Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy zobaczyłem młodego, około 20-letniego Giertycha byłem mile zaskoczony. To było jakieś 15 lat temu. Czasy, kiedy prawica w Polsce była tak rozdrobniona, że praktycznie nie istniała (lewica nie istnieje do dzisiaj). Coś perorował do kamery TVP o zorganizowaniu młodzieżowych środowisk prawicowych. Przyzwoita prezencja, świetne wykształcenie, do tego silne parcie na "szkiełko". Idealne warunki by zostać modelowym politykiem. Trzeba przyznać, że całkiem nieźle się zapowiadał.
Potem, po katastrofie AWS, nadeszło spektakularne zwycięstwo w wyborach parlamentarnych. Bezapelacyjny sukces debiutanta, który kompletnie przewrócił w głowie osobie zdobywającej pierwsze szlify w polityce. Giertych dosyć szybko pokazał swoją medialną skuteczność i… niedojrzałość. Długo można by pisać o jego spektakularnych wpadkach. Wystarczy powiedzieć, że kłamstwo jest nieodłącznym atrybutem chłopaka z Kórnika. W zasadzie nie jest istotne czy mówi on o swoim spotkaniu z Kulczykiem, czy o schadzce Kaczmarka z Krauze w Marriocie, czy o rzekomym, stałym 15% poparciu dla LePRy. Efekt zawsze jest ten sam. Żenada.
Na dzień dzisiejszy Giertych jest koniem, ciągnącym wózeczek opozycji. Koniem silnym i dynamicznym, ale jednocześnie na tyle narowistym i nieobliczalnym, że jego potencjalni partnerzy starannie się od niego dystansują. Nigdy nie wiadomo, kiedy mu odbije i poniesie w dal.
Jeden z byłych współpracowników Giertycha powiedział o nim, że jego główną wadą jest przerost gruczołu władzy. Ja bym do tego jeszcze dorzucił ową gombrowiczowską niedojrzałość. Czasami mam wrażenie, że ten człowiek nie jest w stanie się kontrolować. Bez jakichkolwiek oporów pakuje się idiotyczne kłamstwa, medialne burdy o obronie skompromitowanych ludzi nie wspominając. Do tego dochodzi całkowity brak hamulców, jeżeli chodzi o poszanowanie reguł. Dzisiaj mało kto pamięta, że słynne powiedzenie "moherowe berety" zostało ukute właśnie przez Giertycha w czasach, kiedy się dąsał na o.Rydzyka. Czego to dowodzi? Dwóch rzeczy. Po pierwsze, tak jak wcześniej napisałem facet jest niedojrzały. Po drugie, gardzi tymi wszystkimi staruszkami, które na niego głosowały.
Obecnie Giertych narzuca ton debacie publicznej. Bez ustanku podbija bębenek populizmu wygłaszając coraz bardziej absurdalne twierdzenia i podejmując działania, których nikt inny by nie podjął. Kompletnie myli rolę adwokata ludzi oskarżonych o przestępstwa z byciem politykiem. Najwyraźniej doszedł do wniosku, że nie ma już nic do stracenia. I chyba trudno się z tym nie zgodzić. Sęk w tym, że te działania zaczynają przynosić efekty. W ostatnich sondażach LePRa dotyka 5% progu wyborczego.
Nikt nie jest w stanie zagrać lepiej rolę destruktora i przeciwnika Kaczyńskiego niż Giertych. Ten człowiek awanturnictwo i rozróbę ma we krwi, a Tusk i Olejniczak w tej licytacji na emocje muszą przegrać. Szefowie PO i SLD narzucając anty pisowską retorykę w ogóle nie przewidzieli, że na scenie politycznej może być ktoś, kto będzie w tym od nich lepszy. Dlatego nie zdziwiłbym się, gdyby LePRa weszła po następnych wyborach do sejmu.
Pozdrawiam
PS: Tak zaciekle zwalczany przez Giertycha Witold Gombrowicz byłby nim samym zachwycony. Myślę, że nie jest wykluczone, że poświęciłby mu jedną ze swoich książek. ;)
Inne tematy w dziale Polityka