Fakt - Opinie Fakt - Opinie
321
BLOG

Bugaj: „Polska 2030” - niebezpieczny liberalny dogmatyzm

Fakt - Opinie Fakt - Opinie Rozmaitości Obserwuj notkę 7

dr Ryszard Bugaj, ekonomista, doradca społeczny prezydenta

 

Niektórzy powiadają, że o przyszłości możemy powiedzieć tylko tyle, że nastąpi. Prognozy rzadko się potwierdzają, jednak polityki gospodarczej nie można prowadzić bez długookresowych założeń. Samą inicjatywę stworzenia raportu Polska 2030 oceniam więc z entuzjazmem.

Jednak wszelkie prognozy powinny uwzględniać różnorakie scenariusze. A wspomniany raport oparty jest praktycznie o jeden liberalny wariant strategicznych przekształceń w Polsce. Jest tam też dopisek, że dokument powstał przy współdziałaniu klubu parlamentarnego PO. Jest to więc dokument rządowy, ale partycypowała w nim tylko część zaplecza rządu, a druga, czyli PSL, już nie. Są tego pewne negatywne konsekwencje – dokument jest jednowarstwowy, zawiera specyficzną narrację i unika podejmowania pewnych wątków.

Np. nie dowiemy się jednoznacznie z tego dokumentu o postulowanych zmianach w systemie podatkowym. Możemy się domyślić, że chodzi o dalsze spłaszczanie podatków i zmniejszenie obciążeń. Nie można też znaleźć klasycznego elementu sporów politycznych – czyli tego, jak wysoki powinien być wskaźnik redystrybucji budżetowej. Jest on nieco niższy niż przeciętnie w UE. Wielu liberalnych ekonomistów przewiduje dalsze drastyczne zmniejszenie tego wskaźnika. I, mimo że raport jest przesycony duchem liberalizmu gospodarczego, trudno znaleźć tu taką deklarację.

Nie znajduję tu także innych ważnych rzeczy. Nie wiem, jak się rysuje model służby zdrowia, czy przewiduje się istotne zmiany w systemie ubezpieczeń społecznych. Poświęca się dużo uwagi funkcjonowaniu państwa prawa, ale nie ma żadnej refleksji, czy sprawdził się system trójszczeblowego samorządu. Czy należy go podtrzymywać, czy może zredukować jeden ze szczebli? Na 400 stronach dokumentu jest wiele nowomowy i można było go napisać krócej. Spokojnie można usunąć wiele fragmentów, których przesłanie sprowadza się do stwierdzenia, że by „plony były dobre, trzeba dobrze zaorać”.

Autorzy postulują kilka kierunków działania. Po pierwsze ścisłe gospodarcze integrowanie Polski w UE i przyjęcie euro. To strategia jakiej przedtem wprowadzały nie wszystkie kraje unijne. Francja np. budowała z dużym wysiłkiem interwencji państwa sektor rodzimej technologii. Hiszpania dbała bardzo, by jej sektor bankowy został w hiszpańskich rękach. W raporcie Polska 2030 zakłada się zaś – zbyt optymistycznie – że wraz ze zlaniem się ze strefą euro uruchomią się samoczynne procesy, które zabezpieczą nas przed wpadnięciem w stagnację.

Wydaje mi się, że w raporcie pojawia się nieco zawoalowany postulat okrojenia państwa opiekuńczego. Choć wprost jest mowa jedynie o jego ewolucji. Wystarczy jednak popatrzeć na diagnozy, jakie się tam pojawiają, które zresztą w mojej opinii są diagnozami fałszywymi. W raporcie sugeruje się, że Polska ma zbyt wysokie wydatki socjalne, co nie jest prawdą, chyba że rozumiemy pod tym pojęciem także emerytury. Jeżeli weźmiemy wydatki w takich dziedzinach jak: zabezpieczenie bezrobotnych, pomoc socjalną lub wydatki publiczne na służbę zdrowia i edukację, to nie jesteśmy krajem o rozbudowanej sferze socjalnej. Przeciwnie – pomoc dla bezrobotnych należy do jednych z najskromniejszych w skali Europy. Autorzy chcą jednak chyba i to ograniczyć, skoro pojawia się postulat dalszego spłaszczania podatków i zmniejszania obciążeń podatkowych.

Proponowany wariant rozwoju jest oparty na pewnym liberalnym konsensusie, który znamy jeszcze sprzed kryzysu. Nie ma tu refleksji na temat następstw kryzysu, a pojawiające się na początku stwierdzenia jako żywo przypominają standardowe wypowiedzi ministra Rostowskiego, o tym że Polska w walce z kryzysem idzie swoją drogą. Rozumiem, że trudno mieć pogłębione refleksje nt. kryzysu, który nadal trwa. Jednak nie ma tu żadnej refleksji wobec pytania, czy liberalny kapitalizm, jaki istniał na świecie w ciągu ostatnich dziesięcioleci, ulegnie ewolucji.

Dla mnie podstawowym warunkiem naszego rozwoju są dwie sprawy. Po pierwsze utrzymanie stabilności politycznej i utrzymanie konfliktu politycznego w ryzach. Tak, żeby znacznie większa część obywateli została beneficjentami wzrostu gospodarczego. Żeby do tego doszło, nie jest konieczne spłaszczanie i tak już płaskich podatków, bo to powoduje, że ludzie uprzywilejowani prawie ich nie płacą. Zamiast tego, powinna zostać wprowadzona rzeczywista progresja podatkowa. Należy zmniejszać obciążenia podatkowe najbiedniejszym, a nie najbogatszym. Nie należy zmniejszać dochodów z podatków, bo przecież w sytuacji, gdy polskie społeczeństwo będzie się starzeć, potrzebne będzie zwiększenie nakładów na służbę zdrowia. Jeżeli chcemy inwestycji infrastrukturalnych, też potrzebujemy pieniędzy publicznych. Dla budowy kapitału ludzkiego potrzebne są większe fundusze na edukację. Nie ma więc na czym oszczędzać.

Powinniśmy zrobić wszystko, by Polska nie stała się peryferiami Unii. Doświadczenia innych krajów, które na starcie były zapóźnione w rozwoju pokazują, że żeby z niego wyjść, na ogół potrzebna jest skoncentrowana interwencja państwa. Przy wszystkich jej słabościach, nie wierzę, że same tylko autonomiczne mechanizmy rynkowe wydźwigną nas z zapóźnienia. Oznacza to, że jako państwo nie powinniśmy się rozpuszczać w UE.
W UE pojawiają się także tendencje, by zawiesić na haku historii zasadę solidarności. Może się to uwidocznić w nowej, formowanej obecnie perspektywie budżetowej, rozpoczynającej się w 2014 roku. Musimy powiedzieć naszym partnerom z całą stanowczością, że godzimy się na coraz surowszy unijny nadzór (który widać na przykładzie stoczni) w zamian za rekompensatę w postaci znacznej pomocy rozwojowej. Już teraz od UE otrzymujemy znacznie mniej niż kiedyś Hiszpania, Irlandia, Portugalia czy Grecja. I dlatego w imię rozwoju nie powinnyśmy ograniczać roli państwa, a jedynie ją przeformułować. Oczywiście obecność państwa w gospodarce ma swoje patologie, takie jak łupy dla polityków w postaci posad w spółkach skarbu państwa, i to trzeba zmienić.

Zgadzam się z autorami, gdy przywiązują tak dużą wagę do rozwoju kapitału społecznego. Nie uda się go skumulować, jeżeli będziemy społeczeństwem opartym na nierównościach. Niestety w sytuacji ogromnych nierówności będziemy gubić ludzi zdolnych w systemie edukacyjnym. Ludzie bogaci będą bowiem mieli swój oddzielny, lepszy system edukacji. Jeżeli polskie miasta będą szły dalej drogą amerykańską, czyli tworzenia wydzielonych, zamkniętych enklaw, to grozi nam perspektywa stworzenia dwóch Polsk, wrogich, skłóconych, ze wszystkimi konsekwencjami dla rozwoju.
Dobrze, że raport Polska 2030 powstał, chociaż na jego prezentacji pojawiły się niepokojące aspekty, by teraz wszyscy skonsolidowali się wokół tej wizji. A potrzebna jest przecież szeroka debata i możliwość wyboru swojej ścieżki rozwoju w procesie demokratycznym. Dopiero wtedy będziemy mogli się konsolidować.

2 i 3 strona gazety. Zespół Opinii: Anita Sobczak (szef), Sonia Termion, Jakub Biernat, Marcin Herman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości