Od pewnego czasu słyszę wiadomości, według których w nadchodzących wyborach wystartuje przymierze partii PR, LPR i UPR. W związku z tym zastanawiam się, co łączy Marka Jurka, Romana Giertycha i Janusza Korwina-Mikke? Szczerze powiedziawszy mam z tym niezły zgryz. Bo o ile widzę pewien wspólny mianownik dla dwóch pierwszych Panów o tyle trzeci z nich pasuje do reszty jak pięść do nosa.
O ile Jurek jest uważany za ideowca-nieudacznika, a Giertych - ideowca-cynika o tyle kabareciarz Korwin-Mikke jest postacią nie z tego świata. Jak jego ultraliberalny światopogląd, który skłania go do popierania legalizacji prostytucji i handlu narkotykami, można pogodzić z postawą ultrasów z LPR-u i PR-u? To pytanie pozostanie dla mnie niemożliwą do rozwikłania zagadką. Chyba, że przyjmiemy, że cały sens tego osobliwego przymierza nie ma nic wspólnego z ideowością, tylko jest napędzany parciem do sejmowego koryta, od lat krytykowanego przez UPR („Świnie się zmieniły, ale UPR zlikwiduje koryto”).
Tyle tylko, że przy takim założeniu wszyscy wyżej wymienieni Panowie kompletnie tracą cnotkę. Bo wychodzi na to, że Giertych z Jurkiem idą ręka w rękę ze zdeklarowanym zwolennikiem legalu dla prostytucji, a Korwin –Mikke chce się koniecznie dorwać do żłobu. Zapowiada się niezły ubaw.
Pozdrawiam
PS: Podobno Jarosław Kaczyński łamał Markowi Jurkowi sumienie. Korwin-Mikke tego sumienia łamać nie musi. ;)
Inne tematy w dziale Polityka