estimado estimado
1036
BLOG

HORST WESSEL REDIVIVUS

estimado estimado Polityka Obserwuj notkę 64

Od dłuższego czasu pojawiają sie, zyskują sobie stałe obywatelstwo i przybierają na sile zjawiska językowe, które dotychczas zwykle towarzyszyły rodzeniu się ruchów totalitarnych.

Określenia wykluczające przeciwnika ze zbioru najpierw ludzi uczciwych i kochających własny kraj, potem w ogóle istot, którym należą się prawa ludzkie, aż po naturalną konsekwencję w postaci afirmacji aktów brutalnej przemocy fizycznej. Na końcu tej ścieżki znajduje sie mniej lub bardziej masowa eksterminacja.

Widziałem tu już całe serie zapowiedzi walenia pięścią albo innym tępym narzędziem "w szczurzy ryj" innego Polaka, zamykania wszystkich nie-dość-prawicowych obywateli Polski w Berezach, łagrach i innych takich, wreszcie, jakżeby inaczej, ich wieszania i rozstrzeliwania. 

Nie chce mi się robić głębokiego riserczu, piszą o tym w tej chwili inni blogerzy, np.

Francis.de  http://lubczasopismo.salon24.pl/rodzynkizzakalca/post/398220,nienawistna-sekta-juz-gardzaca-nauka-kk-w-ataku czy 

RRK http://renata.rudecka-kalinowska.salon24.pl/398036,szczurzy-ryj-polaka-szczurza-mordka-polki# czy

 

***

Podniesie się zaraz krzyk, z którego zakamarka historii śmiem wyciągać analogie. Trudno.

Po 1945 r. robiono badania, mające wyjaśnić, w jaki sposób można było w ciągu kilku-kilkunastu lat przerobić normalny, wysoko rozwinięty, chrześcijański kraj w centrum Europy, ojczyznę wielkich muzyków i myślicieli, w ojczyznę bestialskich morderców.

Eksperymenty psychologiczne wykazały, z jaką siłą działa zwłaszcza metoda małych kroków, wspomagana przez mechanizmy autorytetu i przyzwolenia społecznego, a potem wręcz presji dostosowawczej ze strony otoczenia.

W uproszczeniu: Mamy sąsiadów i kolegów Żydów. Oczywiście wiemy, jakie historie ludziska opowiadają o Żydach, ale przecież nasi koledzy to sprawdzeni, dobrzy kumple, więc to chyba nieprawda, co się o tych Żydach mówi, a gdyby nawet, to tych moich osobiście to nie dotyczy. Słyszymy to przez rok, przez parę lat. Piszą o tym nasze gazety, powtarzają ludzie wokół...Któregoś dnia nasz szef urządza zbiórkę załogi i w naszej obecności jednego z zatrudnionych Żydów ruga od najgorszych. Nikt się nie rusza w obronie, to i my też, o pracę nie jest przecież łatwo... Po jednym-dwóch takich ćwiczeniach, przy akompaniamencie nagonki prasowej i brutalizacji języka wokół nas, jesteśmy już przygotowani do następnej lekcji. Obelgi plus policzkowanie.  Kolejna lekcja to obelgi plus policzkowanie plus jeszcze kopniak. Wkrótce będziemy gotowi nie protestować, kiedy na naszych oczach jakiś Żyd wraz ze swą żydowską żoną zostaną ciężko skopani. Pora na dalsze lekcje. Idziemy do wojska. Na naszych oczach dowódca bije jakiegoś starozakonnego, a potem strzela do niego. Następnym razem zaprasza do tego podwładnych. Nas do tego nikt nie zmusza, ale jacyś chętni i tak się znajdują. Następnym razem też nie będą nas zmuszać, ale skoro inni dookoła to robią, śmieją sie przy tym i w ogóle nie widzą w tym nic nagannego, to przecie nie można z siebie robić tego jedynego mięczaka... W końcu to przecież tylko Żyd... 

 

***

W niemal każdej dyskusji na S24 lub w innym podobnym miejscu, ilekroć ktoś śmie zwrócić uwagę na brutalizację wypowiedzi zwolenników prawicowych porządków na temat wszystkich, którzy nie podzielają ich poglądów, z drugiej strony jest wyciągany argument-maczuga: "Członek PO Ryszard Cyba". Wiadomo - oddelegowany przez partię, a kto wie, może i przez samego Tuska z Sikorskim, do wystrzelania "tej watahy".  

Nieważne, że Ryszard Cyba był jawnym świrem, na dokładkę podjaranym (nomen omen?) przez to dzielenie Polaków na tych, co stali tu albo tam, na patriotów i zaprzańców, tych posłusznych i tych w kamaszach etc. etc. Na szczęście miał mniejsze możliwości i ambicje niż taki np. Breivik.

Nieistotne też, że śmierć Marka Rosiaka wstrząsnęła wszystkimi przyzwoitymi ludźmi, również członkami PO. Ryszarda Cybę trzeba było grubymi nićmi doszyć do PO, bo to przecież właśnie PO, jej członkom i sympatykom trzeba było dorobić ten szczurzy ryj do walnięcia w niego centralnie. 

Ta sama, wypróbowana technologia: Najpierw trzeba wroga pozbawić cech ludzkich - po to właśnie, żeby wyznawcy mieli mniej oporów przed krzyknięciem w ten ryj obelgi, potem przed walnięciem weń pięścią, później kolbą karabinu, aż wreszcie, skoro już się ten karabin trzyma w ręku...  
 
 
***
 
Znamy już sposób spożytkowania mordercy. Czy przyda nam się do czegoś jego ofiara. Ależ oczywiście!
Warto przypomnieć (ograniczam się do danych z Wikipedii), historię aktywnego członka NSDAP i funkcjonariusza SA nazwiskiem Horst Wessel. Mniejsza nawet o historię jego życia. Chodzi głównie o historię jego śmierci i tego, co stało się po niej. aż imię tego młodego działacza partyjnego stało się nazwą pieśni, a ta - nieoficjalnym hymnem nazistowskich Niemiec. 
 
(skrót z Wiki): "(...) Wessel poznał osiemnastoletnią prostytutkę Ernę Jänicke (...) zamieszkali wspólnie. 14 stycznia 1930 roku miała miejsce gwałtowna kłótnia (o niezapłacony czynsz) między Erny Jänicke a, wynajmującą jej mieszkanie (...) wdową po członku Komunistycznej Partii Niemiec (która) zwróciła się o interwencję do lokalnych komunistów. Wieczorem tego dnia ktoś zapukał do drzwi. Wessel otworzył. Napastnik Albrecht Höhler (1898–1933), członek organizacji Roter Frontkämpferbund (RFB) strzelił Wesselowi w twarz (...)." 
Wielokrotnie przedtem karany Albrecht Höhler i jego kompani zostali wkrótce po napadzie aresztowani i skazani (a po dojściu Adolfa do władzy - po prostu rozstrzelani).  
 
KPD odrzucała jakąkolwiek odpowiedzialność, twierdząc, że poszło o całkiem prywatne porachunki, czy to o czynsz, czy to związane z prowadzeniem się partnerki Wessela. Istnieją jednak także podejrzenia, że był to rewanż za zabicie tego samego dnia młodego komunisty Camillo Rossa przez miejscową SA, gdzie Wessel był liczącym się aktywistą. 
 
Nie chodzi mi tu o roztrząsanie prawnych, moralnych czy historycznych racji jednych czy drugich, moim zdaniem byli warci siebie nawzajem, zresztą i jedni, i drudzy obiecywali zbudowanie socjalistycznego kraju sprawiedliwości i powszechnego dobrobytu, a skończyło się to dziesiątkami milionów ofiar w lagrach z jednej i łagrach z drugiej strony. Wyjątkowo łatwo też dogadywali się np. co do kolejnego rozbioru Polski. Niech jednym i drugim pies na mogiłę nasika, amen.
 
Chodzi mi o inny aspekt. Śmierć Horsta Wessela i zbrodnia Albrechta Höhlera zaspokajały pilne zapotrzebowanie NSDAP na dwie rzeczy jednocześnie: Zbudowanie legendy własnego bohatera-męczennika oraz stygmatyzowanie komunistycznego wroga jako odrającego mordercy, wobec którego nie należy mieć jakichkolwiek skrupułów. Gdyby nie zginął Wessel, do zbudowania obu tych legend posłużyłby dowolny inny pretekst, a w jego braku, no cóż, zawsze można np. samemu zastrzelić jakiegoś członka NSDAP, wszak słuszna sprawa czasem wymaga ofiar, podpalić Reichstag albo np. przebrać się w polskie mundury i w nich napaść na radiostację w Gleiwitz...
 
Zrozumiałe więc, że szeroko rozgłaszana wersja, która parę lat później, w czasach władzy NSDAP, stała się jedyną obowiązującą, ani słowem nie wspominała o przypuszczalnych prywatnych motywach zabójstwa, pomijała też milczeniem, że nawet w wersji najbardziej obciążającej komunistów zbrodnia ta była aktem rewanżu za inne morderstwo, dokonane tego samego dnia przez nazistę.  
 
No cóż, Albrecht Höhler przynajmniej faktycznie był aktywnym i prominentnym działaczem partii konkurencyjnej wobec partii jego ofiary, a pewnie i jej bojówkarzem.
O Cybie powiedzieć tego nie można: wiele lat wcześniej, w okresie od kwietnia 2004 roku do stycznia 2006, był formalnie zapisany do częstochowskiej PO, aż został wykreślony z powodu zerowej aktywności i nieopłacania składek... 
 
Ale komu to przeszkadza. Przy tworzeniu naszych własnych bohaterów, ludzi-legend itd. oraz przy odczłowieczaniu naszych wrogów fakty nie mają przecież żadnego znaczenia.
 
Ważne, by naszemu człowiekowi w krytycznym momencie ręka nie zadrżała. 
 
_____________________________________________________________

P.S. W 2. połowie 2010 napisałem takie coś - gdybym poniższą parafrazę pisał dziś, to pewnie nie mógłbym nie wspomnieć również o miłośnikach piłki nożnej oraz innych patriotach.

Tak czy siak, Koledzy Prawdziwi Patrioci (KPP...), robicie sobie te wasze Fackelzugi  (marsze z pochodniami), to może sobie przy okazji pośpiewacie:

 
Jerk Erpel Lied
słowa moje 2010, mel. niem. trad.
 
* dla miłośników studiów porównawczych zdecydowałem się dorzucić pierwowzór niemiecki   
 
Die Fahne hoch! Die Reihen fest geschlossen!
SA marschiert mit ruhig festem Schritt.
Kam'raden, die Rotfront und Reaktion erschossen,
Marschier'n im Geist in unser'n Reihen mit.

Krzyż w górę wznieść! Szeregi mocniej czyścić!
To zwartym krokiem maszeruje PiS!
A ci, co ich zabito mową nienawiści,
też są wśród nas, bo z naszych byli list!
 
Die Straße frei den braunen Bataillonen.
Die Straße frei dem Sturmabteilungsmann!
Es schau'n aufs Hakenkreuz voll Hoffnung schon Millionen.
Der Tag für Freiheit und für Brot bricht an!

Dać wolny szlak krzyżowi i obrońcom!
Dać wolny szlak tym, co się rwą na szczyt!
Wnet komuch i platformers marnie skończą!
Rachunek krzywd im niesie nowy świt!
 
Zum letzten Mal wird nun Appell geblasen!
Zum Kampfe steh'n wir alle schon bereit!
Bald flattern Hitlerfahnen über alle Straßen.
Die Knechtschaft dauert nur noch kurze Zeit!

Ostatni raz do szturmu zwą fanfary! 
Do boju jest już gotów każdy z nas!
Niech nad pałacem PiS wywiesi swe sztandary
i kondominium niech się kończy czas!
 
Die Fahne hoch! Die Reihen fest geschlossen!
SA marschiert mit ruhig festem Schritt.
Kam'raden, die Rotfront und Reaktion erschossen,
Marschier'n im Geist in unser'n Reihen mit
 
Krzyż w górę wznieść! Szeregi mocniej czyścić!
To zwartym krokiem maszeruje PiS.
A ci, co ich zabito mową nienawiści,
też są wśród nas, bo z naszych byli list!

 

 

estimado
O mnie estimado

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (64)

Inne tematy w dziale Polityka