Tak się składa, że nie tylko jacyś szpiedzy z krainy deszczowców nagrywali Marka Belkę i Bartłomieja Sienkiewicza w restauracji Sowa i Przyjaciele. Także ja podsłuchałem rozmowę tych dwóch osobistości siedząc akurat owego pamiętnego dnia u pana kucharza Sowy. Rozmowę ich cała nagrałem na mój telefon marki Huawei. Choć to telefon najlepszej jakości, to tylko niektóre fragmenty się zachowały. Ujawniam te sensacyjne stenogramy poniżej.
...
MAREK i BARTEK wchodzą do restauracji.
MAREK: Bartku, ministrze mój złoty, zapraszam cię tu do restauracji kuchmistrza Sowy na prywatny objedzik. Funduję z kieszeni, wink, wink.
BARTEK: No jasne. Nie będzie przecież NBP płacił za nasze prywatne spotkania, w których pogaworzymy sobie o naszych prywatnych sprawach. Dobrze, że ja nie muszę płacić, Mareczku, bo wiesz, u nas w ministerstwie du*a budżetowa i bidnie się nam żyje.
MAREK: Się zgadza. Du*a budżetowa poważny problem. Wiem, bo sprawdziłem w wikipedii. Co pijemy?
BARTEK: No ja jeszcze rozgryzam wikipedię, ale już prawie umiem się nią obsługiwać. A co do picia: spytajmy się sommeliera, czyli tego typa od winka, Patryka Ochockiego. W zespole Roberta Sowy jest on od początku powstania restauracji. Swoja karierę w gastronomii zaczynał jako kucharz, jednak szybko zauważył ze jego prawdziwa pasją jest wino. Doświadczenie zdobywał pracując w warszawskich restauracjach i winiarniach. Wiedze dotyczącą win czerpał z licznych książek, szkoleń i degustacji czego zwieńczeniem było ukończenie kursu WSET Lewel 3 Award.
MAREK: Łał, chłopie, lewel 3! Lepiej niż ja na Minecrafcie. Zapalę tyż cygaro, a ty Sienkiewiczu?
BARTEK: Nie palę, ale jak na koszt NBPu, to wezmę takie najdroższe. Może tego kubańskiego Cohiba Esplendidos za 255 PLN? Podobno sam Fidel trzyma go w mordzie przez dwie minuty zanim go zapakują w plastyk i dzięki temy ma taki super smak. A winko jakie pijemy?
MAREK: Takie tańsze za dwie stówki. I do tego, excuse-moi, wódę, jak prawdziwe mężczyzny.
BARTEK: Jak mawiał mój protoplasta pisarz, z wódą szysko smakuje lepiej. Chyba powiedział to Pan Kmicic jak pił wódę ze Zbyszkiem z Bogdańca po tym jak wyłupili oczy temu szwedzkiemu zdrajcy Jurkowi ze Spychowa.
MAREK: Tak, to chyba była scena w "Pan Wołodyjowskim." A wiesz komu ja bym wyłupił gały? Temu kalafiorowi hrabiemu von Rostowskiemu. Ale z niego chamek.
BARTEK: Aha, to taki skrót myślowy.
MAREK: No pewno. I Hausnerowi z tej pier***ej Rady Polityki Pieniężnej.
BARTEK: Hausner, Hausner, nie kojarzę.
MAREK: No wiesz, ten co ma małego członka.
BARTEK: Aha, no kojarzę teraz. Czekaj, idę do kibla i zadzwonię tyż do OBW czy innego ABS, żeby zaraz złapali mi jakiegoś przestępcę. Idę dziś do Tel-Awizji, więc muszę się czymś pochwalić.
MAREK: No tak, ty jesteś tym ministrem od łapania przestępców.
...
KONIEC NAGRANIA