"Dostęp do poszczególnych aplikacji będzie uzależniony od liczby miejsc. Minister Sprawiedliwości będzie corocznie określał limity przyjęć na aplikacje przygotowujące do wykonywania zawodu: sędziego, prokuratora i referendarza. W przypadku aplikacji adwokackiej, radcowskiej i notarialnej limity przyjęć ogłaszać będą samorządy zawodowe, jednakże ustawa będzie zawierać procentowe minimum przyjęć na daną aplikację w stosunku do liczby osób wykonujących dany zawód (adwokata, radcy prawnego czy notariusza). Przewiduje się, że aplikacje: adwokacka, radcowska i notarialna będą nadal prowadzone przez samorządy zawodowe."
To fragment przytoczonego przez Rzeczpospolitą tekstu projektu założeń do nowej ustawy o zawodach prawniczych, które są firmowane przez obecnego Ministra Sprawiedliwości - Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Na moje oko jest w nim wyraźnie napisane, że limity będą. Określać je będzie Minister (sędziowie, prokuratorzy, referendarze) i Samorządy Zawodowe (adwokaci, radcy, notariusze). Jest co prawda zapis mówiący o procentowym minimum, ale nie trudno się domyślić, że w przypadku polskiej rzeczywistości owe minimum natychmiast stanie się maksimum ("...no nie da się, proszę Pana. To po prostu niemożliwe").
Tymczasem Ćwiąkalski zaczyna rżnąć głupa i wmawia, w swoich najnowszych wypowiedziach, że nie będzie żadnych problemów. Bredzi przy tym o "dolnych limitach" i udaje, że nie rozumie o co chodzi ("Nie bardzo rozumiem, jak dolny limit może ograniczyć dostęp do zawodu"). Sprawa jest prosta. Nie da się ustalić dolnego limitu przyjęcia na aplikację, ponieważ państwo nie jest w stanie zagwarantować stałego naboru chętnych. Ta rola jest zarezerwowana dla rynku. Gdyby intencje MS były uczciwe to słowo takie jak "limit" czy "ograniczenia" w kontekście przyjmowania na aplikację wogóle by nie wystąpiło.
Ustawa o zawodach prawniczych ma charakter ustrojowy. Zwłaszcza jeżeli chodzi o rynek świadczenia tzw. usług profesjonalnych (architekci, inżynierowie, lekarze, etc). To właśnie na tej ustawie będą wzorować się inne samorządy wprowadzając do swoich wewnętrznych regulacji podobne przepisy. Nie trzeba mieć zdolności profetycznych żeby wiedzieć, że jeżeli prawnicy zamkną lub ograniczą dostęp do wykonywania swojego zawodu przez młodych to inne profesje zrobią dokładnie to samo posiłkując się gotowym modelem.
Jaki to ma związek z liberalizmem i wolnym rynkiem? Żaden. Jest to zwyczajna kpina. I z liberalizmu i z podstwaowych wartości jakie powinny obowiązywać w demokratycznym państwie.
Pozdrawiam
PS: GRATULACJE DLA WSZYSTKICH ABSOLWENTÓW UCZELNI PRAWNICZYCH, KTÓRZY GŁOSOWALI NA PANÓW Z PO! WŁAŚNIE SPOTYKA WAS NAGRODA ZA BEZMYŚLNOŚĆ I ULEGANIE INSTYNKTOM STADNYM!!!
Inne tematy w dziale Polityka