Europa21 Europa21
56
BLOG

To nie zbrodnia, to błąd (w sprawie Kataryny)

Europa21 Europa21 Polityka Obserwuj notkę 4

Nie wiem, czego chciał dokonać Dziennik - prawdopodobnie nawet dziennikarze tej gazety dziś nie są w stanie dokładnie określić po co rozpoczęli tę idiotyczną wojnę. Wojnę której nie mogą już nijak wygrać. Wojnę można przegrać jednak w dobrym stylu, z klasą. Dziennik przegra ją w stylu najgorszym. Dziennikarze tej gazety co gorsza sięgneli przy tym po retorykę, której każdy pracujący w ich zawodzie powinien się tylko wstydzić. Swoją drogą,  dokonali czynu zaskakującego, nad którego głębią pochyliliby się nawet chińscy mędrcy. Zaatakowali bloggerów, iż manipulują faktami, opluwają i piszą prymitywne teksty. Sami zaś przez ostatnie dni urządzili istny festiwal tych zachowań. W ten kuriozalny sposób udowodnili, że pod prawdziwym nazwiskiem można jednak napisać każde świństwo, każdą bzdurę i opluć każdego piastującego funkcję poniżej rangi ministra. Teoretycznie można więc stwierdzić, że Dziennik w ten przewrotny sposób udowodnił niektóre swoje racje, choć chyba nie o to chodziło.

Z obrzydzeniem otworzyłem dziś stronę "Dziennika". W odróżnieniu od wielu innych, którzy od kilku dni maglują sprawę "Kataryny" nie miałem ochoty niczego pisać ani rwać szat z powodu świństwa jakie zrobił "Dziennik". Po prostu postanowiłem, że więcej ta gazeta w moim domu nie zagości. Dziś przeczytałem na salonie kilka tekstów z informacjami, co nowego o sprawie napisał "Dziennik" i przysłowiowy nóż w kieszeni sam się otworzył. Jeśli jednak o czymś piszemy, powinniśmy w ramach przyzwoitości przeczytać wszystko u źródła. Można powiedzieć, że dziś lektura "Dziennika" powinna trafić do programu "Brudna robota', który możemy oglądać w programie Discovery.

Trudno bowiem na poważnie brać wcześniej prezentowane opinie o blogosferze, kiedy to Dziennik sięgnął po takich fachowców od mediów jak Edyta Herbuś.

Dziś jednak przeczytałem inne opinie, tym razem już bardziej bulwersujące. Wezwany na pomoc historyk idei Marcin Król pisze, iż Internet to nie śmietnik, Jacek Hołówka stwierdza, iz anonimowość kochają osoby sfrustrowane a ksiądz Boniecki uznał, że anonimowość odbiera siłę najlepszym argumentom.

Bloggerzy od lat stanowili wyzwanie dla mainstreamu i tzw "autorytetów". Nie tylko zresztą dla nich - ale dla każdej władzy. Okazało się bowiem, że demokracja może przybrać kształt o którym jeszcze niedawno nikt nie marzył. Że w wolnym społeczeństwie każdy może wyrazić swoją opinię. Co więcej - że internet pozwala wyrażać tą opinię bez potrzeby narażania się na nieprzyjemności. Można więc dziś skrytykować władze, można ujawnić kompromitujące fakty i można z dalekiego końca świata ujawnić prawdę o kłamstwach publikowanych w dowolnym miejscu globu.

Czy "blogosfera" nie dokonała w żadnego wielkiego czynu? Ależ dokonała, blogosfera i tysiące zwykłych ludzi czuwają każdego dnia, po raz pierwszy od czasów demokracji greckiej, aby rzeczywistym stał sie udział każdego w debacie publicznej. Blogosfera czuwa, aby żaden "pan dziennikarz", korzystając ze swojej pozycji w wysokonakładowej prasie nie mógł pofolgować sobie zbyt bardzo.

Bloggerzy w różnych krajach świata robią to, na co panowie dziennikarze z "Dziennika' nigdy by się nie odważyli - piszą prawdę, opisują otaczający ich świat i publikują swoje poglądy - choć grożą im za to kary wiezienia a nawet śmierci. Na bloggerów tych czychają służby specjalne Chin, Iranu czy Egiptu. Nieprawomyślni bloggerzy narażeni są w tych krajach, a także w wielu innych na ogromne ryzyko. To właśnie oni najbardziej zasługują dziś na miano "dziennikarzy" - a nie panowie, którzy dziś jedynie mogą wezwać do pocałowania ich w wiadome częsci ciała.

Blogerzy na świecie ujawnili bardzo wiele afer, o których obawiali sie pisać panowie dziennikarze. Ujawnili manipulacje zdjęć z czasów wojny Izraela z Hezbollahem, ujawnili kompromitujące właścicieli niektórych mediów materiały z czasów kiedy płonęły paryskie przedmieścia. Ujawnili wiele ciekawych aspektów tzw awantury o karykatury Mahometa. To tylko niektóre sprawy o których pamiętam - było ich bowiem znacznie, znacznie więcej. Bloggerzy nie muszą swojej wartości potwierdzać każdego dnia. Bo nikt nie musi udowadniać dlaczego przysługuje mu prawo do wyrażenia własnego zdania.

Oczywiście, tamci ludzie żyją w innej sytuacji. Inne są też okoliczności. Katarynie nie grozi kara śmierci ani więzienia. Ale to nie "Dziennik", jego tzw 'dziennikarze" lub syn ministra Czumy będą decydowali, kiedy internauta może zachować anonimowość. Powody obaw tych ludzi są bowiem bardzo zbliżone do powodów obaw w krajach niedemokratycznych. Jest to obawa przed prawdą. Obawa przed niemożliwością wykorzystania własnej przewagi medialnej, własnych wpływów i własnych stanowisk.

Po raz pierwszy ludzie Ci, w dobie rozwoju internetu stanęli wobec sytuacji, że wszyscy są równi, a zdecyduje siła argumentu, jak na ateńskiej agorze. Po raz pierwszy okazało się, że inteligentny mówca, posiadający analityczny umysł i dostęp do ciekawych informacji może rozmawiać z każdym i udowadniać prezentowane dla ogółu kłamstwa. Ach, gdyby to były inne czasy. Ach, gdyby się udało znaleźć haka na takiego delikwenta. Ach, wtedy by to było..

Ale jak można znaleźć haka na nick? Jak można próbować przekonać do własnej racji, kiedy każdy czytelnik widzi od razu, komu brakuje argumentów.

Dziennik kłamie. Nicki to nic innego jak pseudonimy. A te znane są od niepamiętnych czasów. Nie jest też niczym wyjątkowym ukrywanie własnej tożsamości.

Tekstów, które dziś pojawiły się na stronie "Dziennika" nie powstydziłaby sie najlepsza chińska witryna rządowa. Tyle opinii o szkodliwości anonimowości Internetu. Tyle dowodów wręcz na konieczność swoistej "lustracji" bloggerów. Tyle posiłków ściągniętych z najdalszych zakamarków życia publicznego.

Chcąc się wypowiedzieć o całej sprawie, zostałem do lektury artykułów "Dziennika" niejako zmuszony. Brzydko chwyta się tonący panowie dziennikarze Axel Springer. Parafrazując Churchilla - w piątek Dziennik miał jeszcze wybór, między porażką a sięgnięciem dna. Wybrał dno, a porażki zazna także.

Bloggerzy nie są bowiem żadna grupą interesu. Nie są żadną firmą ani stowarzyszeniem. Sa zwykłymi internautami, czytelnikami, obywatelami. Media nie na darmo określane są jako piata władza. W demokratycznych społeczeństwach w starciu z rządami media nie raz odniosły sukcesy. Ale gazeta walcząca z wolnością słowa i społeczeństwem - to prawdziwe kuriozum. Tego świat jeszcze nie widział.

Michał Wiśniewski

Europa21
O mnie Europa21

Świat XXI wieku postawil przed spoleczeństwami Europy nowe problemy i ale nowe mozliwosci - staramy się znaleźć odpowiedzi na nadchodzące wyzwania i nie unikać trudnych problemów. Blog prowadzą osoby związane z Fundacją Europa 21 i portalem Europa21.pl. Michał Wiśniewski, Grzegorz Lindenberg. A także - Witold Repetowicz, Hubert Kozieł, Bartek Zolkos, Piotr Cybula, Piotr Górka Napisz do nas: redakcja@europa21.pl Polish citizenship and Polish passport

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka