Filip Stankiewicz Filip Stankiewicz
646
BLOG

Katastrofa w Smoleńsku – skąd sprzeciw przejęciu śledztwa?

Filip Stankiewicz Filip Stankiewicz Polityka Obserwuj notkę 4

Na portalu wp.pl przeczytałem wypowiedź eksperta w sprawie katastrofy w Smoleńsku i stosunków polsko-rosyjskich. Poniżej link do jego karkołomnych opinii oraz wyjaśnienie dlaczego mają one niewiele wspólnego z rzeczywistością. Niestety, wypowiedzi podobnych „ekspertów”, dziennikarzy i polityków jest w polskich mediach wiele.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,To-byl-blad-Polacy-obrazili-Rosjan,wid,12251249,wiadomosc.html 

---

Jeśli Rosja nie ma nic do ukrycia powinna być zadowolona z przekazania procesu wyjaśniania katastrofy w Smoleńsku stronie polskiej i międzynarodowej komisji. Pozostawanie sprawy w rękach Rosji i WNP może świadczyć o chęci ukrycia czegoś przez Rosjan (w grę wchodzi nie tylko celowe działania, ale także poważne zaniedbania – o kilku takowych zresztą już wiemy) lub braku zdecydowania premiera Donalda Tuska, który nawet nie wystąpił z formalną prośbą o to. Tłumaczenie premiera, że to mogłoby pogorszyć wzajemne stosunki jest irracjonalne, chyba że Donald Tusk domyśla się winy Rosji. Czy Polska nie oddałaby w takiej sytuacji śledztwa Rosji czy innemu Państwu?

Następujące dalej oskarżenia pod adresem ludzi żądających niezależnego śledztwa o motywy polityczne są wyjątkowo cyniczne lub wynikają z nieprzemyślenia sprawy. Czym innym jest chęć posiadania dobrych stosunków z Rosją i podziękowanie zwykłym Rosjanom za ich przyjaźń - co uczynił w taktowny sposób Jarosław Kaczyński, a zupełnie czym innym naiwne zaufanie do władz Rosji, które groziły Polsce za poparcie Gruzji i nie prowadziły rzetelnych śledztw w wielu ważnych sprawach jak zabójstwa opozycyjnych dziennikarzy czy zatonięcie okrętu podwodnego „Kursk”. To jest jedna z największych tragedii w historii Polski i mamy nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek dołożyć wszelkich starań do możliwie pełnego wyjaśnienia przyczyn tej katastrofy - dla władz Rosji to śledztwo nie jest tak ważne jak dla Polski, co zresztą drastycznie nam uświadomiło brak dokładnego przeszukania i szybkie udostępnienie osobom postronnym miejsca katastrofy. Zatem oskarżanie Polaków dążących do wyjaśnienia przyczyn katastrofy jedynie o motywy polityczne jest bardzo krzywdzące, aby nie używać już mocniejszych słów – co gorsza te oskarżenia padają w wywiadzie w kilku miejscach, do tego Pan dr Maciej Raś dodaje bez powołania się na żadne fakty, że większość Polaków ujęła postawa władz rosyjskich.

Warto także zamieścić kilka informacji, które potwierdzają tezę, że nie wszystko wygląda w tym śledztwie tak różowo jak to przedstawia wielu ekspertów:

Sergei Shoigu: Mr Putin, at 10:50 am, the TU-154 M airplane flying from Warsaw to Smolensk disappeared from the radar as it was making its landing approach at Northern Airport in Smolensk. Jak to możliwe, że samolot, który rozbił się około 10 minut wcześniej, zniknął z rosyjskich radarów o 10:50? W jakim celu podano nieprawdziwy czas katastrofy podczas tego starannie wyreżyserowanego spektaklu?
http://premier.gov.ru/eng/events/news/10179/

Bardzo ważny tekst o tym jak są prowadzone śledztwa w sprawie katastrof lotniczych na świecie, a jak jest prowadzone śledztwo w sprawie katastrofy samolotu prezydenckiego w Rosji.
http://wtemaciemaci.salon24.pl/178536,dymiacy-nagan
http://wtemaciemaci.salon24.pl/178992,dymiacy-nagan-poradnik-rusznikarza

Były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokurator Prokuratury Krajowej Bogdan Święczkowski wylicza błędy w śledztwie w sprawie katastrofy w Smoleńsku.
http://www.wolnapolska.pl/index.php/Polityka-%C5%9Awiat/decyduje-pierwsze-48-godzin.html

- Zabezpieczenie terenu tragedii pod Smoleńskiem powinno być sprawą honoru dla polskich i rosyjskich służb - mówią przedstawiciele Pentagonu. Uważają, że sposób w jaki Rosjanie potraktowali teren katastrofy to skandal.
http://fronda.pl/news/czytaj/amerykanie_z_pentagonu_niezabezpieczenie_terenu_katastrofy_to_sk

Znany francuski ekspert ds. katastrof samolotowych Gerard Feldzer i szef Muzeum Lotnictwa w Le Bourget koło Paryża twierdzi, że jeżeli śledztwo w sprawie katastrofy samolotu linii PanAm koło szkockiego miasteczka Lockerbie byłoby prowadzone w podobnych warunkach jak pod Smoleńskiem, prawdopodobnie nigdy by nie odkryto dowodów na to, że był to zamach bombowy.
http://fakty.interia.pl/swiat/news/sledztwo-nie-odpowiada-zachodnim-standardom,1477940,4

To nieprawda, że rosyjskie władze zabezpieczyły wczoraj teren katastrofy! Choć kilka dni wcześniej - prawie miesiąc po tragedii - pielgrzymujący do Katynia Polacy znaleźli w błocie szczątki ofiar, ich rzeczy osobiste i kawałki rozbitego samolotu. To nieprawda, że już nikt tam nie może grzebać w gliniastej ziemi! To nieprawda, że milicja odstrasza gapiów! Wczoraj byli tam nasi dziennikarze. I to, co zobaczyli, poraża... Oto ich relacja.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Milicja-czuwa-ale-i-tak-kazdy-wchodzi-na-miejsce-katastrofy,wid,12246174,wiadomosc.html

Za absolutnie przerażającą uważam wypowiedź Komorowskiego na temat walających się po smoleńskim lesie szczątków. Apelował on o “zachowanie umiaru w tworzeniu atmosfery, że oto gdzieś znaleziono kawałek ubrania”. “To nie jest wielki problem” – oznajmił z wysokości swego urzędu. Naprawdę byłby pan gotów powtórzyć to na przykład żonie Arama Rybickiego? Że w końcu to tylko mankiet? Albo żonie Grzegorza Dolniaka? Nie rozumie pan, że nie chodzi tu nawet o sentymenty, ale o majestat państwa? http://blog.rp.pl/mazurek/2010/05/06/klopotliwe-slowo-na-ch

Ważny dowód w sprawie katastrofy. Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej", zaprezentował w dzisiejszym "Kwadransie po ósmej" urządzenie do wypuszczania podwozia z Tu-154, znalezione na miejscu katastrofy pod Smoleńskiem. Urządzenie do wypuszczania podwozia odgrywa ważną rolę w ostatnim etapie lotu. Znaleziony fragment może mieć duże znaczenie w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy.
http://www.niezalezna.pl/article/show/id/33832 

Relacja fotoreportera. Widziałem, jak Rosjanie zabierali fragmenty prezydenckiego samolotu, zanim dotarła tam ekipa śledczych z Polski. Zrobiłem zdjęcie części samolotu, to było prawdopodobnie skrzydło lub ogon, jednak pewności nie mam. To mogła być także jakaś inna część. Ten ogon czy skrzydło, które wcześniej fotografowaliśmy, po około dwóch godzinach zostało uprzątnięte. Nie wiem, co się z tym stało, w każdym razie nie było tego widać z miejsca, z którego wcześniej było fotografowane. Jeśli to prawda, to jest to dowód na mataczenie władz Rosji.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100424&typ=po&id=po32.txt

Służba Kontrwywiadu Wojskowego na bieżąco śledziła lot samolotu prezydenckiego Tu-154 lecącego do Smoleńska. Przez służby SKW śledzone były najważniejsze parametry lotu, w tym informujące o bieżącym położeniu maszyny, jej wysokości i prędkości. Jak ustalili dziennikarze, oprócz parametrów lotu, SKW posiadają też nagrania rozmów pilotów, jednak kontrwywiad nie zamierza ani dzielić się tymi informacjami z prokuratorami ani komentować sprawy. Pojawiły się podejrzenia co do rzetelności przeprowadzonego remontu w rosyjskich zakładach naprawczych. Okazuje się bowiem, że już w 2004 r. wykryto wielkie fałszerstwa w podmoskiewskich zakładach remontowych. Informowała o tym prasa fachowa, w tym "Skrzydlata Polska" (numer 12/2006). Prokuratura rosyjska znalazła w zakładach we Wnukowie blankiety i podrabiane pieczęcie kilkudziesięciu producentów lotniczych, których sygnatury wykorzystywano do fałszowania części zamiennych. W remontowanych wtedy samolotach, w tym i w polskich rządowych Tu-154M oraz Jak-40, montowano części używane certyfikowane jako części nowe. Przed lotem samolotu prezydenta brak było lotów rozpoznawczych. Jak powiedział pierwszy zastępca naczelnika głównego sztabu WWS, generał-lejtnant Aleksader Alioszyn, przed przylotem samolotów polskich i rosyjskich w dniu 7 kwietnia br, samolot Jak-40 dokonał lotów rozpoznawczych, zabezpieczając podejścia do lądowania przy właściwych minimalnych warunkach meteorologicznych, jednak przed lotem Prezydenta w dniu 10 kwietnia takich lotów nie było, a przynajmniej nic o nich nie wiemy. Jeśli miałoby ich zabraknąć, odpowiedzialny za tę sytuację jest minister Bogdan Klich, który nie wywiązał się należycie ze swoich obowiązków.
http://niezalezna.pl/article/show/id/33212 

Lotnisko w Smoleńsku nie powinno być otwarte. To było wprost zaproszenie do tragedii. A za to odpowiada Federacja Rosyjska – mówi Jerzy Polaczek, były minister transportu, lider Polski Plus. Wylicza również liczne błędy za kadencji ministra Klicha – mianowanie niekompetentnych dowódców 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego oraz błędy tych właśnie dowódców. Wysłano tam premiera, a potem prezydenta i nie wystąpiliśmy jako kraj o podstawowe dane: listę potwierdzeń stanu lotniska – inspekcji oświetlenia, łączności radiowej, sprawności obsługi meteorologicznej i pomiaru ciśnienia. Na lotnisku szwankowało oświetlenie. A państwo, które straciło właśnie prezydenta, dowiedziało się o tym, bo jakiś białoruski dziennikarz zrobił zdjęcie, jak Rosjanie na chybcika zmieniają żarówki. Dlaczego nikt tego wcześniej nie sprawdził? Dlaczego nie zażądaliśmy, by na wieży kontroli lotów był również ktoś od nas? Nie zadbano o to ani przy wizycie premiera, ani prezydenta. Donald Tusk głęboko się myli mówiąc, że nie ma takiego zwyczaju, żeby służby sprawdzały lotnisko przed wizytą. Komunikat o pogodzie, który załoga dostała o 6 rano, pochodził z 5. Jest szokujące, że do 8.22 nie dostali żadnych innych informacji o pogodzie. Smoleńsk nie był lotniskiem ujętym w klasyfikacji międzynarodowej, powinno się więc wymagać, by stan pogody był komunikowany załodze co pół godziny. Akcja ratunkowa zaczęła się po kwadransie, choć katastrofa miała miejsce kilkaset metrów od początku pasa. Czy służby ratownicze były przygotowane? Czy robiono jakąś łapankę? http://www.rp.pl/artykul/472101_Nonszalancja__ulanska_fantazja__i_ciagly_PR.html

Świadkowie o katastrofie w Smoleńsku. Samoloty tutaj często lądują i jesteśmy przyzwyczajeni do ich dźwięku. Ten samolot lądował z przerywanym szumem silników i z głośnymi trzaskami.
http://wolnemedia.net/?p=21510

Ze wstępnych informacji przekazanych premierowi Władimirowi Putinowi wynika, że przed wypadkiem rządowego Tu-154 silniki pracowały prawidłowo. Tymczasem świadkowie twierdzą, że odgłos silników był dziwny. Zapewnienia, że wybuchu i pożaru na pokładzie samolotu nie było również są sprzeczne z relacjami świadków, którzy mówią o wybuchu przed uderzeniem w ziemię.
http://www.rp.pl/artykul/461265_Nie_bylo_wybuchu_ani_ognia.html

Świadek katastrofy w Smoleńsku po kilku dniach znacznie zmienił swoją relację. Czy to wynikało z problemów z pamięcią, czy był to raczej efekt nacisków – a jeśli ktoś wpływał na świadka to musiał mieć ku temu ważne powody.
http://www.youtube.com/watch?v=yifz6Se52kE&feature=player_embedded

Według ekspertów od budowy płatowców, z którymi rozmawialiśmy, kadłub prezydenckiego Tu-154 rozerwała potężna eksplozja. Wiele wskazuje, że mogła to być bomba paliwowo-powietrzna. – Na tym pułapie, przy ziemi, takie rozczłonkowanie kadłuba mogła spowodować tylko świadoma ingerencja człowieka – twierdzą. Przy zderzeniu samolotu z ziemią przed lub w chwili upadku doszło do silnej eksplozji. Gdyby tak nie było, samolot mógłby popękać, rozpaść się na kilka części, duraluminiowy kadłub mógłby powyginać się, ale nie rozerwałby się na tak drobne części. Eksperci wyrazili taką opinię po zbadaniu elementów prezydenckiego Tu-154, jakie znajdują się w posiadaniu „Gazety Polskiej”, a także na podstawie licznych fotografii z terenu katastrofy oraz zdjęć szczątków maszyny zebranych na miejscu tragedii.
http://niezalezna.pl/article/show/id/34032

Oświetlenie na lotnisku jest istotnym czynnikiem wpływającym na bezpieczne lądowanie. - Przechwytując wzrokowo światła, pilot dolatuje do progu pasa - tłumaczy Pietrzak. Z bardzo dużym prawdopodobieństwem możemy jednak powiedzieć, że pierwszy rząd świateł nie działał. Wielce prawdopodobne, że nie działały też dwa kolejne rzędy świateł. Przez kilka dni po katastrofie obserwowaliśmy działanie świateł - w trakcie, gdy paliły się pozostałe światła, trzy pierwsze rzędy nie działały.- To jest istotne, że światła muszą się świecić. Na takim prostym lotnisku światła to jest obowiązek. Zezwala się, żeby ileś procent nie działało, ale to jest około 5-10 maksymalnie procent. Nie może być tak, że nie działają poszczególne sektory. One pokazują pilotowi jak lecieć, gdzie jest pas - podkreśla były dowódca specpułku.
http://www.tvn24.pl/-1,1654627,0,1,co-sie-dzialo-w-ostatniej-minucie-lotu,wiadomosc.html

Na zdjęciach, wykonanych kilka godzin po tragedii, wojskowi wymieniają żarówki w naprowadzaczach na pas startowy. Publikujemy zdjęcia, wykonane przed godziną 18:00 przez białoruskiego fotografa i blogera, który był na miejscu zdarzenia. Na fotografiach widać wojskowych, niosących reflektory i kabel, a potem wymieniających lampy w żarówkach naprowadzających na pas startowy. Czy oznacza to, że wymieniany sprzęt był niesprawny? http://www.niezalezna.pl/article/show/id/33027

Na podejściu do pasa startowego nie powinno być tak wysokich drzew - powinny zostać wycięte przez Rosjan.

Dziwne wnioski z sekcji zwłok. 8.50 - taką godzinę śmierci wpisał do protokołów rosyjski lekarz. Punkt 19. dotyczy przyczyn śmierci. Tutaj lekarz wpisał dwa lakoniczne słowa: „mnogie obrażenia”. Według zapewnień naszego rządu polscy prokuratorzy na miejscu w Moskwie uczestniczyli w pracach tamtejszych śledczych. Tyle że w protokołach nie ma śladu ich obecności. Rosyjski lekarz w rubryce przyczyny zgonu pisze: „stwierdziłem”. „Rz” widziała polskie tłumaczenie jednego z tych dokumentów. W nim też nie pojawia się informacja o polskich śledczych. Były prokurator krajowy Kazimierz Olejnika dziwi się brakiem w raporcie informacji o polskich przedstawicielach. Według niego powinny w nim być ich podpisy. Co do innych zapisów w protokołach mówi: – Nie można umrzeć z powodu mnogości obrażeń. Sekcja zwłok polega na tym, by konkretnie określić, co było przyczyną śmierci, np. uderzenie w głowę, rana cięta, kłuta. Zwłaszcza, że protokoły, które widziała „Rz”, dotyczą osób, których ciała w wyniku katastrofy zostały uszkodzone nieznacznie.
http://www.rp.pl/artykul/471102_Dziwne_wnioski_z_sekcji.html

W trakcie przesłuchiwania głównego kontrolera lotów informacje uzyskane przez Rosjan, a później przez polskich prokuratorów, w niektórych kwestiach znacznie się różniły. Chodzi o różnicę w liczbie podejść do lądowania i rzekomą nieznajomość rosyjskiego przez pilotów Tu-154M. Jeżeli ktoś jest przesłuchiwany dwa razy i mówi wówczas dwie różne rzeczy, wówczas trzeba przyjąć, że mówi nieprawdę. http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=tk&dat=20100414&id=tk05.txt

„Bardak” to najlepsze określenie tego, co dzieje się na rosyjskich lotniskach. Totalny chaos, niekompetencja, nieporządek, zły stan techniczny sprzętu. Być może oni byli źle przygotowani do przyjmowania samolotów w takich warunkach pogodowych. Pewien rosyjski inżynier, były szef lotniska Moskwa-Wnukowo, umieścił w Internecie analizę, w której dowodzi, że wieża mogła nie zdawać sobie sprawy z tego, że mgła jest aż tak gęsta. Z tego, co wiem, smoleńskie lotnisko jest obecnie przekształcane z wojskowego na cywilne, a to tylko powiększa panujący tam bałagan. Wieża mogła więc na przykład podać złe współrzędne, źle pokierować pilotów. Nie można wykluczyć umyślnego działania.
http://www.rp.pl/artykul/464052_Bukowski__Kreml_nie_przeprosil_was_za_Katyn.html

Prokurator Seremet mówi, że w śledztwie nie mogła być zastosowana Konwencja Chicagowska, bo tyczy lotnictwa cywilnego. Podstawą działania prokuratury jest konwencja z 1959 roku i dwustronna umowa uzupełniająca między Polską a Rosją z 1996 roku. Zatem dlaczego premier Tusk okłamał obywateli, że działania są prowadzone w oparciu o Konwencję Chicagowską?
http://wiadomosci.onet.pl/2169032,11,nie_wiadomo_co_sie_dzieje_z_telefonem_satelitarnym_z_tu-154,item.html

Z Moskwy do Polski przybyły fragmenty ciał ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, które dotąd nie były zidentyfikowane. W Moskwie w Zakładzie Medycyny Sądowej mogą być jeszcze inne niezidentyfikowane fragmenty ciał. Minister Kopacz twierdziła wcześniej, że wszystkie szczątki ciał wróciły do kraju. Dlaczego mijała się z prawdą?
http://wiadomosci.wp.pl/kat,119674,title,Fragmenty-cial-ofiar-ze-Smolenska-wrocily-do-Polski,wid,12226834,wiadomosc.html

Sprzeczne informacje polskich oficjeli na temat jakości zapisów czarnych skrzynek samolotu prezydenckiego oraz terminu i zakresu ich ujawnienia.
http://www.rp.pl/artykul/478465_Czy_telefony_mogly_zaklocic_urzadzenia.html

W roku 1988, podczas pokazów lotniczych we francuskiej Alzacji, rozbił się Airbus A320. Rozbił się na terenie Francji. Żadne inne państwo nie miało wpływu na jakiekolwiek okoliczności badań tej katastrofy. Pomimo to, czarne skrzynki zostały przerobione, dla zafałszowania i ukrycia informacji istotnych do określenia przyczyn i ustalenia winnych. Jak Państwo myślą, co zostało już zrobione, albo będzie zrobione, z rejestratorami lotu naszego Tu154, kiedy własność państwa polskiego jest w dyspozycji państwa rosyjskiego? Oto opis, jak to się robi we Francji.
http://rexturbo.salon24.pl/177748,rejestratory-lotu-instrukcja-manipulacji

Od katastrofy prezydenckiego TU-154 minęło ledwie kilka dni, śledztwo w tej sprawie potrwa na pewno jeszcze wiele tygodni, może nawet miesięcy, a strona rosyjska już wykluczyła awarię maszyny. I twierdzi, że do katastrofy miała rzekomo przyczynić się lekkomyślność polskich pilotów i brak znajomości języka rosyjskiego, co utrudniało kontakty z wieżą kontroli lotów. Takie przesądzanie sprawy dziwi ekspertów. Ekspertów od wypadków lotniczych takie stanowisko zaskakuje, bo przecież aby wykluczyć awarię samolotu, trzeba najpierw przeprowadzić skrupulatne badania wraku. W przypadku katastrofy trzeba zebrać wszystkie kawałki samolotu i złożyć je w hangarze. Wtedy inżynierowie, technicy, specjaliści od budowy silników, aerodynamiki, konstrukcji samolotów, wytrzymałości materiałów muszą obejrzeć dokładnie wszystkie szczątki i wydać opinię na temat ewentualnych przyczyn katastrofy. Przecież piloci mogli nawet nie zdążyć poinformować wieży o kłopotach z samolotem, bo wszystko mogło wydarzyć się dosłownie w ciągu sekundy.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=tk&dat=20100413&id=tk05.txt

Badany w Polsce rejestrator samolotu Tu-154, który rozbił się pod Smoleńskiem, został już przekazany wraz z analizą do Rosji – poinformował prokurator generalny Andrzej Seremet. Skrzynka, która rejestrowała parametry lotu, była badana w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych w Warszawie. Z niewiadomych powodów – choć każde tego typu posunięcie można tłumaczyć “wymaganiami śledztwa” – skrzynka została przekazana Rosji. Tzw. trzecia skrzynka zainstalowana została przez polski kontrwywiad wojskowy i należy do polskich służb. Oddanie jej Rosjanom to kolejne zdarzenie, stawiające pod znakiem zapytania suwerenność państwa polskiego.
http://www.niezalezna.pl/article/show/id/33905

Informacja z 21 kwietnia 2010 - wiele dni po katastrofie. Główne śledztwo prowadzi rosyjska i to w jej dyspozycji znajdują się wszystkie zebrane w jego trakcie dowody rzeczowe. Choć nasi prokuratorzy brali udział m.in. w zabezpieczaniu miejsca katastrofy, przesłuchaniach rosyjskiej obsługi lotniska, wszystko, co dotąd zgromadzono w śledztwie, należy do strony rosyjskiej.– Bez jej zgody nie możemy upubliczniać treści dowodów – wyjaśniał płk Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Tymczasem w październiku 2009 r., po rozbiciu się prywatnego (!) rosyjskiego samolotu pod Mińskiem, pod naciskiem Moskwy powołano... międzynarodową komisję śledczą.
http://www.rp.pl/artykul/15,464741_Kiedy_Rosja_odda_zapisy_rozmow.html
http://niezalezna.pl/article/show/id/33297

Władze obwodu smoleńskiego twierdzą, że teren katastrofy nie jest ogrodzony, bo nie wnioskowała o to strona polska. Jak stwierdził rzecznik gubernatora smoleńskiego Andriej Jewsiejenkow, Polacy prosili jedynie o ochronę tego terenu, a o jego ogrodzeniu nie było mowy - ustaliła stacja RMF FM. "Takiego żądania nie było. Był list, w którym poproszono o ochronę tego miejsca. Dopiero co był u nas pan Komorowski - zobaczył miejsce i był zadowolony, że jest ochraniane" - mówił. Jak dodał, także władze obwodu smoleńskiego nie brały pod uwagę innego wariantu, jak dyżur dwóch milicjantów. Komuś zależy na zatarciu śladów? Choć oczywiście może to być zwykła, acz porażająca nieudolność. http://niezalezna.pl/article/show/id/34079

Bogdan Klich przyznał niedawno w jednym z wywiadów telewizyjnych, że strona rosyjska zmieniała swoje zdanie w kwestii statusu prezydenckiego samolotu. Do 13 kwietnia postępowanie to prowadziły rosyjskie władze wojskowe, teraz prowadzą je instytucje cywilne, co potwierdza, iż Moskwa uznaje obecnie ten samolot za statek cywilny. Strona polska przystosowuje się zaś do zmieniających się działań i oświadczeń strony rosyjskiej
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100430&typ=po&id=po61.txt

Jak przebiegały w Rosji prace ekspertów badających przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem? Polski rząd co chwilę wygłasza nowe pochwały pod ich adresem, a szef naszej Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich mówi o niezgodnym z prawem "zmuszaniu go do współpracy z prokuratorami", "braku jakiekolwiek pomocy ze strony rządu" i "chaosie panującym w Rosji". Jest też zdania, że jesteśmy petentem w tym śledztwie. - Tak nie musiało być - przekonuje. Edmund Klich nie pozostawia suchej nitki na strategii, jaką nasza administracja przyjęła względem Rosjan. Zasady są jasne. Projekt raportu (o przyczynach katastrofy) przygotowuje strona rosyjska, a my mamy 60 dni na odpowiedź i to wszystko. Oni mogą te nasze uwagi uznać, albo nie - zaznacza. Według Klicha takiej sytuacji można było uniknąć. Właśnie taką ugodę trzeba było wypracować - zdaniem Klicha - ze stroną rosyjską.- Ja wiem jaki jest tego wszystkiego cel i kto robi larum - dodaje szef PKBWL. - Ludzie, którzy są odpowiedzialni za tę katastrofę chcą zwalić wszystko na pilotów. A oni są tymi, którzy na końcu łańcucha zbierają błędy wszystkich. Błąd tkwi bowiem w systemie. Lotnictwo państwowe jest w permanentnym kryzysie - ocenia kategorycznie szef PKBWL. Jego zdaniem katastrofa CASY nie nauczyła tych, którzy mogli naprawić system, niczego.- Tamten wypadek, ale też wypadki Bryzy, Mi-24, Kanii to były wszystko wypadki systemowe. Nie naprawiono systemu po CASIE. Wprowadzono zalecenia, których wykonanie jest fikcją - podkreśla.
http://www.tvn24.pl/0,1653371,0,1,zmuszano-mnie-do-wspolpracy-z-prokuratura,wiadomosc.html

Od lat Polskę i Rosję łączy porozumienie, które umożliwia wspólne badanie katastrof lotniczych. "Rz" dotarła do podpisanego 7 lipca 1993 r. polsko-rosyjskiego porozumienia w sprawie ruchu samolotów wojskowych i wspólnego wyjaśniania katastrof. Dokument przewiduje współpracę obu krajów w takich przypadkach. Rząd milczy o umowie. Tymczasem niemal miesiąc po katastrofie rządowego samolotu wciąż nie wiemy, na jakiej podstawie prawnej prowadzone jest dochodzenie ani dlaczego polskie władze nie wystąpiły do Rosjan o wspólne śledztwo. Jak zapewnił w czwartek "Rz" Janusz Sejmej, rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony Narodowej, porozumienie z 1993 r. nie zostało nigdy wypowiedziane. Najważniejszy jest jego art. 11: "wyjaśnienie incydentów lotniczych, awarii i katastrof spowodowanych przez polskie wojskowe statki powietrzne w przestrzeni powietrznej FR lub rosyjskie wojskowe statki powietrzne w przestrzeni powietrznej RP prowadzone będzie wspólnie przez właściwe organy polskie i rosyjskie". Dlaczego premier i prokurator generalny nigdy nie wspomnieli o dokumencie? Od służb zajmujących się sprawą otrzymaliśmy sprzeczne wyjaśnienia. Zdaniem ekspertów rząd powinien sięgnąć do porozumienia z 1993 r. nawet tak późno, przywołując prawa i obowiązki wynikające z tego dokumentu.
http://www.rp.pl/artykul/2,472006_Zapomniana_umowa_z_Rosja_.html
http://www.rp.pl/artykul/2,472614_Spor__o_umowe_z_Rosja_.html

Gdyby w Polsce rozbił się samolot prezydentem innego kraju, to po kilku godzinach przyleciałyby i przejęły kontrolę służby tego kraju aż nie odszukaliby ciał ofiar i wszystkich dokumentów i ważnych elementów samolotu (aparatura do nawigacji, łączności, książki kodowe, kody dostępu, itp.). Tymczasem Polska lekkomyślnie zdała się w pełni na Rosję.

Wątpliwości związane z katastrofą w Smoleńsku. Bardzo profesjonalne podejście w programie „Misja Specjalna”. Sprawie poświęcono już kilka odcinków.
http://www.tvp.pl/publicystyka/magazyny-reporterskie/misja-specjalna/wideo/28042010-2120/1629837

Korespondencja na żywo Barbary Włodarczyk zaraz po katastrofie w Smoleńsku przytacza wypowiedzi świadków o krążącym nad lotniskiem dwie godziny samolocie. Na pewno nie czekał on na lądowanie, ponieważ samolot z polskimi dziennikarzami w tym czasie spokojnie wylądował. Co zatem robił? Nasuwa się chyba tylko jedna odpowiedź związana z powstającą mgłą - w takim wypadku byłaby kluczem do przyczyn katastrofy.
http://www.youtube.com/watch?v=6840MizeWdw

Podejście Ił-76 do lądowania nastąpiło między 8:30 a 8:40. Oba samoloty podchodziły do lądowania w tym samym czasie! To wyjaśniałoby dlaczego Tu-154 nagle obniżył lot, wcześniej podchodząc prawidłowo. Piloci zobaczyli na kursie kolizyjnym inny samolot, musiał być wyżej od ich pozycji, wobec czego awaryjnie wykonali manewr jego ominięcia schodząc w dół. Dalszy przebieg wypadków, jak wspomniałem, jest mniej więcej znany. Teraz otwiera się miejsce do dalszych rozważań: czy jednoczesne podchodzenie do lądowania dwóch samolotów było wynikiem przypadku z powodu bałaganu panującego na lotnisku, czy też wynikiem celowego działania. W artykule 5 argumentów przemawiających za tą hipotezą.
http://tommy.lee.salon24.pl/174185,il-76-i-godzina-katastrofy-w-smolensku

Strona rosyjska utrzymuje, że Iłem-76 leciał rosyjski BOR który miał zapewnić bezpieczeństwo wizyty ze strony gospodarzy. Można wątpić w to wyjaśnienie. Ił-76 jest 40 tonowym transportowcem, nie ma przedziału pasażerskiego tylko ławki na ścianach ładowni. Ci BOR'owcy musieli mocno komuś podpaść, że złośliwie ich transportowano w tak niekomfortowych warunkach, ale rozrzutność związana ze zużyciem paliwa przez taki samolot jak Ił-76 zupełnie nie pasuje do chłodu z jakim przyjmowano wizytę naszego prezydenta. Jeśli mieli oni cokolwiek zabezpieczać to termin ich wysłania do Smoleńska jest kompletnie bez sensu - oni tam powinni być od rana. Mieć czas na plan awaryjny jeśli z jakiegoś powodu nie da się wylądować. Jeśli chodziło tylko o szopkę, ze chcieliśmy ale nie wyszło - wraca pytanie o Ił'a - można to było zrobić znacznie tańszym kosztem. Otóż Ił-76 jest samolotem transportowym przystosowanym do przewożenia ładunków wielkogabarytowych o wadze do 40 ton. Ma on w dodatku tę cechę że może przewożony ładunek zdesantować z powietrza czyli otworzyć w locie luk ładowni, polatać z otwartą klapą i zamknąć ją w powietrzu. Samolot w sam raz żeby coś rozsypać/rozpylić (Nawet rozlać - jest wersja cysternowa oparta o ten model Ił-78, podejrzewam, ze z zewnątrz wygląda identycznie). Pytanie o to czy 40 ton to wystarczająco dużo żeby wywołać kondensację wody z powietrza w parę na takim terenie, na jakim wystąpiła mgła? Odpowiedź zna zapewne NATO i władze wielu Państw.
http://pl.wikipedia.org/wiki/I%C5%82-76

Występowanie mgły w Smoleńsku. W statystyce odrzuca się próbki z okresów zaburzonych, a za taki należy uznać kwiecień 2010. Aby zrobić dobrą mgłę na danym terenie trzeba najpierw przećwiczyć to kilka razy, żeby wiedzieć kiedy zacząć, w jakim miejscu i z jakim natężeniem żeby uzyskać odpowiedni efekt utrzymujący się wystarczającą ilość czasu. Należy porównać metary dla miesiąca kwietnia przynajmniej w okresie 2009-2005. Owszem dosyć często występują zamglenia ale nie mgła. 2 mgły w kwietniu 18, 19.04.2008, obie przy niskim ciśnieniu - 1006 hPa. Jedna 1.04.2006 - 1006hPa. jedna 19.04.2005 noc - 1000hPa. A w kwietniu w okresie 1-10.2010 silna mgła występuje aż czterokrotnie! Dla porównania przy ciśnieniu kolejno 1-1016, 4-1019, 9-1028, 10-1026. I założę się, że w drugiej połowie miesiąca już ich nie będzie. Oczywiście dla sprawy którą badamy to tylko poszlaka albo dowód...na nagle postępujące zmiany klimatyczne. Inna relacja: Rosyjscy przyjaciele ze Smoleńska nie mogą się nadziwić jak to było możliwe, że nawet o takiej porze (10:30, czyli blisko południa miejscowego czasu) utrzymywała się przez pół godziny tak niesamowicie ogromna mgła. Nie mówiąc już o tym, że rzadko widzieli tutaj mgłę, gdyż lotnisko leży na wzniesieniu, więc sięgając pamięcią wstecz - zawsze było tak, że mgły zalegały w okolicznych parowach i jarach wokół, czyli średnio 50-80 metrów niżej.
http://almanzor.salon24.pl/173798,falsyfikacja-hipotezy-sztucznej-mgly

Komórki w niektórych sieciach nagle straciły zasięg.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100412&typ=tk&id=tk17.txt

Pierwszy filmik z miejsca katastrofy.
http://www.youtube.com/watch?v=OX4bO0Op0Tw&feature=player_embedded
http://www.youtube.com/watch?v=FEx7HL4H5yk

Ten sam filmik w rosyjskiej telewizji. Dźwięk jest w nim już ewidentnie zmanipulowany. Nie słychać strzałów ani krzyków.
http://www.youtube.com/watch?v=TjJX2xSL-sw&feature=player_embedded

W nagraniach znajdują się krótkie wypowiedzi mężczyzn i kobiety w języku rosyjskim oraz wypowiedzi mężczyzn w języku polskim - orzekła Wojskowa Prokuratura Okręgowa po specjalistycznym badaniu słynnego już filmiku nakręconego wkrótce po katastrofie pod Smoleńskiem. Będą podejmowane dalsze czynności związane z tym materiałem.
http://niezalezna.pl/article/show/id/33519

Dlaczego Rosjanie włączyli syreny alarmowe dopiero po 15 lub nawet więcej minutach od upadku samolotu? Czy Polacy obecni na lotnisku widzieli (mimo mgły) lub słyszeli katastrofę czy może pobiegli na miejsce dopiero po dźwięku syren alarmowych? Według mediów ambasador Bahr pobiegł na miejsce katastrofy dopiero po włączeniu syren, zatem głosy w języku polskim na pierwszym filmiku (słowa w języku polskim potwierdziła analiza ABW) nie należały do Polaków czekających na samolot. Czy słyszeli na miejscu strzały, a jeśli tak to czy wiedzą kto strzelał?

Sławomir Wiśniewski, montażysta TVP był jedną z pierwszych osób, które dotarły na miejsce katastrofy prezydenckiego sam. - Patrzę w mgle i widzę, że idzie samolot bardzo nisko, lewym skrzydłem prawie w dół. I normalnie przez okno usłyszałem taki straszny huk. Widać było jakby coś było niszczone, tratowane. Dwa błyski ognia, ale nie jakaś wielki wybuch jak zwykle się widzi przy katastrofach lotniczych. Wiśniewskiego robił zdjęcia tylko przez chwilę. Potem został wyprowadzony przez służby ratownicze. - Próbowałem uciekać przed funkcjonariuszami, ale jak wpadłem w błoto, to już nie mogłem. Złapali mnie i kazali oddać kasetę – mówił Wiśniewski. Kaseta została uratowana tylko dlatego, że Wiśniewski dał im inną kasetę oraz wyciągnęli mu resztę kaset z plecaka, o czym mówił w TVP INFO.
http://www.tvp.pl/www.tvp.info/informacje/swiat/na-miejscu-byla-potworna-cisza/1642519

Kolejne niejasności i dezinformacje mediów w sprawie katastrofy.
http://astral-projection.blog.onet.pl/2,ID406234079,index.html

W pierwszych dniach po katastrofie uzyskaliśmy informacje ze strony organów państwowych, które zapewniły nas, że wszystko będzie absolutnie jawne. W ciągu kilku dni zostanie udostępniona treść zapisów czarnych skrzynek. Poznamy np. godzinę katastrofy. Minęło trzy tygodnie i okazuje się, że nie mogą niczego podać i nie podadzą, części tych rzeczy w ogóle nie mają. Jak można prowadzić jakieś działania, skoro na dzień dzisiejszy nawet nie wiemy, o której nastąpiła katastrofa. Pan Andrzej Melak powiedział w programie telewizyjnym, że wprowadzano go w błąd co do rzeczy, które miał przy sobie jego zmarły brat. Świadczy to o tym, że przygotowanie merytoryczne osób prowadzących w Rosji postępowanie budzi wątpliwości. Wiem, że taka sytuacja miała miejsce w stosunku do kilku innych osób, które skarżyły się na to, że były przy identyfikacji wprowadzane w błąd przez stronę rosyjską, stąd ta identyfikacja była bardzo utrudniona. To nie świadczy dobrze o fachowości osób, które te czynności przeprowadzały. Mogę powiedzieć na własnym przykładzie. Zadawano nam pytanie, czy tata miał przy sobie zielony kalendarz. Powiedziałam, że nie jestem w stanie na to pytanie odpowiedzieć, ponieważ tata miał wiele kalendarzy. Opisywali to także jako zielony notes. Powiedziałam, że muszę zobaczyć pismo, które było charakterystyczne, i będę wiedzieć, czy to jest jego. Jak nam pokazano ten przedmiot, okazało się, że były to zwykłe bilety lotnicze między Warszawą a Krakowem. Jeżeli ja 20 minut rozmawiam o tym, czy on miał kalendarz, czy też nie, a następnie okazuje się, że to były zwykłe bilety lotnicze, to na pewno nie ułatwia to czynności. Następnie, jeżeli sytuacja jest taka, że protokół spisuje się na dane mojej bratowej, a mówimy wszyscy, a ja najwięcej, a na końcu podpisuje go ona, to powiedzmy sobie, że budzi to wątpliwości co do przestrzegania procedury.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20100504&id=po22.txt

Dezinformacja pełni bardzo ważną rolę w polityce Moskwy od dziesięcioleci. Jest prowadzona mistrzowsko, dlatego miliony obywateli innych Państw, łącznie z elitami i dziennikarzami się na nią nabiera. Analiza tego zjawiska w artykule.
http://cogito.salon24.pl/170293,falsz-na-miare-tragedii

Zdaniem drugiego pilota samolotu prezydenckiego, kpt Tomasza Pietrzaka, było tylko jedno podejście do lądowania prezydenckiego samolotu. - Ci piloci, którzy byli szkoleni i wyznaczani na dowódców załogi musieli spełniać kryteria trzeźwej oceny sytuacji. Charakteryzowali się odpornością, która pozwalała mieć pewność, że nie będzie w żaden sposób ulegała presji, że będą tzw. "twardzielami" – komentuje pokątne insynuacje, jakoby pilot prezydenckiego samolotu miał ulec czyimś presjom, by jednak lądować w Smoleńsku, kpt Tomasz Pietrzak. Według jego wiedzy, podejść do lądowania było nie cztery, jak podaje strona rosyjska, a jedno. Samolot bowiem może podchodzić do lądowania tylko dwa razy, później musi odlecieć na lotnisko zastępcze. - Jeżeli lotnisko nie jest w stanie wykonywać żadnych operacji, to się je zamyka. Natomiast w tym przypadku były sugestie "proponujemy żebyście pojechali tu", to nie był nakaz wykonania lotu na lotnisko zapasowe. Jeżeli byłby to nakaz, to byłoby jednoznaczne, nie byłoby dyskusji. Tu były sugestie, dlatego dowódca załogi mając możliwość lądowania zawsze sprawdza, robi jedno zajście, drugie zajście, więc może to sobie ocenić – twierdzi pilot.
http://fronda.pl/news/czytaj/kpt_pietrzak_to_nie_pilot_zawinil_nad_smolenskiem

Filip Stankiewicz

P.S. Więcej o hipotezach dotyczących katastrofy w obszernym zbiorze: http://filipstankiewicz.salon24.pl/171706,to-mogl-byc-zamach-najwieksze-watpliwosci
 

Konkretny. Uczciwy. Konsekwentny. Zależy mi na Polsce.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka