W systemie socjalistycznym dopłacano w zasadzie do wszystkiego, dlatego próbowano od czasu do czasu przeprowadzać "regulację cen". No może nie do wszystkiego, bo lokomotywy na przykład taniały, kiedy drożało mięso.
Obecnie w energetyce też dopłacamy. Dla przykładu podaję poniżej informacje z Salon24, że będą duże ułatwienia (czytaj dopłaty) dla posiadaczy aut elektrycznych.
https://www.salon24.pl/newsroom/832556,dobre-wiadomosci-dla-posiadaczy-aut-elektrycznych-szykuja-sie-duze-ulatwienia
Do czego jeszcze dopłacamy w energetyce?
1. Do wydobycia węgla - przynajmniej tak wszyscy mówią.
2. Do dużej energetyki systemowej - właśnie prezydent podpisał ustawę o rynku mocy, która jest systemem subsydiów.
3. Do małej energetyki rozproszonej - klastry energii
4. Do energetyki odnawialnej (OZE) czyli wiatraków na lądzie, wiatraków na morzu (tych na szczęście jeszcze nie mamy), fotowoltaiki, małych elektrowni wodnych, elektrowni biomasowych i biogazowych; i co tam jeszcze do OZE zaliczyli w Brukseli. W 2015 roku dopłaciliśmy do OZE 5 mld zł, a do 2030 mamy dopłacić kolejne 40 mld zł zaakceptowane przez Komisję Europejską.
5. Kogeneracji na węgiel (wytwarzania ciepła i energii elektrycznej)
6. Kogeneracji na gaz (jak wyżej tylko z gazu)
7. Kogeneracji na metan (jak wyżej tylko z metanu)
8. Prosumentów (tych co niby mają sami sobie)
9. Do sprzedaży aut elektrycznych, do stacji ich ładowania oraz do energii jaką są ładowane akumulatory w tych samochodach.
10. Do gazoportu w Świnoujściu i pewnie niedługo do gazociągu Baltic Pipe do złóż norweskich, a następnie do kosztownego gazu z Norwegii.
11. Do LNG (gaz płynny) od przyjaciół z zamorza.
Chyba już wystarczy tej wyliczanki, chociaż można jeszcze więcej.
I tylko powstaje pytanie: Skąd my na te wszystkie dopłaty bierzemy pieniądze?
Inne tematy w dziale Gospodarka