Po raz kolejny dyskusja publiczna zaczyna oscylowac na styku absurdu z rzeczywistoscia. Ktos cos powiedzial czego ktos inny nie zrozumial. A wlasciwie zrozumial, tylko po swojemu, dorysowujac przy tym swojemu adwresarzowi gebe i poslugujac sie wyzej wymienionym w tytule retorycznym wytrychem.
Poszlo o nazwisko. Nazwisko Bronislawa Geremka. Czlowieka darzonego estyma i majacego wielkie wplywy. W takiej sytuacji nie od wszystkich mozna wymagac niezaleznosci, zelaznej logiki i merytorycznej duskusji odnoszacej sie do faktow. A jezeli fakty nie pasuja do gloszonych tez? Tym gorzej dla faktow. Trzeba je nagiac, przyfastrygowac i odpowiednio przygrzac w sosie negatywnych emocji zeby jakos raznie szlo zbijanie niewygodnych argumentow i w razie potrzeby obrzucanie blotem.
Przeczytalem dzisiaj polemike Pana Wojciecha Sadurskiego z Igorem Janke w Rzepie i kilka razy moje brwi pofrunely w gore ze zdziwienia. Rozumiem, ze ktos moze miec inne poglady i jestem w stanie to uszanowac. Badz co badz gdybysmy sie nie roznili pozostaloby nam tylko milczenie. Nie mam jednak zrozumienia dla dyskusji, w której jedna ze stron posluguje sie sofizmatami i niechlujnymi skrotami. Juz na poczatku pojawia sie kuriozalny zwrot o "przekroczeniu granic uprawnionego dyskursu", ktory okazuje sie publicystycznym wytrychem do zamykania pewnych tematow. Takie narzedzie do tworzenia tabu pozwalajacego na kneblowania prawdziwej dyskusji, ktora wymaga wysilku, wiedzy i przede wszystkim dobrej woli.
Dalej. Sadurski równowazy w swoim tekscie okreslenie "bialej flagi" ze "zdrada". O ile sobie przypominam biala flaga jest symbolem kapitulacji i niecheci do walki, ktora moze byc roznie uzasadniana (niekoniecznie zdrada). Zdrada natomiast jest dzialaniem intencjonalnie szkodzacym i swiadomym. Kapitulacja to czasami koniecznosc a czasami blad. Zdrada zawsze jest przestepstwem. Proste? Nie dla wszystkich.
Profesor Sadurski pisze: "W polskiej tradycji narodowej oskarżenie o zdradę - o zdradę interesów narodowych, o zdradę narodowej sprawy - było najcięższym z możliwych. Mądrość tragicznej polskiej tradycji nauczyła nas umiaru, z jakim należy tego słowa używać". Dokladnie tak, Panie profesorze. Problem w tym, ze to nie Pan Janke, ale Pan uzyl tego "strasznego, przeklętego polskiego słowa".
Pozdrawiam.
Inne tematy w dziale Polityka