Mam teorie, zapisze i opublikue, bo a nuż ma to sens. Ostrzegam, że z lotnictwem wojskowym jak i zawodowym mam mało wspólnego, więc przepraszam, jeśli będe pisał głupoty. PPL'a robiłem, może jeszcze dokończe, jak dadzą mi czas w pracy.... , więc totalnym dyletantem nie jestem.
W teorii posługuje się zapisem, opublikowanym w raporcie MAK.
Teoria:
1) Protasiuk podchodzi na automacie.
2) Mniej więcej o 10:40:00 (tak to wygląda na wydruku w raporcie MAK), postanawia zejść do 100m.
3) PIC (Pilot In Command) ustawia na automacie Utrzymuj wysokość 100m. Automat wtedy powinien zejść do 100m, i utrzymać tą wysokość. Automat wysokości (ten z którym się spotkałem i go znam), działa w dwuch trybach stała prędkość pionowa/stała wysokość. Jeśli ustawimy stałą wysokość samolot opadnie bądź wzniesie się do niej i będzie ją utrzymywał.
4) po chwili TAWS ostrzega przed ziemią. kpt Protasiuk podejżewam, że spotkał się z tym w poprzednich lotach, bo nie ma reakcji.
5) 2 pilot bądź nawigator chce uciszyć TAWS i wciska reset, może pomylił przyciski może nie znał instrukcji, ale zresetował baro (wysokościomierz barometryczny) do standardowego ciśnienia 1013 (którego się używa tylko powyżej wysokości przejścia TA, co najczęściej jest FL060-090).
6) W tym momencie autopilot nie wie, że wysokość 100m znajduje się 60 m POD glebą.
7) Piloci czekają aż autopilot zejdzie na 100m jednocześnie wypatrując świeteł podejścia.
8) Gdy autopilot przekracza 100m Piloci w pierwszej chwili nie wiedzą co się dzieje, brak czasu na reakcje...
15 sekund
ziemia