Miś Malinowy Miś Malinowy
741
BLOG

Plus i minus

Miś Malinowy Miś Malinowy PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 26

Nazywają mnie pisowcem. W gronie znajomych i w rodzinie tak właśnie jestem postrzegany bo nie kryję się ze swoimi wyborami. Wiadomo, wszelkie spotkania towarzyskie zawsze koniec końców zahaczają o politykę. No i się zaczyna – długa litania zażaleń, wyrzutów, fobii i pompowanej medialnie histerii – której domyślnym adresatem jest moja osoba.

Wzdycham zawsze w duchu – czy oni pamiętają jeszcze, że kiedyś jak dureń czekałem w kolejce przed konsulatem żeby zagłosować na PO? Czy oni rozumieją, że to nie chodzi o żadne osobiste sympatie tylko o całościowy bilans?

Od paru dni tak sobie czytam, oglądam, rozmyślam i bilansuję. Czy ta Dobra Zmiana to jest jeszcze dobra czy już nie za bardzo. Jasne, że w porównaniu z „państwem teoretycznym” rządy PiS to było jak przebudzenie po długim koszmarnym śnie. Jasne, że program 500+ był potrzebny i super, że się udał, uszczelnienie VAT – ok. Komisja Amber Gold i Weryfikacyjna - ok.

No, ale na litość Boga, ten Misiewicz, ten projekt opłaty paliwowej, ta nieszczęsna Fundacja Narodowa no i ta kompletna amatorka z ustawą o IPN. Dramat.

Oczywiście przykładów na plus i minus znalazło by się o wiele więcej, ale w mojej głowie ułożył się taki ogólny obraz – PiS to lepsze chłopaki od trampkarzy z PO, chcą dobrze, czują w którym kierunku należy prowadzić Polskę. Ale zamiast iść pewnym krokiem do celu czołgają się lub skaczą na jednej nodze i co chwila potykają o splątane sznurowadła. Jednym słowem amatorszczyzna.

Gdzie byśmy byli jako naród, jako kraj gdyby tu do władzy doszli ludzie ideowi, ludzie uczciwi, ale przy tym profesjonaliści, którzy ogarnęli by ten komunikacyjny i legislacyjny bałagan? Hmm....

Tak mnie jeszcze uderzyło jedno – że niby w PiS żrą się stronnictwa i frakcje – jeśli to prawda, a pewnie tak, to jest to po prostu wstyd i hańba. W takim momencie? W przededniu wyborów samorządowych?

Czy oni tam sobie uświadomili jak wielki sukces wyborczy odnieśli? Czy oni zdają sobie sprawę z tego jak wielki kredyt zaufania został im udzielony? Czy wiedzą jak wielka spoczywa na nich odpowiedzialność? Cytując klasyka „obawiam się, że wątpię”.

Może niech chłopcy i dziewczęta sięgną trochę do literatury, niech przypomną sobie, że był w taki czas gdy tylko nieśmiało niektórzy marzyli o Polsce. Niech nawet przypomną sobie rok 2015 i początek kampanii prezydenckiej gdy wydawało się, że Komorowski jest nie do ugryzienia.

Niech wreszcie uświadomią sobie, że nic nie jest dane raz na zawsze. Na chwilę obecną nie bardzo jest na kogo głosować, ale wszystko się sumuje, wszystko się bilansuje. Nie każdy wyborca ma pamięć złotej rybki. Nie każdy wskoczy w ogień za partyjnym logo. Bo tak naprawdę liczy się Polska, a nie partyjne barwy.

Ja poczekam jeszcze i zobaczę jak skończą, jak będzie wyglądać kraj za dwa lata, bo dla mnie liczy się tylko całościowy bilans - plus i minus.

 Daleko od domu

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka