał w swoim czasie bardzo wielkie trudności w nauce patronuje więc też i studentom czy uczniom zdającym egzaminy!).

Jan Kazimierz wiele razy zwracał się Józefa z Kopertino o rady. Co ciekawe « fruwający święty » nie zachęcał bynajmniej królewicza do wybrania drogi duchownego tj kariery kościelnej. Miał mu bowiem np powiedzieć :„Proszę się wstrzymać z przyjmowaniem święceń i oczekiwać woli Bożej, która rychło się objawi”. Gdy któregś dnia zobaczył go ubranego w strój jezuity zawołał:„Szpada, szpada. Nie pasuje ci ten habit” ! „Mogę lepiej służyć Bogu w birecie kardynalskim czy ze szpadą w ręku?”spytał książę ? Józef odparł:„Moim zdaniem ze szpadą” i dorzucił:„Idź w pokoju, nie będziesz ani jezuitą ani kardynałem… tak zrobisz dla chrześcijaństwa o wiele więcej niż jako zakonnik”. Przepowiedział mu też, że zostanie królem ale że jego « panowanie będzie naznaczone smutkiem i cierpieniem »
Św.Józef z Kopertino znał też i innych Polaków np.księcia Karola Zygmunta Radziwiłła.

Jaki barwny, ciekawy film historyczno-kostiumowy ktoś mógłby o tym wszystkim nakręcić … W którym były Jan Kazimierz vel Snopkowski, Kmicic co to rzekomo chciał go porwać (jak fałszywie twierdził książę Radziwiłł) , i św.Józef z Kopertino, francuski kardynał czy nawet i muszkierterowie...


P.S.
1.Dziś właśnie kończy się wystawa « Świat polskich Wazów... » na Zamku Królewskim w Warszawie…
(patrz np
https://www.youtube.com/watch?v=CzEniupToB0
https://www.youtube.com/watch?v=DLW8cTIv1RA

)

2.Korzystałem m.in z :
https://www.franciszkanie.pl/artykuly/o-jozefie-z-kupertynu-i-krolu-polskim
https://fr.wikipedia.org/wiki/Joseph_de_Cupertino

ed-al.ward
O mnie ed-al.ward

?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości