Podstawowym błędem, jaki popełniają obrońcy Wałęsy przy ocenianiu jego życiorysu, jest trywializowanie wszystkich jego niechlubnych czynów i nadawanie im znamion, małych, nieistotnych grzeszków, wynikających z subtelnej, acz niespecjalnie szkodliwej ułomności jego charakteru. Ogólnie, wszystkich występujących dziś w roli obrońców Lecha Wałęsy, podzielić możemy na dwie zasadnicze kategorie. Pierwszą grupę, stanowią wszyscy ci, którzy nie przyjmują do wiadomości, iż Wałęsa, przecząc temu, że donosił w latach 70-tych, na kolegów z pracy, próbuje robić wszystkich w bambuko. Druga zaś grupa, to w dużym skrócie ta, która wprawdzie dobrze wie , że Wałęsa to blagier i oszust, ale z rożnych powodów, o których za chwile więcej, próbuje nadać tym występkom cechy niewinnych słabości, epizodycznych incydentów, czy drobnych potknięć, wynikających, czy to z braku doświadczenia, czy z powodu trudności, natury obiektywnej. Takich jak ciężkie czasy, posiadanie licznego potomstwa, młode małżeństwo, etc... Otóż nic bardziej mylnego.
To, z czym mamy do czynienia w przypadku Lecha Wałęsy, to nie żadne małe grzeszki czy niewinne potknięcia. To metodycznie i od lat prowadzona, narracja krętactw i kłamstw, doskonale opisująca charakter i kształt przemian ustrojowych, jakie zaszły w naszym kraju, na przestrzeni ostatnich 30 lat. Okresu, w którym prócz pozornie uzyskanej wolności, otrzymaliśmy w spadku po PRL-u garba, w postaci elit, na rozmaite, niejasne sposoby powiązanych, ze służbami specjalnymi systemu totalitarnego, i w wielu aspektach mniej lub bardziej formalnie, od niego zależnych.. I tu jest klucz do całej sprawy Wałęsy i Bolka.
O ile, przy ogromnej dozie dobrej woli, przyjmiemy od biedy, że donoszenie na kumpli w wieku lat dwudziestu paru, uchodzić może za rodzaj moralnego potknięcia, to trudno uznać za dopuszczalne etycznie i moralnie to, co Wałęsa odwalał ze sprawą Bolka i jej odpryskami później, przez następne 40 lat. Buszowanie po państwowych archiwach, bezceremonialne wyrywanie kartek, ciągłe zmiany stanowiska w tej sprawie, wreszcie, udana próba obalenia legalnie wybranej władzy, tak jak to widzieliśmy przy okazji "nocnej zmiany"...To wszystko pokazuje, jak bardzo zdeterminowane było najbliższe otoczenie Wałęsy, w kwestii ukrycia faktów dotyczących jego współpracy z SB. Trudno naprawdę ten zestaw zachowań, określić dobrotliwym mianem "niewinnych grzechów młodości." Moim zdaniem, za tego rodzaju konsekwentnie prowadzoną strategią, kryje się coś znacznie istotniejszego niż zwykła niechęć do publicznego prania starych brudów.
Nie wiem czy Wałęsa, kiedy zaczynał tę swoją przygodę ze służbami PRL-u, wiedział dokąd go ta współpraca prowadzi, podejrzewam, ze nie. Jestem nawet skłonny przyjąć, że w latach 80-tych urwał się, i próbował naiwnie tę grę poprowadzić "po swojemu". Trudno mi jednak będzie uwierzyć w to, że później, w latach 90-tych , kiedy otoczony wianuszkiem osób powiązanych z dawnymi służbami obalał rząd Olszewskiego, nie wiedział w jakiej rozgrywce bierze udział i co z tego wynika.
Mimo wszystko wziął to Wałęsa na swoje plecy, razem z osobnikami takimi jak Wachowski, i musi to dźwigać do dziś.
Z całym dobrodziejstwem inwentarza. A nie jest to powiadam , inwentarz złożony z drobnych, niewinnych kłamstewek jak to wielu próbuje przedstawiać. Wałęsa, ze swoją patologiczną wręcz skłonnością do kłamstwa, wyrządził, dawnej, nowo odradzającej się Ojczyźnie wielką krzywdę. Tak czyni do dziś. Jego postawa zaś, zasługuje na najwyższe potępienie, ze względu na , jak to mawiają prawnicy "wysoką szkodliwość społeczną czynu". Wałęsa nie jest niewinnym, pyszałkowatym nieco staruszkiem. Od dawna, bo co najmniej od lat 90-tych poprzedniego wieku był, i jest do dziś, istotnym ogniwem ogromnej machiny kłamstwa, uruchomionej jeszcze w PRL-u, a działającej do dziś. Nie jest też, jak próbowało się nam przez lata wmawiać, żadnym symbolem wolności. W świetle tego, co wiemy powszechnie o Wałęsie dziś, należy stwierdzić, że Wałęsa jest raczej symbolem najistotniejszych patologii , towarzyszących odejściu od poprzedniego systemu. Jest twarzą PRL-u, tyle ,że mocno upudrowaną i przystrojoną tak, żeby udawała młodą, niewinną i powabną, nową Polskę. Mają rację ci, którzy twierdzą ,ze Wałęsy nie powinni oceniać historycy, tylko prokuratorzy.
Inne tematy w dziale Polityka