Ciekawa historia, ale czy tak to się ułożyło ?
Czyli, jeśli zrozumiałem nauki profesora, to Republikanie wyszli z Plymouth, a Demokraci wyszli z Salem.
Ale sami widzimy, że teraz z Republikanów wychodzą demokraci, a z Demokratów prezbiteriańscy arystokraci. A jakie flipy w tych partiach następowały w międzyczasie, to choć tego nie wiem, ale mam swoje podejrzenia, że zmiany były liczne i w różnych aspektach.
Zatem dalej, ciągnąc swą podejrzliwość, wygranie prezydentury Trumpa było ustalone na kilka miesięcy przed wyborami. A to by świadczyło, że polityka (finansowa i międzynarodowa) musiała planować zwrot wcześniej niż wybory. Różni magicy tradingu mogliby to zapewne pokazać na wykresach, a gra tu idzie, jak mniemam, o roboczą demografię i produktywność przemysłu Ameryki. Ludzi trzeba wyszkolić do nowych zadań, co bierze czas. A o ustawienie produktywności zatroszczy się Musk (ze swoimi robotami i AI). Pozostaje kwestia w świecie finansów, pasożytniczej waluty - dollara. Więc aby ją utrzymać, obawiam się że Trump nie będzie gołąbkiem pokoju (jakim chciałby się jawić w naszych umysłach). Ale Trzeba go trzymać za słowo (pokojowego prezydenta), bo on lubi trzymać się konsekwentnego wizerunku i może to nieco ograniczy szaleństwa wojny.
Inne tematy w dziale Rozmaitości