Odpowiedź na komentarz, która się trochę rozrosła: List D123 - http://renata.rudecka-kalinowska.salon24.pl/377093,dziedzictwo#comment_5503649 -
Komentarz istotnie nudny (doczytać słowo po słowie, starannie - nie dałem rady) i do bólu przewidywalny (jednak wzrokiem przeleciałem i nie znalazłem nic, co by mnie w jakikolwiek sposób zaskoczyło) w swej spec-logice, opisanej u Herberta słowami:
"Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana
(Marek Tulliusz obracał się w grobie)
łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy
dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu
składnia pozbawiona urody koniunktiwu."
To o nich mowa właśnie - o tych, co to im się jeszcze bodaj nigdy nie udało porządne zestawienie kompletu przesłanek i zastosowanie do nich najprostszych arystotelesowskich reguł wnioskowania. Większości z nich, bo niezdolna; gdyby była zdolna, pewnie nie byłaby tam, gdzie jest. Nielicznym, którzy tym interesem kręcą, wnioskowanie nie udaje się celowo: bo gdyby się udało, to ta i owa oczywista oczywistość zachwiałaby się w posadach, a pewnie i legła w gruzach, bo logika nie zna litości.
Tak więc zapiera dech w piersiach, że to oni, że to właśnie oni również tego Herberta, co ich tak bezlitośnie wyszydza, też próbują zawłaszczyć i na swojego wieszcza przysposobić...
W tych wywodach wyczuwa się za to tę jakąś osobistą żarliwość, ten bezpośredni, dotykający ciała interes, by przekonać, jeśli nie tych tam po drugiej stronie, bo oni i tak się cholera nie przestają śmiać, to przynajmniej tych swoich, żeby się nie rozbiegli we wszystkie strony, lecz dalej trzymali się w kupie, bo w kupie cieplej i raźniej, a choćby i siebie samego, bo przecie te przysłowiowe nożyce, odzywające się po uderzeniu w stół, słychać w omawianym tekście wyraźnie. Oj, było tam coś na rzeczy - coś się tam plącze po historii rodzinnej, a może i własnym życiorysie, jakiś większy lub mniejszy geszefcik z komuną - jakieś mieszkanko, jakiś talonik na fiacika, jakaś protekcyjka przy przyjęciu do przedszkola (a może i na studia, ale tu większość naszych pisowskich przyjaciół jest dziwnie wolna pod wszelkich podejrzeń...), jakieś dojście w celu kupienia pół kilo chabaniny poza listą społeczną, jakiś szwagier milicjant, co pomógł ukręcić łeb tej sprawie wtedy, no wiecie: za buchnięcie tego czy tamtego z zakładu, za jazdę po pijaku albo jeszcze za coś innego....
I tu znów, po raz kolejny przynajmniej jednej przesłanki nasz dyskutant nie wziął do rachunku, nic więc dziwnego, że wynik "rozumowania" jest wart tyle, ile zastosowana procedura:
Widzi pan, Dariuszu123, widzicie, pisiorki kochane, RRK i my tu wszyscy drzemy z was łachy nie dlatego, że wy tą komuną skażeni jak grzechem pierworodnym, a my tutaj, lemingi znaczy się, wszyscy jeden w drugiego komuną nietknięci, jako te lelije śnieżnobiałe.
Owszem - z wyjątkiem tych z alibi w metryce urodzenia (po niemiecku - Gnade der späten Geburt), wszyscy pozostali przez komunę przeszli i jakoś musieli się z nią układać, zwykle - tak czy inaczej się w niej umoczyć. I wy, i my. Jedni np. wstępując do PZPR i jej przybudówek, inni, jak choćby niżej podpisany, np. nie bawiąc się w bohatera, lecz potulnie składając przysięgę wojskową wg roty z 1976 (z Polską jako wiernym sojusznikiem Sojuza), albo później - kupując benzynę na lewo, żeby móc dotrzeć ze spektaklem patriotycznym do setek kościołów od Przemyśla i Mistrzejowic przez ten lepszy warszawski Żoliborz aż po Wybrzeże ze św. Brygida. Jeszcze inni, jak tych paru duchownych z Podkarpacia i prawdopodobnie również z Trójmiasta - kablując na mnie do bezpieki (przebaczone, i to ze śmiechem, choć w niepamięć nie puszczone)...
Nie, tu nie chodzi o samo tylko to umoczenie - głębsze lub płytsze, trwałe lub incydentalne.
To dopiero te wasze usiłowania, drogie pisiorki, by przedstawić siebie jako tych przez komunę absolutnie nietkniętych, tych "Nie_Po_Kolana_Poczętych", i przeciwstawić tę waszą bezwzględną czystość i wzorcowość nam zbrukanym sowieckim kagiebowskim ścierwom - Renacie, mnie.... zresztą mniejsza o nas maluczkich - ale także Wałęsie, Bartoszewskiemu, Geremkowi, Kuroniowi, Michnikowi, Kutzowi, Życińskiemu i wielu innym, z których każdy, przy wszystkich swoich nieraz okropnych wadach, jest więcej wart solo niż cały S24 z przybudówkami.
Tak właśnie, dopiero to wasze uparte stawanie na paluszkach, te wasze usiłowania, by nie tyle "wybrać przyszłość", ile raczej "wyprać przeszłość", to dopiero te wszystkie wasze zabiegi, by obrzucić gnojem i wybuczeć lepszych od siebie, a siebie samych przedstawić jako tych lepszych, z monopolem na patriotyzm etc., robią na co przytomniejszym otoczeniu takie piorunująco komiczne, żałosno-błazeńskie wrażenie.
Dotyczy to i waszego Wodzunia Jarka Kaczyńskiego z lepszego domu na Żoliborzu z kompletem dzieł Lenina, i jego najbliższych współpracowników - tow. tow. Jasińskiego oraz Kryże syna Kryże i was, tego całego stada rozumnych inaczej wyznawców - ot, takich różnych grubszych i drobniejszych Dariuszów123.
***
P.S. Moja śp. Mama z zażenowaniem, ale i rozbawieniem obserwowała stale przyrastające, im dalej od wojny, pogłowie rozmaitych ZBoWiD-ów, a później i innych związkow kombatanckich - od tych, co podczas wojny świniom u bauera ogony bohatersko podwiązywali aż po niemowlęta, w 40. latach bezkompromisowo srające w pieluchy na pohybel Hitlerowi z III Rzeszą, i następnego miotu w 50. - na pohybel Stalinowi z Sojuzem. Ja mam okazję z podobnym zażenowaniem, ale i z rozbawieniem, obserwować, jak przyrasta pogłowie pogromców komuny, równie nieugiętych patriotów, jak tamci.
Poświęcam im taki oto wierszyk, napisany latem 2008 po zamąconych obchodach 44. rocznicy Powstania Warszawskiego:
(faktografia: http://policyjni.gazeta.pl/Policyjni/1,103617,5550938,Okradli_Kopiec_Powstania_Warszawskiego.html)
PATRIOTY
(NA DZIEŃ METALOWCA I DZIEŃ POWSTAŃCA 2008)
Rocznice nasze dumne
nam psuje nieprzyjaciel,
co piątą ma kolumnę
i w Sejmie, i w Senacie.
Przez cały kraj od Bieszczad
aż po bałtyckie plaże,
wróg sprawnie się przemieszcza,
się trudniąc sabotażem.
W Rocznicę spod Kotwicy
wróg buchnął generator,
choć stali wartownicy
(nie byle skąd, bo z NATO).
To zamach był... na chama:
Powstańcom spod pomnika!
To narodowy dramat,
ta geopolityka.
A wniosek stąd wynika,
że NATO nie wystarczy.
Tu trzeba sojusznika,
co nam dostarczy tarczy.
Z nim trzeba związać losy,
złym wrogom na pohybel.
Postawi nam silosy,
kantynę oraz kibel.
Plan zalet ma obfitość,
pasuje nam jak ulał.
Należy do nich i to,
że Ruskim wyjdzie gula.
Moskiewski obserwator
przybędzie wnet do Słupska.
Gdy wyśle już swój raport,
tym z Kremla zadrżą dupska.
Już żaden wróg zapiekły
ze wschodu czy z zachodu,
choć dalej ostrzy swe kły,
nie zmąci nam obchodów.
Nie zmąci wróg rocznicy,
bo tarcza go odeprze.
Nie buchnie wróg prądnicy.
Świat zmieni się na lepsze.
I będzie wszystkim słodko
od narodowej dumy.
Plus offset, a w nim złotko
(od balonowej gumy).
Czy tarcza razem z wartą
ochroni generator?
Na silos i zawartość
też znajdzie się amator...
Więc jeden jest problemik,
ot - tyci, ot – malutki:
Wróg tarczę wyrwie z ziemi,
jak braknie mu do wódki.
Jak buchnął spod pomnika,
to buchnie i spod gleby.
Strach straszny stąd wynika,
i dalsze są potrzeby.
Jak generator zwinął,
i tarczę świsnąć gotów.
Więc rady nie ma, ino
potrzeba też Patriotów.
Niech nam tu parę rakiet
dostawi też rząd Busha.
Zadanie ich jest takie,
by tarczy nikt nie ruszał.
I będzie wielka frajda,
i wszyscy w siódmym niebie,
najbardziej zaś – Al’Khaida,
gdy... (powiedzmy, że) ...weźmie je dla siebie.
A jak nie zdąży Talib,
bo ubiegł go ktoś z kraju,
to będą, w cenie stali,
do wzięcia w skupie w Kłaju.
Niech tarcza agregatu,
a Patriot tarczy strzeże,
z naszego rezerwatu
kto chce, ten je zabierze.
Więc pomysł mam już gotów,
po kosztach oddam skoro:
I w kraju Patriotów
też mamy, i to sporo.
Jak Patriotów nie da
nam USA ani Unia,
to z tym niewielka bieda:
Weźmiemy tych z Torunia.
I niech ich ktoś podpieprzy.
Jak zrobi to skutecznie,
to w kraju się polepszy.
Znów żyć się da. Bezpieczniej…
Inne tematy w dziale Polityka