Jak widać na zdjęciu, polski patriotyzm to wstydliwy temat. Przynajmniej dla "prawdziwych patriotów". / Fot. Google
Jak widać na zdjęciu, polski patriotyzm to wstydliwy temat. Przynajmniej dla "prawdziwych patriotów". / Fot. Google
el.Zorro el.Zorro
728
BLOG

Polski kibol jako bijące serce polskiej prawicy.

el.Zorro el.Zorro Społeczeństwo Obserwuj notkę 20

 

Mało kto wie, że polskie bractwa kiboli

korzystają z niemałych budżetowych subwencji!

 

Jak bowiem wyniuchali zniesmaczeni wybrykami polskich „patriotów” dziennikarze, Ministerstwo Sportu i Turystyki, pod kaczomyślnym kierownictwem, będzie przekazywać pokaźną kwotę z ciężko zdartych od Polaków podatków, na wspieranie kibicowskich ferajn.

Konkretnie w latach 2016-2018 wydanych zostanie blisko 3 miliony złotych, między innymi, na wspieranie działalności różnych „Staruchów”, no bo przecież lider kiboli Legii to miły i stateczny człowiek, a do tego wielgaśny patriota, tylko czasem nerwy mu puszczają.

Oficjalnie nazywa się ten projekt „Kibice razem” i ma za cel zacytujmy:

aktywizację środowisk kibicowskich w kierunku działań społecznych i włączenie kibiców w środowisko lokalne”.

Nieoficjalnie chodzi o to, aby polscy kibole przestały się naparzać wzajemnie, a swoją agresję skierowały w stronę, cytując klasyka: „elementu niepożądanego”.

Kto jest tym „elementem niepożądanym” zapewne nieomylnie ustali tandem Rydzyk-Macierewicz, a wielebni objaśnią z ambon detale hufcom „patriotów”.

Czy zatem kibolskie hordy, z wielce patriotycznymi okrzykami wyjdą ze stadionów i zaczną nawiedzać sesje rad dowolnego szczebla, a nawet sejmowe tereny?!

Z tego, co dotarło do Zorra, jak to mawiają prokuratorzy: „sprawa jest rozwojowa”. To byłby ideał, nieprawdaż?

Ale pierwsze próby wypadły pomyślnie, kiedy to skandowane pod adresem ówczesnego premiera, przez podskakujące komanda kiboli słowa treści: „Donek matole, wykończą ciebie kibole”, okazały się prorocze. Donald Tusk, kiedyś sam aktywny kibol, stracił poparcie sporej grupy elektoratu, więc teraz walczy o przetrwanie. Nie tylko polityczne, bo komisarz Ziobro już „poleruje haki” i jak zabraknie immunitetu, może się liczyć z „niezapowiedzianą wizyta o 6 rano”.

Temat jest tak daleko niepokojący, że policmajstrzy z południa Polski poszli w epistolografię, płodząc „List otwarty”, w którym wylali swoje frustracje związane z ciążącą na ich barkach opieką nad wiecującymi kibolami, oraz pilnowaniem, aby w wielce patriotycznym widzie nie narobili, obok szkód niematerialnych, szkód materialnych i to takich, definiowanych w Kodeksie karnym jako „znacznej wartości materialnej”.

A trzeba sobie zdać sprawę z tego, że to środowisko raczej od sztuki epistolografii stroni, poprzestając na pisaniu raportów, których treść mogłaby wpędzić niejednego literata w kompleksy, kiedy przegryzłszy się przez ich treść, zrozumiałby, jak ubogą jest, doskonalona latami, jego zdolność opisywania rzeczywistości, w zderzeniu z pisanymi przez policmajstrów ad hoc raportami.

Tak więc policmajstrzy, nazywani przez kiboli „Psami”, użalali się, że nie mogą oddawać się należycie powinności pilnowania obywateli od przestępczych procederów, skoro w tym czasie muszą pilnować i to znacznymi siłami, napiętych relacji kiboli z otoczeniem, a do tego doznają frustracji, kiedy zatrzymani na uprawianiu zadymy kibole, zwykle nazajutrz, zamiast garować w celach, oddychają świeżym powietrzem, niekiedy nawet zuchwale śląc napotkanym policmajstrom obsceniczne przekazy, lub nawet pogróżki zwrócenia uwagi prokuratorów na to, że policmajstrzy nie tylko przekroczyli swoje uprawnienia, naruszając dzielnym kibolom tak zwana nietykalność cielesną, ale do tego przeszkodzili im w wiece patriotycznym manifestowaniu polskości, cokolwiek to oznaczać mogłoby.

A taki donos, jeśli tylko trafi na podatny grunt, może nawet skutkować wielomiesięcznym zawieszeniem w czynnościach służbowych, co z kolei powoduje utratę połowy uposażenia w okresie zawieszenia, ciąganie na upokarzające rozmowy z pionem wewnętrznym i wlekącym się nie raz latami, niczym przysłowiowy smród po gaciach, zapaskudzeniem kartoteki personalnej, co ma wymierny wymiar przy aspirowaniu do resortowych nagród i wyróżnień, nie wspominając o awansach.

Oczywiście momentalnie głos zabrał jeden z czołowych hunwejbinów genseka Kaczyńskiego, jak raz „rzucony na odcinek” tak zwanych spraw wewnętrznych.

Ponad starannie wypracowany stereotyp „dawania odporu” minister Brudziński jednak nie podskoczył, powtarzając niczym mnich buddyjski mantrę treści:

zawarta w liście krytyka postępowania organów państwowych z kibolami lub patriotycznymi chuliganami ma wymiar polityczny, więc nie odpowiada rzeczywistości, a jeśli kibole i inni wycierający swoje zadymy patriotycznymi hasłami cieszą się wolnością, to wina skandalicznej pracy sądów i sędziów! (Patrz podprogowy przekaz konieczności rozprawienia się z trybunałem Konstytucyjnym w Kaczystanie).

No bo minister Brudziński, jak na kaczego zakłamańca przystało, NIE ZAUWAŻYŁ tego drobiazgu, że sądy zamykają w więzieniach lub aresztach WYŁACZNIE na wnioski prokuratorów, a od połowy roku oberstprokuratorem w Polsce jest minister Zbigniew Ziobro, któren mimo buńczucznych zapowiedzi, jakoś nie miał czasu na wydanie wytycznych swoim protegowanym których już zdążył zainstalować na lukratywnych posadach prokuratorów, aby ci, wobec winnych udziału w kibolskich zadymach, stawiali poważniejsze zarzuty ponad banalny „udział w nielegalnym zbiegowisku lub manifestacji”, a zastąpili je zagrożoną poważnymi karami „czynną napaścią na pełniących służbę siły porządkowe, z użyciem niebezpiecznych narzędzi”.

Więc jedyne, co piszący wspomniany manifest policmajstry zyskały, to dość jasno wyartykułowana przez kaczego ministra zapowiedź rychłych czystek personalnych w śląskiej policji, która, oczywiście pod szyldem „dobrej zmiany”, ma stanowczo spacyfikować wszelkie oznaki niezadowolenia z kierunku, jaki przybiera upatriotycznienie Polaków.

Swoje też dołożył Zbigniew Boniek, który też nie krył zdziwienia faktem, że winowajcy czynnych napaści na siły prządkowie na stadionie Legii Warszawa, najpóźniej następnego dnia zostali wypuszczeni z aresztów. Ponoć niektórych ...nawet przesłuchano w obecności prokuratorów!

No cóż, Zbigniew Boniek mieszka w dalekiej Italii, w Polsce jest jedynie ...zameldowany, więc skąd nieboże może zrozumieć tę „oczywistą oczywistość”, że wkrótce mamy 11 listopada, więc zatrzymane osoby będą pilnie potrzebne na ulicach Warszawy przy organizacji wielce patriotycznych pokazów siły, a nie w celach, czy aresztach domowych!

A to, ze chłopaki nieco przesadziły podczas treningów przeprowadzonych najpierw podczas meczu z Borussią, a potem na ulicach Madrytu z tamtejsza policją, nic to, przecież koszta utrzymywania w gotowości bojowej kilku tysięcy bojówkarzy jakieś być muszą, nieprawdaż?

Konkludując, w późnym PRL był w obiegu dowcip tej treści:

Co to jest ZOMO?

ZOMO to jest bijące serce PZPR .

Dziś polska policja nie ma siły porównywalnej z ZOMO, (wyszkolone w rozpraszaniu tłumów Zwarte Oddziały Milicji Obywatelskiej, zwykle mylone z ROMO czyli Rezerwowymi Oddziałami MO, które potem wyłapywały uczestników ulicznych zadym), która potrafiła w kilka minut spacyfikować nawet kilkutysięczny, agresywnie nastawiony tłum. Dzisiejsze Oddziały Prezencji są słabo wyszkolone i PRZEDE WSZYSTKIM BOJĄ SIĘ STANOWCZO INTERWENIOWAĆ!

Za to, „po drugiej stronie barykady” operują coraz lepiej wyszkolone hordy prawicowych bojówek, dla których zadymy stadionowe są tylko treningiem i sprawdzianem wyszkolenia!

To doskonale widać na zapisach z monitoringu, zanim nie zostaną unicestwione kamery monitoringu przez zadymiarzy.

Jeszcze trochę i te „zorganizowane grupy patriotów”, obok stadionowo-ulicznych zadym, zaczną terroryzować obrady rad municypalnych, a kto wie, może i Sejmu, bo w „Stolycy” bractwo to jest chyba najlepiej zorganizowane i zawsze do jakiejś „patriotycznej manifestacji” gotowe.

Cóż, Historia zatoczyła koło.

Za PRL „gniew ludu pracującego” siał terror wśród wyraźnie odstających intelektem od tolerowanego przez Egzekutywę PZPR poziomu, a ściągnięte z Ursusa i Żerania szwadrony ledwie piśmiennego aktywu ORMO pokazowo, za pomocą stylisk od kilofów i łopat, prostowała krnąbrnym inteligencikom światopogląd.

Dziś role się odwróciły i ci, którym w latach 60. i 70. trzymane w krzepkich dłoniach ORMO-wców styliska światopoglądu dostatecznie nie wyregulowały, z nadzieja patrzą na równie prymitywnych, co PRL-owscy ORMO-wcy kiboli, łudząc się, że za ich pomocą zabetonują się u władzy, a co za tym idzie, przy Narodowym Korycie.

Mamy więc nową jakość!

Czyli wydawałoby się pospolitego zadymiarza, wyhodowanego pod czujnym okiem kapelanów Kościoła rzymskiego;

bo dziś zadymiarz w Polsce urasta do rangi wielkiego patrioty, wręcz w sensie stricte, bijącego serca prawicowych kanapek i Kościoła „jedynie słusznego i właściwego”.

Co do okazania było. Amen.

Zorro

 

Zobacz galerię zdjęć:

Czy takie zajęcia z technik kibicowania  będą teraz wspierane z budżetu, kosztem zajęć z W-F w szkołach? / Fot Google
Czy takie zajęcia z technik kibicowania  będą teraz wspierane z budżetu, kosztem zajęć z W-F w szkołach? / Fot Google Uwaga Polacy! Oto w ramach "dobrej zmiany" nadchodzi fala PiS-owskiej  demokracji! / Fot. Google
el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo