W roku 1976 Wojciech Fibak doszedł do finału turnieju Masters, gdzie spotkał się z Manuelem Orantesem. Fibak prowadził w setach 2:1 (7:5, 2:6, 6:0!) i w secie czwartym 4:1. Było praktycznie po meczu. Wówczas przeprowadzono, pokazywany jednocześnie na telebimie, wywiad telewizyjny z obecnym na widowni słynnym wówczas (co najmniej tak jak obecnie jego syn Michael) Kirkiem Douglasem, prosząc go o podsumowanie kończącego się pojedynku. Douglas powiedział to co wiedział i widział – Fibak będzie mistrzem turnieju. Gdy zawodnicy powrócili na kort, Wojtek nagle stracił pewność gry i przegrał 6:7, wydawałoby się już wygranego seta. Przegrał też gładko 1:6 seta decydującego o zwycięstwie.
W relacjach opisujących finał z 1976 (np. Wikipedia pod hasłem Wojciech Fibak) często piszą, że Douglas powiedział coś odwrotnego, w rodzaju: Orantes jeszcze nie przegrał. Ja mam tę przewagę nad autorami tych wtórnych opisów, że mecz Fibaka z Orantesem widziałem w TV na żywo.
To było wręcz nieprawdopodobne, że wówczas telewizja to pokazała. Szefem TV (i radia) był wówczas tzw. „krwawy Maciej” Szczepański. Dwa lata wcześniej była też transmisja na żywo jednej z najlepszych walk w historii boksu: Muhammad Ali vs. George Foreman (w Afryce).
Dzisiaj mało brakowało, by w telewizji publicznej nie było (na ogólnodostępnym paśmie) finału Masters z Agnieszką Radwańską.
Po blisko 40 latach nasza mistrzyni wyrównała i przebiła osiągnięcie Wojciecha Fibaka.
I pomyśleć, że gdyby nie ten nieszczęsny wywiad, mielibyśmy dwoje mistrzów finału mistrzów.
Wiele lat później, w ramach ekspiacji, Kirk Douglas napisał autobiografię Syn śmieciarza, ale co Fibak przegrał to przegrał.
Inne tematy w dziale Sport