Firmus Piett Firmus Piett
47
BLOG

A co doprowadziło do bojkotu?

Firmus Piett Firmus Piett Polityka Obserwuj notkę 38

Wszyscy dziś piszą o bojkocie, o jego głębokim moralnym sensie bądź pragmatycznej niestosowności. Większość zastanawia się jakie będą następstwa takiego bądź co bądź bardzo odważnego kroku. Jedni piszą o medialnym samobójstwie, inni o podążaniu we właściwym kierunku. Nie zauważyłem natomiast aby ktokolwiek rozważał co doprowadziło władze PiS do tego desperackiego jak się wydaje działania…

Wróćmy więc pamięcią do okresu z jesieni 2005 roku. Po wyborach  parlamentarnych wygranych niespodziewanie przez PiS miało dojść do rozmów o powołaniu koalicji. Wydawało się że będzie to jedynie krótka formalność, zważywszy że cała prawie kampania wyborcza upłynęła w atmosferze wzajemnych życzliwości. Pełno było wszędzie „naszych przyjaciół z Platformy” oraz równie miłych „przyjaciół z PiS”. Nagle PO żąda rozmów koalicyjnych w świetle kamer…  Zaskoczone kierownictwo PiS nie mając wyboru godzi się na to, i po krótkiej przepychance o to kto ma w nich uczestniczyć (PO nie godziła się na udział Marcinkiewicza) rozmowy się odbywają. Przebiegają normalnie: Twardo, z drobnymi spięciami, chociaż zdziwiło mnie trochę  agresywne zachowanie Jana Rokity (jak na jego standardy), a przypominam głosowałem wtedy na PO. Po tych krótkich rozmowach (a oglądałem to na żywo w całości) pomyślałem „dotrą się”. Widać było że Rokita próbował trochę zaskoczyć Kaczyńskiego żądaniem natychmiastowego ustosunkowania się do planów wprowadzenia budżetu zadaniowego, ale ten zdrowo zauważył że rozmowy koalicyjne to nie miejsce układania planu wydatków państwa, a odpowiednie zespoły PiS pracują nad taką właśnie formą budżetowania. To wszystko. Żadne ważne decyzje wtedy nie zapadły. Politycy rozeszli się,  a ja  w dobrym humorze wróciłem do swoich codziennych zajęć. Wieczorem wygodnie zasiadłem w fotelu aby jak codziennie obejrzeć Fakty TVN. Szok jakiego wtedy doznałem był wielki, całkowicie niespodziewany i miażdżący. W relacjach swoich ulubionych reporterów ( np. Kolendy-Zaleskiej) zobaczyłem jakieś zupełnie inne, nieznane mi wydarzenia. To co pokazała wtedy stacja Waltera przypominało bardziej Dziennik Telewizyjny Jacka Fedorowicza niż rzetelny program informacyjny. Zmontowane pytania i odpowiedzi, dobrane tak aby skompromitować  Kaczyńskiego, przypadkowe zestawienia głosów, miny uczestników, obrazy ułożone tak sugestywnie aby wywołać tylko jedno wrażenie: ekipa z PiS była nieprzygotowana do rozmów, bowiem partia ta nie ma żadnego programu, a jej prostaccy liderzy myślą tylko o stanowiskach… Pomyślałem wtedy jak to możliwe aby te rozmowy  w tak skrajnie nierzetelny i fałszywy sposób pokazywać widzom, przecież oglądałem tamto spotkanie i wiedziałem że wcale tak nie wyglądało, ze obie strony miały jakieś tam racje i próbowały je udowodnić, ale nie można mówić o kompromitacji którejkolwiek z nich… Tymczasem w TVN po prostu bezczelnie zmontowano materiał tak aby uwiarygodnić jakąś tam tezę. Dla mnie to było druzgocące.

 Po co ja o tym teraz piszę? Moim zdaniem każdy następny dzień w telewizji koncernu ITI , aż do dziś wyglądał dokładnie tak samo. Od prawie trzech lat właśnie w ten sam sposób przygotowuje się tam informacje i materiały. Jeśli ktoś nie ogląda konferencji  i spotkań polityków na żywo (a to jest znaczna większość społeczeństwa) nie może mieć pojęcia o tym, że to co jest prezentowane w głównym wydaniu Faktów to najczystsza manipulacja i kłamliwa propaganda. Przeinacza się informacje, manipuluje wypowiedziami  polityków PiS wyrywając je z kontekstu i przemilczając ich często najistotniejszą część (co ma znaczenie zwłaszcza w przypadku Jarosława Kaczyńskiego, który często stosuje mocne metafory, ale zawsze obudowuje je łagodzącym wyjaśnieniem, które tak samo zawsze jest wycinane), najczęściej pokazuje się niekorzystne ujęcia twarzy, nienajlepsze gesty… W programach na żywo prowadzący są najczęściej od razu negatywnie nastawieni do gości z PiS, nagminne są drwiny, bezczelności i połajanki, na które gospodarze w żadnym wypadku nie zdobywają się  w stosunku do innych osób w studio. Bardzo często stosuje się „taktykę specjalnych pytań”, kiedy podczas jednego programu gość z PO dostaje pytania typu „dlaczego tak dobrze rządzicie” a  uczestnik z PiS musi się tłumaczyć z tego że nie jest wielbłądem.  „Afery” PiS (choćby ostatnie: Taśmy Beger,  laptopowa, Ziobry, Koteckiej) są natychmiast rozdmuchiwane do granic możliwości. Czerwonym paskom i dyskusjom „obiektywnych” specjalistów nie ma końca, rozważane są wszystkie aspekty, od rzeczywistych po całkowicie zmyślone i wydumane. Tymczasem o PO i jej rządzie nie mówi się prawie nic lub niewiele (prawie zawsze pozytywnie). Jeśli w otoczeniu rządu wybucha jakiś skandal, to owszem czasem się o nim mówi, ale zawsze krótko i bez zagłębiania się w szczegóły, mimo iż najczęściej kaliber tych spraw jest o wiele cięższy niż w przypadku PiS. Podobnie rzecz się ma w przypadku rozliczania obu ugrupowań z obietnic  wyborczych. Od PiS domagano się wywiązania z programu  już niemalże w momencie zaprzysiężenia rządu. Fala krytyki narastała z każdym dniem, mimo iż gabinet zgłaszał kolejne projekty ustaw, a sejm pracował wyjątkowo sprawnie. Trwały prace i nad budżetem zadaniowym i nad reformą podatków, rozpoczęto zmiany procedury budowy dróg tak aby ułatwić postęp inwestycji, powstawały projekty zmian w systemie sprawiedliwości. Zdaniem TVN-u rząd nie robił nic, przynajmniej taki był wydźwięk komentarzy i opinii. Dziennikarze stacji skupiali się wyłącznie na wyszukiwaniu dwuznacznych, często ostrych wypowiedzi Kaczyńskiego i takim ich przedstawianiu aby ośmieszyć człowieka, wyszydzić go i zohydzić społeczeństwu i jak widać teraz to się  niestety w ogromnym stopniu udało. Obecny rząd nie jest rozliczany wcale, mimo iż w okresie prawie 9 miesięcy nie zrobił nic. Co się stało z budżetem zadaniowym i podatkami? Z tego co mi wiadomo eksperci PO nie są w stanie sobie poradzić ze zrozumieniem obszernej dokumentacji którą w resorcie finansów na temat budżetu zadaniowego pozostawiła minister Lubińska, która nad tymi zagadnieniami pracowała, nie mówiąc już o braku jakiejkolwiek reformy fiskalnej. Dla TVN- u i jego klakierów nagle wystarczająca okazuje się dwuprogowa ustawa podatkowa przyjęta za PiS, a która w momencie uchwalania byłą przez tych samych dziennikarzy tak zaciekle, wręcz bezpardonowo atakowana.  Jak mówił dziś Kaczyński w publicznym radio, wystarczyłoby aby dziennikarze TVN choć  udawali że chcą zachować jakiś obiektywizm, tymczasem oni uważają że nic nie muszą i bezczelnie twierdzą ustami swojego rzecznika że to PiS nie rozumie demokracji.

Do całej tej sprawy dochodzi moim zdaniem, nie mniej ważne spięcie z Onetem (który też należy do ITI). W końcu ktoś zdobył się na odwagę zaprotestować przeciwko tendencyjnemu doborowi zdjęć do materiałów politycznych. Już dawno, mój znajomy, bynajmniej nie zwolennik PiS zauważył że portal ten, jeśli pokazuje  Kaczyńskiego, to zawsze artykuł jest opatrzony jednym z 3-4 dyżurnych obrazów, na których Kaczyński wygląda jak ogarnięty furią imperator Palpatine, tuż przed porażeniem Luke’a Skywalkera błyskawicami mocy na Gwieździe Śmierci w VI części Gwiezdnych Wojen (czyli zabija wzrokiem)… Podobnie pokazuje się działaczy PiS: najczęściej z otwartymi ustami, wykrzywionych, zdenerwowanych. Nie było by w tym nic złego i tendencyjnego, gdyby nie fakt iż polityków konkurencyjnych pokazuje się jak należy. Zawsze uśmiechnięty Tusk w gospodarskich i dobrotliwych pozach z jasnością spogląda na rozluźnionych i rozpromienionych partyjnych kolegów. Cały czas nowe, ładne zdjęcia, gdy tymczasem dla opisania wydarzeń związanych z PiS-em w kółko używa się jednego, i to brzydkiego, ośmieszającego zdjęcia.

Wszystko to gromadziło się  przez te trzy lata. U każdego tak poniżanego człowieka musiałoby to wywołać odruch sprzeciwu już długo wcześniej. Pewnie gdybym to ja rządził PiS-em, zrobiłbym ten krok już dawno temu. Do tego nakłada się sprawa całkowitego braku odpowiedzialności dziennikarzy za własne czyny.  Jakakolwiek próba rozliczenia kłamstw, czy wcześniej próba lustracji spotkały się ze zdecydowanym, histerycznym wręcz oporem środowiska (co ciekawe właśnie w największej mierze związanego z TVN-em).  Moim zdaniem PiS miał wystarczające powody do ogłoszenia bojkotu. Forma jest drugorzędna, zwłaszcza że bez względu na to co ta partia zrobi i tak zostanie skrytykowana.

Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (38)

Inne tematy w dziale Polityka