Fakt - Opinie Fakt - Opinie
39
BLOG

Piskorski: Liczę na rozczarowanych PO

Fakt - Opinie Fakt - Opinie Polityka Obserwuj notkę 17

Z Pawłem Piskorskim rozmawia Sonia Termion

 

Coraz częstsze są spekulacje, powtarzane też przez pana, że czekają nas przyspieszone wybory. Wystartujecie w nich?
– Jeżeli się odbędą, oczywiście w nich wystartujemy. Choć wolelibyśmy, by PO pokazała, jak nie potrafi rządzić.

Liczy pan, że zyskacie poparcie kosztem osłabionej przez kryzys Platformy?
– Kryzys wcale nie musi w PO uderzyć. W bardzo wielu krajach kryzys konsolidował głosy wokół partii rządzących.

Skoro tak, to gdzie pan widzi miejsce dla SD? Komu chciałby pan odebrać głosy?
– Nasi naturalni wyborcy to ludzie, którzy głosują na Platformę, bo nie widzą innej metody na powstrzymanie powrotu PiS do władzy. Chciałbym tym ludziom udowodnić, że nie muszą popierać PO. Część naszych wyborców to również ci, którzy nie głosują.

A jaki wynik byłby dla was satysfakcjonujący?
– Jak najlepszy.  

Po co w ogóle reaktywował pan SD?
– Bo w Polsce nie ma centrowej partii liberalno-demokratycznej. Taką partią była na początku PO, ale już nie jest. Polska polityka zaczyna się zamykać i ograniczać do PO i PiS. SD umożliwia aktywność w polskiej polityce ludziom o centrowych, ale też społecznych poglądach.

Czemu uważa pan, że PO nie jest już taką formacją?
– Bo Donald Tusk uznał, że aby wygrać wybory prezydenckie i kolejne, trzeba być partią prawicową. W pewnym momencie Platforma poszła bardzo na prawo. Nadal jest wierna zasadom gospodarki wolnorynkowej, ale według własnej autodefinicji jest już partią chadecką.

Nie do końca się zgadzam. Wcześniej w PO konserwatyści mieli silniejszą pozycję – był Płażyński, Rokita. Teraz ta frakcja jest w kompletnej defensywie.
– Ewolucja Tuska dokonywała się w kierunku modelu polityka, dla którego wyłącznym celem jest bieżące analizowanie rynku i znalezienie się na nim w najlepszej możliwej pozycji. Tak z Tuskiem kiedyś nie było. Ja dziś nie wiem, po co PO rządzi, prócz tego, by nie wróciło PiS.

A po co pan chciałby rządzić? Nie będziecie Platformą bis?
– Nie chcemy się odróżniać na siłę. Ale będziemy mówić własnym głosem. Od PO różni nas np. to, że jesteśmy za zwiększeniem składki na opiekę zdrowotną (teraz mamy jedną z najniższych w UE), bo w systemie ochrony zdrowia jest za mało pieniędzy. Chcemy też zająć się dziedzinami dziś zaniedbanymi, jak mała i średnia przedsiębiorczość. SD tradycyjnie ma duże poparcie w tym środowisku. Byłem ostatnio, jedynym spośród polityków, gościem kongresu rzemiosła polskiego.
 
Polska uchodzi za kraj liberalny, lecz pod względem wolności gospodarczej plasujemy się za Szwecją.
– To nie fabryka Volkswagena, która może się w każdej chwili zwinąć, lecz mali i średni przedsiębiorcy są solą tej ziemi. Tymczasem mają w Polsce fatalne warunki funkcjonowania. Nadal utrzymywana jest wszechwładza urzędów skarbowych, które mogą dowolne przedsiębiorstwo bezkarnie doprowadzić do bankructwa. A kroki PO są w tym zakresie fingowane – komisja Przyjazne Państwo ma na koncie wiele fikcyjnych albo lobbistycznych działań.

Co jeszcze będzie was odróżniać od partii Tuska?
– Będziemy na lewo od PO. W mojej formule liberalizmu bardzo silnie obecny jest wątek wrażliwości społecznej. Ludzie nie mogą być pozostawieni sami, gdy nie dają sobie rady. Poza tym Platforma w wielu sprawach jest bardzo elastyczna, dostosowuje swój przekaz do tego, co jest w danym momencie dobrze postrzegane. Ja chciałbym mieć konsekwentną partię, która działałaby w duchu Leszka Balcerowicza. Bo on niezależnie od tego, czy go to kosztowało poparcie, czy nie, gotów był to, w co wierzył, konsekwentnie mówić i robić.

Gdyby miał pan wskazać w minionym 20-leciu postaci, na których chce się wzorować, wskazałby pan właśnie Balcerowicza?
– Postawa Balcerowicza czy Geremka jest mi znacznie bliższa niż Tuska czy Kaczyńskiego.

Rozumiem, że inspiruje się pan Unią Wolności. Czy jej los nie jest zniechęcający?

– Byli nieporadni w wielu rzeczach. Fiasko UW pokazuje, że nie byli w stanie wykazać się skutecznością polityczną, ale chętnie naśladowałbym ich, jeśli chodzi o wierność własnym poglądom, nawet gdy nie podobało się to elektoratowi.

Chce pan stworzyć syntezę Balcerowicza i wrażliwości społecznej?

– Leszek Balcerowicz miał wyjątkowo małą zdolność komunikowania, ale nie jest niewrażliwy społecznie.

Interesujące. Kto zasili SD?
– Publicznie mówili o tym Pinior czy Frasyniuk, z którym mam świetny kontakt.

Jak to się zmienia...
– Prawda. Wielokrotnie o tym z Władkiem rozmawialiśmy.

A dopuszcza pan wchodzenie w koalicje na wzór LiD, np. z SDPL czy PD?
– Na pewno nie będę chciał dodawać literek i robić kolejnych zjazdów, które interesują głównie działaczy. Natomiast jeśli ludzie z tych środowisk będą chcieli z nami kooperować, to świetnie.

Rozumiem, że Borowskiego i Rosatiego też to dotyczy.
– Jestem w pełni na nich otwarty, ale muszą rozstrzygnąć, co dalej chcą robić. Nie chcę destruować ich pomysłów politycznych, ale formuły PD i SDPL nie mają przyszłości.

Gowin sugeruje, że to Rosatiego, a nie Olechowskiego wystawicie na prezydenta.

– Między nami jest pełna zgodność, że decyzję o kandydacie trzeba podjąć wczesną wiosną przyszłego roku. Ogłaszanie jej dziś byłoby falstartem.

Obecność Olechowskiego w waszych szeregach jest przesądzona? Podobno PO rozważa dla niego jakąś placówkę?
– Zostawmy komfort w tej sprawie Olechowskiemu.   

Po tym, jak zajął trzecie miejsce w wyborach na prezydenta Warszawy, deklarował, że nie będzie się już ubiegał o takie urzędy.
– Bardzo mnie martwiła ta deklaracja, bo Olechowski ma bardzo duży potencjał polityczny. Mam nadzieję, że się z niej wycofa.

Ale przyzna pan, że miał opinię osoby, która nie lubi się przepracowywać.
– Mówiąc żartem, z tego punktu widzenia bycie prezydentem jest idealnym rozwiązaniem, Donald Tusk coś o tym wie. 

A jak chce pan zmieścić w jednej partii Piniora i Olechowskiego? To egzotyczne połączenie.

– To połączenie szerokie i na pewno wywoła ostre dyskusje, ale nie sądzę, by o kwestiach społecznych, raczej o drobiazgi typu tarcza antyrakietowa.

A o zagadnienia światopoglądowe – aborcję, związki partnerskie czy możliwość adoptowania dzieci przez homoseksualistów?

– Aborcji na pewno nie chcę ruszać i nie sądzę, by ktokolwiek z tych, którzy do SD wchodzą, chciał to robić. Kompromis aborcyjny trzeba utrzymać. Jestem za związkami partnerskimi, ale przeciw adopcji dzieci przez homoseksualistów. Zastrzegam, że to mój pogląd.

Jakie podatki powinny obowiązywać w Polsce?
– Na wszystkie pytania szczegółowe będę odpowiadał jesienią. Wtedy zaczniemy przedstawiać program przed kongresem programowym, który odbędzie się pewnie na początku przyszłego roku.

Widzi pan dla SD rolę współkoalicjanta Platformy w nowej kadencji?

– Koalicja z PO kiedyś w przyszłości nie jest wykluczona. Dopuszczamy współrządzenie z SLD, a wykluczamy z PiS, Samoobroną i LPR.

Czyli wybaczyłby pan Tuskowi i Schetynie?
– Koalicja z PO jest możliwa niezależnie od mojej osobistej krytycznej oceny charakterów panów Schetyny i Tuska. W sensie politycznym nie ma to żadnego znaczenia, ale w sensie osobistym uważam ich za nieprawych ludzi.

To mocne słowa...
– Widziałem, jak decydowali o wyrzucaniu z pracy „piskorczyków” czy wręcz ludzi, którzy do „piskorczyków” przysiadali się w kawiarni. A potem przeciwdziałali temu, by pracę dostali. Kilka osób miało taki wilczy bilet, że nawet jak wygrali w normalnej procedurze konkurs na trzeciorzędne stanowisko urzędnicze, to konkurs ten unieważniano, bo byli od Piskorskiego. 

Jak ocenia pan dorobek Hanny Gronkiewicz-Waltz?
– Bardzo krytycznie. Ma fenomenalne możliwości: jest nowy ustrój Warszawy (jednolite miasto z jednolitym budżetem), życzliwy sobie rząd (za mojej kadencji rząd zabierał nam pieniądze, nie dawał na metro itd.), olbrzymi budżet i możliwość czerpania pieniędzy z UE. W tak dobrych warunkach to, co się dzieje w Warszawie, jest skandalem. Żadna nowa inwestycja nie ruszyła. Bardzo krytycznie oceniam jednoczesne budowanie Stadionu Narodowego i stadionu Legii. Oburzające jest też finansowe wykańczanie Polonii. 

Rozważa pan start na prezydenta Warszawy?

– Nie mam takiego planu, ale decyzje w tej sprawie będą zapadały wczesną wiosną przyszłego roku.
   
Wystawicie kandydatów we wszystkich miastach?

– W wyborach samorządowych chcemy zmienić logikę postępowania. Logika PO i PiS, czyli partyjne listy na najniższym poziomie samorządów, jest zła. Koalicje samorządowe mogą być i prawicowe, i lewicowe. Jeśli prawicowy Dutkiewicz, którego bardzo cenię, będzie kandydował na prezydenta Wrocławia, będę chciał go poprzeć, a jak lewicowy Ferenc będzie kandydował w Rzeszowie, też go poprę. W lokalnych wyborach nie będzie listy SD, tylko wspieranie lokalnych koalicji i porozumień.

Paweł Piskorski, szef Stronnictwa Demokratycznego, były prezydent Warszawy i były polityk UW i PO

 

2 i 3 strona gazety. Zespół Opinii: Anita Sobczak (szef), Sonia Termion, Jakub Biernat, Marcin Herman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka