Po przeczytaniu poniższego artykułu: pardon.pl/artykul/4813/pis_moze_doprowadzic_do_legalizacji_aborcji_niechcacy
Postanowiłem napisać polemikę. Pani Hartman zakłada, że wprowadzenie jakiegoś prawa w większości państw Europy jest niepodważalnym dowodem słuszności tego prawa. Jest to teza nieprawdziwa, zwłaszcza w kwestiach ideologicznych (np. aborcja, kara śmierci, surowość kar za zbrodnie). Uchwalane prawo w takich kwestiach wynika często z poglądów ideologicznych aktualnie rządzącej elity, a nie z chłodnej analizy argumentów za i przeciw. Z tego powodu na przykład wyrok za morderstwo w kilku państwach Europy trwa, z uwzględnieniem przedterminowego zwolnienia, poniżej 10 lat. W opinii każdego rozsądnego człowieka jest to wyrok śmiesznie niski i wydaje się nierealnym żartem. Wynika to jednak z ideologicznego przeświadczenia zaślepionych elit, że przestępców należy za wszelką cenę resocjalizować (nawet jeśli ryzyko dla obywateli jest bardzo duże), że trzeba być wobec bandytów "humanitarnym". Dlatego pisanie przez Panią Hartman: "Polska zyska normalne prawo, przestanie być europejskim pośmiewiskiem" jest niezbyt rozsądne.
Pani Hartman pisze także "Zarazem bowiem są one rozstrzygane w głosowaniu... w Sejmie. Przez wybrańców narodu, których poziom staje się już legendarny". Dyskusja o czym decydować w referendum, a o czym w Sejmie jest bardzo złożona - Szwajcaria nieźle wychodzi na dużej ilości referendów (dzięki temu np. nie znalazła się w UE), z drugiej strony referendum pociąga za sobą spore koszty, bardzo ważna jest kwestia sformułowania pytań, jak też złożoności kwestii mającej zostać rozstrzygniętej. I właśnie w kwestii oceny kompetencji Sejmu RP Pani Hartman nie ma racji. Sugeruje bowiem, że ogół wyborców może być równie, lub nawet bardziej kompetentny niż posłowie. Jest to sugestia nieuprawniona - posłowie (mimo niechlubnych wyjątków) prezentują wyższy poziom intelektualny niż ogół społeczeństwa, a oprócz tego stale zajmują się uchwalaniem prawa - i choćby z tego powodu mają w tym zakresie wiedzę nieporównywalnie większą od statystycznego obywatela. Rozstrzygnięcia dokonane w parlamencie są często gorsze niż te dokonane w referendum nie z powodu mniejszej wiedzy, ale z powodu ulegania wpływom różnych lobby lub chęci przypodobania się za wszelką cenę np. Unii Europejskiej.
Co do potrzeby dyskusji o aborcji. Nie można uznać za poważny argumentu, że zakaz i tak jest łamany - bo podobnie łamane są wszelkie inne przepisy prawa karnego. Koronnym argumentem przeciw aborcji wydaje się być niemożność określenia momentu w którym zarodek staje się człowiekiem - i tak jak nie można zabić dziecka na kilka godzin przed urodzeniem, tak samo nie można określić żadnego innego momentu który wyraźnie oddzielałby stadium "zbiór komórek" od stadium "dziecko".
Filip Stankiewicz
Inne tematy w dziale Polityka