Kolejne zawirowanie w PO i po raz kolejny stawiamy sobie pytania o zwalczające się frakcje Tuska i Rokity. W powszechnym odbiorze prezes PO zachował się wspaniałomyślnie. W rzeczywistości nie miał wyjścia. Publiczna egzekucja człowieka, który przynosi program będący tak bardzo potrzebnym Platformie zalążkiem tożsamości byłaby samobójstwem.
Uważam, że to co obecnie się w tym ugrupowaniu dzieje to, poza sporami personalnymi, przede wszystkim walka o tożsamość. Walka z której chyba nie wszyscy uczestnicy zdają sobie sprawę. Z jednej strony mamy silnego instytucjonalnie Tuska wspartego przez szemrane osobowości typu Schetyna i jego asystenci, z drugiej Rokite, który przedkłada stronę ideową ponad realne wpływy. Po jednej stronie oportuniści spragnieni fruktów, po drugiej ludzie, którzy chcą stworzyć alternatywny system zmieniający rzeczywistość.
Platforma w dzisiejszym kształcie przypomina bardziej pospolite ruszenie gotujące się do obrony Częstochowy, aniżeli silną, profesjonalną partię. Ludzie, którzy są w tej zbieraninie, znaleźli się tam z różnych powodów. Dopóki nie istnieje ideowa klamra, która będzie w stanie spiąć rozproszoną energie i odsiać przypadkowych biznesmenów, dopóty Platforma nie będzie w stanie samodzielnie wygrać.
I jeszcze na marginesie sprawy. Warto by PO się wreszcie sprofesjonalizowała. Fakt że na przykład kandydatem na ministra sprawiedliwości jest średnio medialna polonistka z doświadczeniem samorządowym jest nieporozumieniem. Zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę obecną popularność ministra Ziobry i jego silną pozycje w rankingach.
Co jakiś czas słyszę, że jako człowiek z wyższym wykształceniem, jestem potencjalnym wyborcą PO. Być może tak jest. Tyle tylko, że jest pewien problem. Nie robią na mnie wrażenia spektakularne, antydrobiowe kampanie medialne. Oczekuje czegoś konkretnego.
Pozdrawiam.
Inne tematy w dziale Polityka